https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powiat wadowicki: za wycięte drzewa mogą zapłacić 12 milionów zł

Ewelina Żebrak
Wycinka drzew na stoku w Rzykach ruszyła w 2006 roku. Teraz sprawa trafi do sądu
Wycinka drzew na stoku w Rzykach ruszyła w 2006 roku. Teraz sprawa trafi do sądu archiwum
Zaskakujący zwrot akcji w sprawie wycięcia 600 drzew na stoku w Rzykach w gminie Andrychów. Po zbadaniu sprawy przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Krakowie sprawa trafi do ponownego rozpatrzenia przez sąd.

- Zostały naruszone przepisy kodeksu administracyjnego - mówi Krystyna Sieniawska, prezes SKO w Krakowie. - Inwestor nie miał map ze szczegółową charakterystyką drzew. Co prawda miał zezwolenie na wycinkę wydane przez Urząd Gminy, ale nie była ona uprawomocniona, dlatego nie powinien przystępować do prac. Wycinka drzew ruszyła w 2006 roku. Na pierwszą partię inwestor miał jednak prawomocne pozwolenie. Zapłacił za to milion złotych gminie. Jak przekonują przedstawiciele SKO, kolejne pozwolenia nie były już prawomocne, a mimo to wycinka trwała.

Kwaczała: pijany kierowca omal nie zabił rodzeństwa

- Co więcej, gminni urzędnicy wydali pozwolenia z rażącym naruszeniem prawa - podkreśla Sieniawska. W obronie drzew stanęli ekolodzy z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z Bystrej, którzy prowadzą batalię przeciwko inwestorowi, zarzucając mu rujnowanie ekosystemu. - To niepojęte. Ta firma działa niezgodnie z prawem. Ten ośrodek narciarski nie powinien w ogóle tam powstać - mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z Bystrej. To oni wystosowali skargę na decyzję o wycince drzew, która została wydana przez urzędników.

Jak wylicza Jerzy Wertz, generalny dyrektor Ochrony Środowiska w Krakowie, firma, która wycięła drzewa, nawet gdyby miała prawo do tego, powinna była zapłacić na rzecz gminy 4 miliony złotych. - Za nielegalne wycięcie drzewa kara wynosi trzykrotność opłaty za pozwolenie na jego wycięcie. W tym przypadku to od 10 do 12 milionów złotych - wyjaśnia Wertz. Niewykluczone, że odpowiedzialność spadnie na urzędników. Ci jednak utrzymują, że decyzje zostały wydane zgodnie z przepisami.

- Pozwolenia były wydawane z zaznaczeniem, że inwestor ma przywrócić charakter łąkowy tych terenów. O działalności gospodarczej nie miało tu być mowy - podkreśla Ewa Rohde-Trojan, kierownik wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Andrychowie. - Gdybyśmy wiedzieli, że ma powstać tam stacja narciarska, to nie wydalibyśmy pozwolenia. Tomasz Andrejko, rzecznik inwestora, czyli Anity Rusinek, twierdzi, że prawa nie naruszyli. - Będziemy się odwoływać od decyzji SKO - mówi Andrejko. - Na wycinkę mieliśmy pozwolenia. Wywiązaliśmy się ze wszystkich zaleceń i decyzji. Zapewnia, że stacja narciarska nie zostanie zlikwidowana.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
tom
Po co płacić za usunięcie, nie lepiej zastosować kompensację przyrodniczą i pominąć opłaty ?? kto chce sprawdzić ile kosztuje nielegalne wycięcie polecam: h******eko-consulting.pl/kalkulator.html
n
narciarz
ciekawe, czy jeżdżą rowerami nie maja lodówek w domu. Banda nierobów. popieram p. Rusinek, a was zapraszam na ul. Dąbrowskiego w Andrychowie. Zazdrość was zjada
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska