https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polskie Koleje Linowe rodzinnym folwarkiem prezesa

Łukasz Bobek
Lukasz Bobek / Polskapresse
Nepotyzm i niejasne zasady gospodarowania majątkiem spółki Polskie Koleje Linowe. W państwowej firmie miała zarabiać rodzina prezesa. Tak w skrócie można streścić wynik audytu, jaki PKP przeprowadziły w spółce, która jest właścicielem m.in. kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Wszystko wskazuje na to, że to wyniki kontroli zdecydowały o odwołaniu wieloletniego prezesa PKL Andrzeja Laszczyka.

Audyt przeprowadzono w sierpniu i wrześniu 2012 roku. Jego wyniki są zatrważające. - Przez lata dochodziło tam do wielu nieprawidłowości- mówi Mirosław Kuk, rzecznik prasowy PKP SA.

Autorzy raportu przede wszystkim uderzają w Andrzeja Laszczyka, który przez ostatnie 12 lat był prezesem spółki (doprowadził m.in. do modernizacji kolejki linowej na Kasprowy). Stracił fotel w październiku 2012 roku. Przeprowadzający audyt skupili się na nieruchomościach PKL, które są dzierżawione zewnętrznym podmiotom. Dotyczy to restauracji "Miś" przy dolnej stacji kolejki na Gubałówkę, restauracji "Gubałzzeria" przy górnej stacji, kiosku handlowego przy górnej stacji na Gubałówce, kiosku w Kuźnicach przy dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Przeważnie trafiały one w ręce rodziny byłego prezesa - dwóch synów oraz synowych.

W przypadku "Misia" kontrola wykazała, że od 2008 do 2011 roku lokal ten - na podstawie umowy najmu - zajmowała spółka należąca do syna prezesa i do jednego z przedsiębiorców z Murzasichla. W 2011 roku podpisana została nowa umowa, tym razem z firmą należącą do żony syna. Umowa ta nadal ma obowiązywać.

Również "Gubałzzerię" mają prowadzić osoby związane z Laszczykiem. Chodzi m.in. o żonę drugiego syna byłego prezesa PKL, który - nota bene - jest zatrudniony w spółce na stanowisku kierowniczym. Drugą osobą współprowadzącą "Gubałzzerię" jest żona innego pracownika PKL.

Według raportu nieprawidłowości mają dotyczyć także dwóch kiosków handlowych- pod Gubałówką i w Kuźnicach, które prowadzi również jedna z synowych byłego prezesa.
- PKP nie jest w stanie ocenić, czy lokale zostały wydzierżawione na zasadach rynkowych. Inaczej mówiąc, nie wiemy, czy spółka PKL na tych dzierżawach mogła stracić czy też nie - mówi Mirosław Kuk, rzecznik PKP.
Ten argument powstrzymuje PKP przed wystąpieniem przeciwko byłemu prezesowi na drogę prawną. Gdyby jednak prokuratura zajęła się sprawą niegospodarności, pojawiłoby się pytanie, dlaczego dopiero teraz PKP zainteresowały się tym, co się działo w PKL przez lata.

- Wraz z przyjściem nowego zarządu PKP SA wiosną 2012 roku utworzony został departament audytu, który przeprowadzał kontrole w spółkach należących do Grupy PKP. Są one ukierunkowane na zwiększenie efektywności działań spółek i wykrycie ewentualnych nieprawidłowości w ich działaniu- wyjaśnia Kuk.

Andrzej Laszczyk nie chce komentować tych doniesień. - Nie udzielam żadnych wywiadów - odpowiedział na pytanie dziennikarza "Krakowskiej" i rozłączył się. Wcześniej w informacjach prasowych pojawiały się jego wypowiedzi i zawsze twierdził, że działa zgodnie z prawem.

Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański, podobnie postrzega działania Laszczyka. - Znając tego pana, myślę, że robił wszystko, co było prawnie dopuszczone. Inaczej PKP podałyby go bez wahania do prokuratury - zaznacza Gąsienica Makowski.
Niemal pewne jest, że wyniki audytu stały się przysłowiowym gwoździem do trumny dla prezesury Laszczyka. Został bowiem zwolniony niemal natychmiast po zakończeniu prac departamentu audytu. Tej jednak informacji nie chce oficjalnie potwierdzić PKP.

W Zakopanem mówi się, że kontrole w PKL to efekt rozpoczętego kilka miesięcy temu procesu sprzedaży spółki, czemu Laszczyk się sprzeciwiał. Obecnie PKP wyłoniły sześciu głównych zainteresowanych, którch dopuszczono do badania spółki. Proces prywatyzacji ma się zakończyć w połowie tego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wykolejeni
Chory kraj ja wysiadam. Po raz kolejny widać, że nad władzą nie ma już władzy. Takie rzeczy tylko u nas. Jedna osoba kiedyś powiedziała, że to jest w naszej naturze jak można nie pomóc własnemu dziecku jak się jest szoł biznesie to sie tam wciąga swoje dziecko w swoje kręgi jak się jest doktorem również i tak to działa na budowaniu ..tzw klanów robiąc z nas uczciwych ludzi marionetki
N
Narciarz
Sprawa jest dziwna gdyż już pierwsze dwa lata Pana Laszczyka jako Prezesa PKL-u to "ustawienie" pod siebie Kuźnic (kiosk na placu kolejki) Placu pod Gubałówką (bar Miś) Gubałówki (gubałzeria). Trzeba było aż ponad dekady czasu aby te widoczne gołym okiem nieprawidłowości zostały odkryte poprzez przeprowadzony audyt? Dziwnie jakoś bardzo opieszale.
B
Bojcorz
Folwarków jest więcej, chociażby starostwo. Kuzyn starosty jest jego kierowcą. Wydział Geodezji magistratu, może nie nepotyzm, ale niezła firma. Bo jak skomentować sytuację gdy właściciel działki nie może uzyskać warunków zabudowy zniecierpliwiony sprzedaje działkę rodzinie radnego (...ej ) i cud !!! w projekcie planów ( Harenda ) zagospodarowania rzeczona działka leży w terenach zabudowy mieszkaniowo pensjonatowej.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska