Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad pół wieku oryginalnych przebojów. Skaldowie celebrują swój jubileusz w Nowohuckim Centrum Kultury

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Jacek i Andrzej Zieliński - najsłynniejsi bracia w polskiej muzyce rozrywkowej
Jacek i Andrzej Zieliński - najsłynniejsi bracia w polskiej muzyce rozrywkowej Wojciech Matusik
Skaldowie są jednym z najdłużej działających w Polsce zespołów muzyki rozrywkowej. To już 55 lat, od kiedy zaczęli podbijać krajowe listy przebojów swymi oryginalnymi piosenkami. Z tej okazji w środę 29 grudnia o godz. 18 grupa da jubileuszowy koncert w Nowohuckim Centrum Kultury.

FLESZ - Krótszy tydzień pracy?

od 16 lat

Bracia Jacek i Andrzej Zielińscy od dziecka mieszkają w Krakowie. Tutaj się wychowywali – ale często za młodu jeździli do Zakopanego, bo właśnie stamtąd pochodziła ich mama. Bywali w górach na różnych rodzinnych uroczystościach i świetnie poznali tamtejszy folklor. Z kolei ich tata, który był muzykiem Filharmonii Krakowskiej, zadbał o to, by synowie zdobyli gruntowne wykształcenie w zakresie muzyki klasycznej. Kiedy Jacek i Andrzej byli nastolatkami, poznali jednak bigbit z Wielkiej Brytanii – i to odmieniło ich życie.

- Chęć znalezienia odskoczni od muzyki poważnej i zajęcia się czymś bardziej popularnym, sprawiła, że założyliśmy własną grupę. Nastała wtedy moda na gitary elektryczne, wywołana przez brytyjski zespół The Shadows. Potem wielkie sukcesy zaczęli odnosić The Beatles. Słuchaliśmy ich na różnych prywatkach. Pojawiła się więc chęć, by też pograć taką muzykę. Myśleliśmy, że będzie to chwilowa zabawa młodych ludzi. Ale okazało się, że wciągnęła nas na tyle, że robimy to już 55 lat – mówi nam Jacek Zieliński.

Początkowo Skaldowie byli zespołem instrumentalnym. Wtedy grający na fortepianie Andrzej przypomniał sobie, że Jacek brał lekcje emisji głosu. „To dawać tu tego brata” – zakomenderowali pozostali członkowie zespołu. Gdy Jacek pojawił się na próbie, okazało się, że świetnie sobie radzi przy mikrofonie. Grupa zaczęła wtedy tworzyć finezyjne utwory, w których swe odbicie znajdowała zarówno ich wiedza o muzyce klasycznej, jak i fascynacja góralskim folklorem.

- Piosenki, które komponował mój brat Andrzej, były bardzo oryginalne w stosunku do tego, co wtedy grało się na świecie. W wielu momentach opierał się bowiem na harmonii klasycznej i powiązaniach z muzyką poważną. Do tego doszły potem elementy muzyki góralskiej. Mieliśmy to we krwi – bo nasza mama jest rodowitą góralką i często podrzucała nam różne melodie z tego regionu. Szybko okazało się, że podhalański folklor miał najwięcej tego „bitu”, który pasował do muzyki popowej czy rockowej – tłumaczy nam Jacek Zieliński.

I faktycznie: Skaldowie zaczęli sypać przebojami jak z rękawa. To sprawiło, że z powodzeniem występowali zarówno w Polsce, jak i za granicą. Podczas jednego z tych wojaży Andrzej kupił sobie organy Hammonda. Dzięki nim brzmienie grupy nabrało większej mocy. Skaldowie zwrócili się wtedy w stronę progresywnego rocka – a efektem tego okazała się słynna płyta „Krywań”. Kolejne lata przyniosły jednak powrót zespołu do bardziej piosenkowej twórczości. I tak jest do dzisiaj.

Podczas koncertu w Nowohuckim Centrum Kultury krakowska grupa wystąpi w swym oryginalnym składzie z lat 60. Poza braćmi Zielińskimi zobaczymy na scenie gitarzystę Jerzego Tarsińskiego, basistę Konrada Ratyńskiego i perkusistę Jana Budziaszka. Towarzyszyć im będzie klawiszowiec Grzegorz Górkiewicz i saksofonista Leszek Szczerba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska