5 lat, czyli półmetek życia
Inga to niezwykle pogodna, uśmiechnięta dziewczynka, która uwielbia dinozaury oraz swojego młodszego brata Leona. Często bawią się razem na placu zabaw, jednak dla Ingi oznacza to niezwykły wysiłek - nie może dużo biegać i skakać, ponieważ jej serce od razu zaczyna bić w alarmującym tempie. Bardzo źle znosi wysokie temperatury, w upalne dni nie może wychodzić z domu. Źle reaguje na każde najmniejsze przeziębienie – nawet niewielka gorączka przyśpiesza akcję serca...
Wszystko przez wrodzoną Anomalię Ebsteina, którą stwierdza się jedynie u połowy jednego procenta dzieci rodzących się z wadami serca. Ponad połowa umiera we wczesnym dzieciństwie, a ponieważ Inga ma najgorszą postać choroby, optymistycznie patrząc, może dożyć zaledwie 10 lat. Oznacza to, że jest już na półmetku swojego, jakże krótkiego, życia.
Jedna operacja może uratować życie Ingi
Wyniki Ingi ciągle się pogarszają. Ponieważ dziewczynka rośnie, jej serce nie nadąża z pompowaniem krwi. Poziom jej natlenienia krwi wynosi obecnie 83-86%. Dla porównania osoba chora na COVID-19, u której saturacja utrzymuje się poniżej 90%, potrzebuje pomocy medycznej oraz tlenoterapii.
Wada serca, z którą urodziła się Inga, to skrajnie rzadka anomalia. Polscy kardiolodzy i kardiochirurdzy nie mają doświadczenia w jej leczeniu, ani wiedzy, jak ją operować. Przez ostatnich pięć lat słyszeliśmy skrajnie różne opinie i zalecenia: „operować natychmiast”, „poczekajmy, aż będzie nastolatką”, „zostawmy jak jest, po co poprawiać naturę skoro dziecko sobie jakoś radzi”. Zawsze zakończone zdaniem: „Ale oczywiście to Państwo, jako rodzice, musicie zdecydować”.
Rodzice Ingi zdecydowali. Aby przeżyć i mieć szansę na całkowicie normalne życie, dziewczynka musi przejść kosztowną operację w Centrum Anomalii Ebsteina w Stanach Zjednoczonych u prof. Jose da Silvy, specjalizującego się w tego rodzaju wadzie serca. Jego skuteczność jest niemal 100 procentowa. Aż 80% operowanych przez niego pacjentów nie wymaga leczenia farmakologicznego. Warto podkreślić, że w przypadku Ingi lekarz ocenił ryzyko niepowodzenia na mniej niż 2%.
Jednak koszty operacji za granicą, pobytu w szpitalu oraz transportu medycznego wynoszą ponad milion. Na chwilę obecną brakuje ok. 400 tys. zł.
Radziliśmy sobie z wieloma problemami, ale kwota miliona złotych jest dla nas nierealna do osiągnięcia. Nie zgromadzimy jej sami. Dlatego prosimy o pomoc poprzez zbiórkę - proszą rodzice Ingi.
Czas nagli, ponieważ pieniądze muszą zostać wpłacone na konto szpitala już w marcu.
Serce dla Ingi. Pomóc można na różne sposoby
Aby pomóc Indze uzbierać pieniądze potrzebne do przeprowadzenia operacji w Stanach Zjednoczonych, można wpłacić dowolną sumę na konto zbiórki https://www.siepomaga.pl/sercedlaingi.
Dodatkowo na Facebooku organizowane są licytacje, z których cała kwota przekazywana jest na operację. W licytacjach udział może wziąć każdy. Trzeba przyznać, że kreatywność nie zna granic, bowiem wystawiane były m.in. usługi dentystyczne dla konia. Ale jak wiadomo, liczy się każda pomoc.
Oprócz tego zorganizowana została akcja Serce dla Ingi challenge - polega ona na zrobieniu symbolu serca (w dowolnej formie), zamieszczeniu go na Facebooku i nominowaniu kolejnych 3 osób. W akcję włączyła się już m.in. krakowska policja, straż miejska, Urząd Statystyczny, Zarząd Inwestycji Miejskich, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne oraz setki ludzi, pragnących pomóc Indze.
Walentynkowa kartka #SerceDlaIngi
Z racji tego, że w niedzielę będziemy obchodzić święto zakochanych, czyli Walentynki, postanowiono zorganizować jeszcze jedną akcję - kartkę walentynkową.
Do wyboru są dwie kartki: superciepła walentynkowa dla kochanych kotów autorstwa Joanny Rusinek lub ironiczna antywalentynka WILQA Superbohatera (by B. i A. Minkiewiczowie). Można je wysłać do ukochanych, przy okazji wspierając Ingę i wpłacając na jej nowe serce Tutaj można zamówić kartkę walentynkową #SerceDlaIngi
Rodzice Ingi są pewni, że uda się zebrać pozostałą kwotę na operację, dzięki czemu w przyszłości dziewczynka będzie mogła normalnie funkcjonować.
– Postanowiłam, że datę operacji Ingi będziemy obchodzili jako jej drugie urodziny – mówi mama Ingi. – Wierzę, że tak będzie. Musi być. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej.
