Remont drogi trwa od wtorku. Jeśli nie zajdzie nic nieprzewidzianego, to jeszcze przed weekendem usunięta zostanie zalegająca ziemia, a zbocze góry przylegające do jezdni wzmocnią żelbetonowe płyty drogowe. Nie są to jednak jeszcze prace związane ze stabilizacją osuwiska, a jedynie przystosowanie drogi do użytkowania.
- Jeżeli osuwisko nie będzie się powiększać, to w piątek zamknięta część drogi powiatowej w miejscowości zostanie dopuszczona do ruchu drogowego - deklaruje Jan Puchała, starosta limanowski. Drogowcy położą żelbetonowe płyty wzdłuż 18-metrowego odcinka drogi. W ten sposób powstanie solidny mur oporowy.
- To jest rozwiązanie doraźne - zastrzega starosta Puchała. - Na zabezpieczenie całego terenu zagrożonego osuwiskami potrzebujemy znacznie więcej pieniędzy. Dlatego złożyliśmy wniosek do Departamentu Usuwania Skutków Klęsk Żywiołowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Według ekspertów z Państwowego Instytutu Geologii na zamkniętym, półkilometrowym odcinku drogi jest jeszcze kilka innych, groźnych osuwisk. Jedno większe niż to Strzeszycach ostatnio również się uaktywniło. Pracownicy PIG nie wykluczają, że ziemia może zsunąć się w kolejnych miejscach. Kiedy, tego nie potrafią jednak przewidzieć. Wciąż nie znają przyczyna kwietniowego zdarzenia. Fragment górskiego zbocza osunął się wtedy na drogę, mimo że w tygodniu poprzedzającym wystąpienie ruchu ziemi nie było żadnych opadów deszczu.
- Zdajemy sobie sprawę, że tam są również inne osuwiska, które wcześniej czy później się uaktywnią. Na podstawie posiadanych opinii geologów czekamy na dyspozycje i pieniądze z ministerstwa - dodaje starosta limanowski. Koszty zależą -jak podkreśla - od sposobu zabezpieczenie zagrożonego odcinka jezdni. Począwszy od kotwienia zboczy poprzez budowę muru oporowego i odsunięcie drogi od stoku objętego osuwiskami. To ostatnie rozwiązanie wymagałoby przesunięcia koryta rzeki Łososiny lub w ostateczności przeniesienia drogi.