Właściciele nieruchomości odzyskali posiadłość 28 czerwca ubiegłego roku decyzją ministra rolnictwa i rozwoju wsi. To był cios dla gminy, która od lat korzysta z budynku i zorganizowała tu szkołę podstawową. Gmina złożyła w sądzie odwołanie od decyzji ministra, chcąc zagrać na zwłokę. Sprawy sądowe mogą potrwać jeszcze nawet 1,5 roku, jednak są małe szanse, aby decyzję zmieniono.
Gmina miała dwie możliwości: albo wykup posiadłości od właścicieli, albo budowa nowej szkoły. - Spotkanie z przedstawicielem spadkobierców odbyło się po to, aby ustalić cenę w przypadku zakupu tej nieruchomości przez gminę - mówi Małgorzata Grzywa, wójt gminy Oświęcim. - Po dłuższej dyskusji przedstawiliśmy swoją ofertę finansową, która niestety została bezdyskusyjnie odrzucona przez właścicieli - tłumaczy.
Tyszkiewiczowie chcą za park i dworek około 2,7 mln zł. Gmina podkreśla, że sam wykup to nie wszystko. Budynek jest w kiepskim stanie, dlatego kolejne miliony musiałaby zainwestować w remont. Warto podkreślić, że nad posiadłością czuwa konserwator zabytków, a to oznacza, że nie wszystkie prace są tu dozwolone.
- Gdybyśmy chcieli wybudować salę gimnastyczną dla uczniów to nie może ona zostać dobudowana ani nawet w żaden sposób połączona z dworkiem - mówi Bernadeta Bryzek, radna gminna i mieszkanka Poręby Wielkiej. - Dodatkowo musi być w stylu mauretańskim, żeby pasowała do dworku. Wszystkie te prace pochłonęły by miliony złotych - wylicza.
Budowa nowego zespołu szkół to koszt około 10 mln zł. W jego skład ma wchodzić oddział przedszkolny, sale dla uczniów podstawówki, boiska i sala gimnastyczna. Gmina ma nawet wstępną lokalizację przy ul. Wykręt (obok ludowego klubu sportowego). - Tu trzeba jednak przebudować drogę, ale to bardzo dobra lokalizacja, bo boiska już są - dodaje radna.
Mieszkańcy Poręby Wielkiej o likwidacji placówki i wyprowadzce dzieci z dworku słyszą od sierpnia ubiegłego roku. Nie wiedzą, co czeka ich pociechy już za 1,5 miesiąca, kiedy rozpocznie się rok szkolny. - Mówią, że dzieci będą się uczyć dopóki komornik ich nie wyrzuci, a jak tak się stanie, zostaną rozlokowane w okolicznych szkołach w Grojcu, Zaborzu, Polance na czas budowy nowej szkoły w naszej wsi - mówi Anna, mama ucznia.
Początkiem XIX wieku posiadłość była własnością hrabiego Ignacego Bobrowskiego. Po jego śmierci majątek dziedziczy syn Ignacy, który w 1840 r. wybudował obecny pałac według projektu polskiego architekta pochodzenia włoskiego Franciszka Marii Lanciego.
Budowla w stylu neogotyckim z elementami architektury mauretańskiej oraz sąsiadująca drewniano-murowana oficyna były ośrodkiem życia politycznego i kulturalnego. Miejsce upodobał sobie również młody, żyjący w ubóstwie, wędrujący od dworu do dworu, zmuszony do korzystania z pomocy przyjaciół i znajomych, artysta Artur Grottger. Zamieszkał w pałacowej oficynie i tu namalował swój słynny cykl "Wojna" poświęcony powstaniu styczniowemu.
Pod koniec XIX wieku posiadłość przeszła w ręce rodziny Nowaków, później hrabiny Julii Miroszowskiej, księcia Kazimierza Lubomirskiego, Antoniego Wodzickiego i hrabiny Marii Tyszkiewicz z Lubomirskich. Po wojnie posiadłość przekazano na potrzeby szkoły rolniczej, by w latach 50. XX wieku urządzić tu szkołę podstawową, która znajduje się tu do tej pory.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O WIŚLE I CRACOVII?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!