Straty właściciela domu, który zapalił się w ubiegłym tygodniu z piątku na sobotę oszacowano wstępnie na 100 tysięcy złotych. To wartość spalonego dachu, zalanych pomieszczeń mieszkalnych, zniszczonego wyposażenia. Część cenniejszych sprzętów udało się wynieść z domu. Teraz leżą prowizorycznie zabezpieczone w stodole. Zanim wrócą na swoje miejsce, w domu trzeba będzie przeprowadzić kapitalny remont.
Budynek stoi przy drodze prowadzącej w kierunku Niegardowa Kolonii. Właściciel w tym tygodniu wspólnie z kilkoma mężczyznami rozpoczął pierwsze prace remontowe. - Pomagają mi sąsiedzi i koledzy - mówi Marek Niewiadomski. On sam również pracuje, niestety tylko dorywczo, jako budowlaniec, więc z wieloma pracami da sobie radę sam.
Zniszczony dom nie był ubezpieczony, właściciel nie może więc liczyć na odszkodowanie. Mężczyzna samotnie wychowuje syna. Żona, z którą się rozwodzi, przebywa za granicą. Do odbudowy potrzebne są materiały budowlane, pieniądze, ręce do pracy. - Potrzebne są materiały do odbudowy zniszczonej więźby. Część miałem przygotowane do remontu starej części dachu i teraz je wykorzystujemy. Na pewno potrzebna będzie blacha na pokrycie dachu. Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze i zdążymy przykryć dom przed zimą. Innymi sprawami zajmę się później - zapowiada Marek Niewiadomski.
Poszkodowanemu mężczyźnie pomagają mieszkańcy wsi. - W zeszła sobotę, zaraz po pożarze, Rada Sołecka podjęła decyzję, by przeprowadzić zbiórkę pieniędzy wśród mieszkańców. Te środki w tej chwili do nas nadal spływają. Wiem, że podobną akcję podjął również sołtys Edmund Kawalec z Niegardowa Kolonii - mówi sołtys i radny Niegardowa Wiesław Kaliniak.
Swoją zbiórkę zorganizowali również nauczyciele i uczniowie miejscowej szkoły podstawowej, w której uczy się dziesięcioletni Jakub Niewiadomski. - Jest uczniem trzeciej klasy. Do szkoły chodzi normalnie, tylko w poniedziałek go nie było - mówi dyrektor Irena Mazur. Koledzy chłopca zbierają pieniądze, które mają zostać przeznaczone na pomoc dla niego. Poza tym dyrekcja zwróciła się z apelem o pomoc do firmy Amplus i miejscowego oddziału Banku Spółdzielczego. Jest nadzieja, że zanim przyjdą jesienne deszcze, dom będzie już zabezpieczony.
Po oględzinach domu po pożarze strażacy stwierdzili, że powodem pożaru w Niegardowie była nieszczelność przewodu kominowego. - Od tego zajęła się więźba dachowa oraz drewniany strop - mówi st. kpt. Zbigniew Kwinta. Oprócz strażaków zawodowych na miejscu pracowali druhowie z Posądzy i Wierzbna.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!