O „Córkach dancingu” Agnieszki Smoczyńskiej było już głośno, kiedy polska reżyserka zdobyła w minionym roku na amerykańskim festiwalu w Sundance nagrodę za wizję artystyczną. Stany Zjednoczone nie pozwalają jednak zapomnieć o polskim wywrotowym musicalu i w czasie jego dystrybucji w USA, która rozpoczęła się kilka dni temu, krytycy piszą na jego temat niezwykle pochlebne recenzje.
Jeden z dziennikarzy stwierdził nawet, że dzieło Smoczyńskiej jest lepsze od „La La Land” Damiena Chazelle’a - laureata siedmiu Złotych Globów, nominowanego właśnie do Oscara aż w 14 kategoriach: „Są tam syreny i wampiry. Nie brakuje prowokujących klubów. Facetów zjada się pod wodą. (...) Jeśli masz ochotę na więcej psychodelicznego, polskiego elektropopu, zamiast jazzu w wykonaniu białego kolesia w „La La Land” - „Córki dancingu” z pewnością do ciebie trafią” - zachęca Matt Miller - redaktor amerykańskiego czasopisma lifestylowego „Esquire”.
Z opinią Amerykanina zgadza się także polski krytyk Artur Zaborski, który mówi o „La La Land”: - Jeśli w połowie XX wieku musical był formą, która pokazywała, że można wyjść poza gorset konwenansu, że nie trzeba być wiecznie spiętym i ułożonym, przestrzegać norm, etykiet i zakazów, tylko na oczach zdębiałych gapiów odtańczyć performance, to robienie w drugiej dekadzie XXI wieku musicalu, który pokazuje perfekcyjnych w każdym calu nuworyszy, którzy zamiast - jak ich dziadkowie w musicalach sprzed dekad - buntować się wobec systemu, perfekcyjnie się weń wpisują i są przy tym pełni samozachwytu, zwyczajnie do mnie nie trafia. To jeden z najbardziej fałszywych filmów sezonu.
Przypomnijmy, że „Córki dancingu” miały swoją premierę w Polsce 25 grudnia 2015 roku. To opowieść o dwóch syrenach, które pewnej nocy wychodzą z Wisły i postanawiają wieść życie normalnych kobiet, pracując w nocnym klubie w epoce PRL-u. Tkwiący w nich nich jednak naturalny instynkt mordercy szybko daje o sobie znać. Smoczyńska niezwykle sprawnie żongluje w „Córkach dancingu” różnymi gatunkami (horrorem, romansem, fantasy, musicalem) dekonstruując mit warszawskiej Syrenki.
Smoczyńska w Stanach Zjednoczonych nie spoczęła jednak na laurach. Rozpocznie tam pracę nad „Deranged”. To, jak powiedziała reżyserka, postindustrialny musical science fiction oparty na motywach albumu „1. Outside” Davida Bowiego. W twórczej drodze towarzyszyć jej będzie scenarzysta „Córek dancingu” - Robert Bolesto.
Ich marzenia o nowym projekcie ziszczą się dzięki pieniądzom otrzymanym z Sundance Institute Global Filmmaking Awards. Przyznająca dofinansowanie instytucja wspiera niezależnych filmowców z całego świata, a laureaci grantu otrzymują m.in. możliwość uczestnictwa w festiwalu Sundance i przedstawienia projektu producentom. Zapewnia się im również udział w profesjonalnych warsztatach, podczas których będą rozwijać swoje scenariusze.
Smoczyńska powiedziała, że prace nad „Deranged” potrwają kilka lat. Robert Bolesto zdradził natomiast, że w filmie pojawi się David Bowie, który będzie postacią z kosmosu, i to dwupłciową.