Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad setka gorliczan straciła życie w obozie zagłady w Auschwitz

Andrzej Ćmiech
Niewielu gorliczan z ponad setki, jaka straciła życie w obozie oświęcimskim, miała takie ,,szczęście", że ich śmierć została uhonorowana, zapamiętana, a okoliczności śmierci przekazane rodzinie i potomnym.

"Na obozie cygańskim spotkałem Sławka Moskala z Gorlic, który mieszkał przy ulicy Strożowskiej - pisze w swoich wspomnieniach Ignacy Sikora - nieźle mu się wiodło, bo wyglądał dobrze. Na moją uwagę: - Uciekaj z tego lagru i przenieś się na odcinek męski, bo cię tu wszy zjedzą i tyfus nie ominie, odpowiedział - wszy to u mnie nie ma, a tyfus, co kogo ma spotkać, to się i tak nie wymiga. Chyba w złą godzinę wypowiedziałem wówczas słowa o tyfusie. Jakieś 3 tygodnie potem K. przysłał mi wiadomość, że Sławek zmarł na tyfus. Jako ostatnią przysługę zrobiłem to - pisał - że nie rzucono go na wóz razem z Cyganami, lecz zawinąłem go w białe prześcieradło, ułożyłem osobno na samej górze i tak odwieziono go do krematorium".

Niewielu gorliczan z ponad setki, jaka straciła życie w obozie oświęcimskim, miała takie ,,szczęście", że ich śmierć została uhonorowana, zapamiętana, a okoliczności śmierci przekazane rodzinie i potomnym. Gorliczanie przybywali do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, począwszy od pierwszego transportu, który wyruszył 14 czerwca 1940 r. z Tarnowa. Wśród pierwszych 728 więźniów było czterech gorliczan: Adolf Drwęga - nr obozowy 190 i Stanisław Chmiel - nr obozowy 340 z Rafinerii Nafty w Gliniku oraz Tadeusz Mruk - nr 228 i Stanisław Dubicki z Gorlic - nr obozowy 513. Ich losy obozowe były różne. Najwięcej szczęścia miał Adolf Drwęga, który po zabiegach wysoko postawionego przedsiębiorcy naftowego został 19 września 1941 r. zwolniony z obozu. Pozostali z wymienionej czwórki nie przeżyli. Tadeusz Mruk, który przeprowadzał przez granicę żołnierzy udających się do Francji i został aresztowany na skutek donosu 19 lutego 1940 r. w Wysowej, zmarł z wycieńczenia 1 kwietnia 1942 r.

Jak wspomina Ignacy Sikora: "Gdy ja leżałem chory na tyfus, Tadziu wymizerowany, chory dogorywał na TBC (gruźlicę - przyp. AĆ). Wówczas była to już tylko maska człowieka, wyglądem przypominał 15-letniego chłopczyka. Zginął w pierwszym transporcie do Birkenau". Trzy miesiące później 14 sierpnia 1942 r. zmarł również z wycieńczenia Stanisław Chmiel. Z tej czwórki największego pecha miał Stanisław Dubicki, aresztowany w czerwcu 1940 r. podczas nielegalnego przekroczenia granicy węgierskiej i zesłany do Oświęcimia pracował w magazynie żywnościowym. Mimo tego niesamowitego przywileju dającego w obozie względny dobrobyt w 1942 r. zachorował na tyfus plamisty. Dzięki pomocy współwięźniów dość szybko przyszedł do zdrowia, jednak nie został skreślony z ewidencji chorych. Pewnego dnia został wraz z innymi rekonwalescentami po tyfusie wybrany przez lekarza SS i przeniesiony do odrębnego baraku. Wszelkie starania przyjaciół, aby go stamtąd wydobyć, spełzły na niczym, gdyż karty chorobowe zostały zabrane przez lekarza SS. 29 sierpnia 1942 r. dołączono wszystkich rekonwalescentów po tyfusie do chorych i zawieziono do komór gazowych w Brzezince.

Największa grupa gorliczan przybyła do Oświęcimia jesienią 1940 r. i była efektem pierwszej łapanki, jaka miała miejsce w Gorlicach 21 sierpnia 1940 r. Aresztowano wtedy ponad trzydziestu przedstawicieli gorlickiej inteligencji, m.in. Jana Dziopka i Aleksandra Pazurkiewicza - nauczycieli gimnazjum, księdza Franciszka Herr, Zdzisława Rybę, Ignaca Mielowskiego, Adama Młodeckiego, Jana Millera, Tadeusza Konika, Leszka Rusinka, Tadeusza Prescha - uczniów gorlickiego gimnazjum, Kazimierza Hałgasa - studenta medycyny, Andrzeja Lewickiego, studenta Politechniki Lwowskiej, Ignacego Sikorę, studenta prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Nasza grupa gorliczan, którą przydzielono na jedną ze sztub 10 Bloku, trzymała się jakiś czas razem - pisze we wspomnieniach Ignacy Sikora. - Nie zawsze udawało nam się pracować w jednym komandzie, toteż dopiero wieczorem, gdy szliśmy spać, układaliśmy się jeden obok drugiego. Wówczas wymienialiśmy doświadczenia przeżytego dnia. Rozmowa wyglądała mniej więcej w ten sposób: - Dzisiaj miałem szczęście, pracowałem w grupie, gdzie niezbyt popędzano i oberwałem kilka razy. - A u mnie było gorzej, skarżył się Jędrek (Lewicki - przyp. AĆ), dostałem chyba ze 20 batów. Mówię ci, jakie te sukinsyny mieli dzisiaj grube kije i podciągnął koszulę, ażeby pokazać pocięte uderzeniami plecy, których nie było czym posmarować lub natrzeć. […] W czasie pracy prowadziliśmy niekończące się rozmowy o jedzeniu. To jedyny temat, który stale zaprzątał nasz umysł i był kontynuowany, gdy sytuacja na to pozwalała. Chociaż takie opowiadania wzmagały uczucie głodu, to jednak znajdowaliśmy w tym przyjemność. Przenosiliśmy się myślami do dobrych czasów wolności, zapominaliśmy na chwilę o lagrze, a co najważniejsze, czas szybko płynął i skracał oczekiwanie na posiłek" - wspominał po latach Ignacy Sikora.

Niestety, praca ponad siły oraz znęcanie się nad więźniami zrobiły swoje. W grudniu 1940 r. Tadeusz Presch, najmłodszy ze wspomnianej gorlickiej grupy, nie wytrzymał trudów obozowego życia i zachorował na durchfall (biegunkę). Dostał się do szpitala na blok 28. Kilkakrotnie odwiedzał go Ignacy Sikora, przynosząc mu czystą bieliznę. W swych wspomnieniach z obozu oświęcimskiego zapisał: "Pamiętam, była to Wigilia Bożego Narodzenia, przyniosłem mu trochę spalonego na węgiel chleba - jako lekarstwo, ale Tadzia już nie zastałem na sienniku w rogu sali. Stubendienst powiedział mi, że zmarł tej nocy z wycieńczenia i zimna". Miesiąc później zmarł Ignacy Mielowski, nr obozowy 5742, zamordowany przez volksdeutscha Emila Bednarka, zastępcę blokowego w bloku nr 3. Również tego samego roku z wycieńczenia i głodu zmarł Zdzisław Ryba, nr obozowy 5785 . W połowie stycznia 1942 r. podczas selekcji na bloku został uśmiercony zastrzykiem fenolu Andrzej Lewicki, syn profesora Wiktora Lewickiego - nauczyciela matematyki, fizyki i chemii w gorlickim gimnazjum. Jego rodzina długo nie wierzyła w jego śmierć.

"Pamiętam - pisze w swych pamiętnikach Ignacy Sikora - jak w 1943 r. został przywieziony do Oświęcimia, jako zakładnik miasta Gorlice, jego ojciec, pomimo że zawiadomienie o jego śmierci przyszło do Gorlic, to jednak jego pierwsze słowa po przyjeździe były: Gdzie jest Jędruś? - co z nim jest? To nieprawda, to niemożliwe - że on nie żyje. Taki młody, silny, zdrowy, on nie mógł umrzeć. Trzeba było dłuższego czasu, aby poznawszy warunki i mechanizmy życia lagrowego uwierzył w końcu, że jego ukochany, jedyny syn nie żyje". Najlepiej w obozie radził sobie prof. Jan Dziopek. W Oświęcimiu stał się numerem nr 5636 i przydzielony został najpierw do robót ziemnych, potem był stolarzem, magazynierem, sanitariuszem i kancelistą. Jako doświadczony więzień służył nowo przybyłym radą umożliwiającą poruszanie się w skomplikowanej machinie obozowej. Dzięki jego radom wielu ocalało, wśród nich wspomniany wcześniej przyjaciel Wiktor Lewicki. W styczniu 1945 r. przeżył tragiczną ewakuację obozu znaną jako marsz śmierci.

Najokrutniej w obozie oświęcimskim obchodzono się z więźniami politycznymi, których przydzielano do karnych kompanii lub też po krótkim pobycie rozstrzeliwano pod ścianą śmierci. Tak było w przypadku Edwarda Chrząścika - komendanta Hufca Harcerskiego w Gorlicach oraz oficera propagandy w I sztabie Związku Walki Zbrojnej obwodu "Gorlice", który aresztowany przez gestapo 8 lipca 1941 r. został przydzielony do karnej kompanii i zginął męczeńską śmiercią 13 czerwca 1942 r. Podobny los spotkał Józefa Kabata - żołnierza AK, aresztowanego 17 lutego 1942 r. i zesłanego do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie po krótkim pobycie 23 marca 1942 r. został rozstrzelany pod ścianą śmierci w Bloku nr 11. Wymienieni to tylko niektórzy z tych gorliczan, którzy w "czasach pogardy" cierpieli jedynie za to, że byli Polakami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska