Radni uznali, że jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Przynajmniej na razie.
Anna Maria Kasprzyk jest prezeską Stowarzyszenia Eko-Lu, skupiającego osoby protestujące przeciwko budowie pod Chrzanowem spalarni odpadów. Prywatnie, to właścicielka nieruchomości leżącej w okolicy terenów, które gmina Chrzanów wytypowała pod ewentualną budowę zakładu termicznego przetwarzania odpadów komunalnych.
Chcąc powiększyć ten obszar, wykupiono od prywatnych właścicieli położony tam dom z ogrodem.
- To zwiększa szansę na budowę spalarni właśnie tu. Wtedy - z racji takiego sąsiedztwa - wartość okolicznych działek, w tym także mojej, spadnie przynajmniej o jedną trzecią - wyjaśniała Anna Kasprzyk na posiedzeniu komisji praworządności rady.
- Formalnie zakup przez gminę tej nieruchomości oraz to, czy tam w ogóle powstanie spalarnia, obecnie nie mają z sobą nic wspólnego - uznał przewodniczący komisji, Krzysztof Kasperek.
- W sytuacji, gdy żadne decyzje co do lokalizacji spalarni jeszcze nie zapadły, a co więciej - nie wiadomo czy uzyskamy na jej budowę pieniądze, to jest właściwie protest dla protestu - podsumował problem radny Robert Maciaszek.
Na sesji radni podzielili pogląd kolegów z komisji praworządności i uznali wezwanie Anny Kasprzyk - przy trzech głosach wstrzymujących się - za bezzasadne.