Trwa poszukiwanie chętnych do pracy w komisjach referendalnych. I choć płaca jest dość wysoka, tych wciąż brakuje.
Sprawy poszukiwania kandydatów nie ułatwia fakt, że w tym samym terminie odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Tam jest potrzebna podobna liczba osób. Prawo nie pozwala jednak na łączenie funkcji w dwóch komisjach.
Za pracę w komisjach referendalnych przysługują diety. Przewodniczący komisji dostanie 200 złotych, jego zastępca - 180 zł, a zwykły członek komisji - 160 zł.
W maju krakowianie mają zadecydować, czy chcą, by Kraków organizował zimowe igrzyska olimpijskie w 2022 roku. Wypowiedzą się też czy chcieliby budowy metra, większych nakładów na ścieżki rowerowe oraz rozbudowy sieci miejskiego monitoringu.
Jednak żeby referendum mogło się odbyć, potrzeba ok. 2 700 osób do pracy w komisjach. Na razie chętnych jest niewielu, zaledwie tysiąc osób. Termin zgłoszeń mija 30 kwietnia.
- Apelujemy, aby osoby zainteresowane pracą w dniu referendum jak najszybciej zgłaszały się do urzędu. Czasu jest niewiele - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta. Radni wierzą, że do wyznaczonego terminu uda się skompletować wszystkie komisje. Osoby zainteresowane pracą w obwodowych komisjach ds. referendum powinny złożyć druk (dostępny na stronie bip.krakow.pl) w Urzędzie Miasta Krakowa. Można także przesłać e-mailem skan wypełnionego własnoręcznie zgłoszenia na adres: [email protected].
Członkiem takiej komisji może zostać wyłącznie osoba zameldowana w Krakowie i wpisana do stałej listy wyborców.
Co jeśli nie uda się zebrać odpowiedniej liczby osób? Wtedy, zgodnie z obowiązującym prawem, osoby te będzie musiał wyznaczyć prezydent Jacek Majchrowski.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+