Zmiana warty na lądowisku w Zakopanem nastąpiła, bo TOPR-owski "sokół" musiał odlecieć do Świdnika, gdzie przejdzie obowiązkowy przegląd swoich urządzeń. - Przed rokiem zrobiliśmy przegląd silników, a w tym roku przyszedł czas na przekładnię główną, łopaty i inne elementy maszyny - wyjaśnia Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - To obowiązkowy przegląd, który musi być przeprowadzony, by nasza maszyna dostała zgodę na dalsze latanie. Gdy zakończymy operację, będziemy mogli latać przez kolejnych 8-10 lat.
Przegląd pochłonie w sumie 8 mln zł (kasę wyłożyło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) i potrwa co najmniej do połowy grudnia. W tym czasie biało-czerwoną maszynę zastępować będzie policyjny "sokół". Śmigłowiec z pilotami na pokładzie przyleciał do Zakopanego we wtorek rano.
- Przez te pół roku w Zakopanem dyżur będzie pełnić w sumie 6-8 pilotów. Będą oni rotacyjnie się wymieniać - mówi mł. insp. Michał Czerwiński, zastępca naczelnika Zarządu Lotnictwa Policji. - Będą to ludzie, który latali już w Tatrach przed rokiem.
Zanim jednak ruszyli pod Giewont, musieli przejść szkolenie m.in. z topografii Tatr.
- Na szczęście nasze góry nie są bardzo duże, nie są trudnym terenem do zapamiętania - mówi Kazimierz Chaczko, st. asp. pilot, który przyleciał do Zakopanego w pierwszej grupie policyjnego wsparcia. - Mamy specjalny program szkoleniowy, który muszą przejść wszyscy piloci, którzy będą tutaj stacjonowali.
Pilot Chaczko dodaje, że latanie w górach jest trudniejsze niż w innym terenie. - Góry to ekstremalnie trudne i niebezpieczne warunki. Nie da się tego porównać do innego latania. Nie jest to jednak niemożliwe. Lataliśmy tu przed rokiem, więc damy sobie radę i teraz - mówi optymistycznie.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i
Google+