Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Orkana Szczyrzyc: Nie trenowali, bo jeden źle się czuł, drugiego bolał żołądek

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Piłkarze Orkana (białe stroje) zakończyli sezon 2020/2021 pechowo, bo spadkiem do ligi okręgowej
Piłkarze Orkana (białe stroje) zakończyli sezon 2020/2021 pechowo, bo spadkiem do ligi okręgowej Fot. Orkan Szczyrzyc Facebook
Rozmawiamy z prezesem Orkana Szczyrzyc Antonim Kaletą. Szczyrzycanie plasując się ostatecznie na 17., czyli czwartym od końca miejscu w rozgrywkach czwartej ligi grupy małopolskiej wschodniej zanotowali spadek do ligi okręgowej.

Panie prezesie nie udało się Orkanowi pozostać w rozgrywkach czwartej ligi. Nie tak to miało niestety wyglądać.
Zgadza się, nie tak, ale ostatecznie mówi się trudno. Mimo wzmocnień i zawodników na poziomie, czegoś nam do tego utrzymania zabrakło. Powiem tak, nie wszyscy dali z siebie tyle ile mogli dać.

Nieoficjalnie słychać głosy, że piłkarze mieli się zbuntować. Klub miał im wypłacić określoną sumę pieniędzy, ale tak się nie stało. Efektem takiego stanu rzeczy była niezwykle niska frekwencja na treningach już właściwie do końca sezonu. Jak Pan to skomentuje?
Wie Pan, to nie było tak… Pojawiła się zaległość bodajże za dwa dni. Zawodnicy przyszli na trening i stwierdzili, że do momentu wypłaty nie będą trenować. My to szybko załatwiliśmy, uregulowaliśmy. Później okazało się tak, że piłkarze przyjeżdżali na trening i nie ćwiczyli, bo jeden np. źle się czuł, kogoś bolał żołądek… Byli zatem obecni fizycznie, ale nie brali udziału w zajęciach albo dzwonili, że są chorzy. Nieprofesjonalne podejście. Tak się nie robi.

Co dalej z trenerem Wojciechem Tajdusiem? Zostanie w Szczyrzycu na kolejny sezon?
Wojtek już zrezygnował. Rozstaliśmy się, nie będziemy go blokować. Były różnice między nim a klubem. Powiedział nam, że zostanie, jeśli drużyna będzie walczyć o powrót do czwartej ligi. My jednak postanowiliśmy zmienić profil działania. Chcemy oprzeć zespół na młodych zawodnikach, stawiać na młodzież. Dotąd wypożyczaliśmy swoich graczy do innych klubów, a przecież ci zawodnicy mogą grać u nas. W końcówce sezonu doszło u nas do fajnej sytuacji: 15-letni Ronald Czudek doczekał się debiutu w czwartej lidze. W piątek skończył 15 lat, w sobotę zagrał. W lidze chcemy iść właśnie tą drogą, nie oddawać młodych do innych klubów, ale trzymać u siebie. Co do następcy Wojtka, został nim Krzysztof Piwowarczyk, nasz były zawodnik, opiekun młodzieży w szkółce Orkana. Ci najzdolniejsi piłkarze mają teraz wspierać pierwszą drużynę.

Gdy zatrudnialiście nowego szkoleniowca apetyty, trener Tajduś jesienią świetnie poradził sobie w Sokole Słopnice, z którym był rewelacją rundy a nieco wcześniej pierwszy raz w historii tego klubu awansował z nim na czwartoligowy poziom, mogły być rozbudzone. Wzięliście trenera z sukcesami. Na co liczyliście? Pół rundy to nie jest zbyt wiele czasu.
Założyliśmy sobie, że powalczymy o utrzymanie, co ostatecznie nie wyszło. Ze swojej strony myślę, że zrobiliśmy jednak wszystko, co mogliśmy zrobić, by ta misja się udała. Nie mam też pretensji do trenera.

Latem dojdzie w Orkanie do rewolucji kadrowej? Szukacie piłkarzy na konkretne pozycje?
Na pewno rezygnujemy z pięciu zawodników z Krakowa. To jeszcze zaciąg z czasów trenera Kordiana Wójsa. Z tego co wiem nasi bardziej doświadczeni piłkarze, ale miejscowi, zostaną w Orkanie na kolejne rozgrywki.

Przyszłą kampanię rozpoczniecie już w lidze okręgowej. Celem będzie powrót do czwartej ligi? Tak było choćby w rozgrywkach sezonu 2017/2018, gdy po spadku triumfowaliście w lidze aż o dwanaście „oczek” wyprzedzając drugi LKS Szaflary i błyskawicznie powróciliście na czwartoligowy poziom.
Na razie chcemy po prostu stworzyć drużynę, ograć ją w lidze i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czego Wam zatem życzyć?
Tego, żeby udało nam się zbudować nowy zespół. Chcemy i musimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości okręgowej. Słyszałem, że między czwartą ligą a „okręgówką” ma powstać jakaś nowa liga, ale czas pokaże czy nie są to jedynie plotki. Na pewno byłoby jednak ciekawie.

Orkan Szczyrzyc po rundzie jesiennej trafił do tzw. grupy spadkowej. Był jedynym z tria klubów powiatu limanowskiego, któremu groził spadek. W przerwie zimowej drużynę przejął trener Wojciech Tajduś, dotąd szkoleniowiec rewelacji z rundy jesiennej, Sokoła Słopnice. Ostatecznie mimo walki o każdy ligowy punkt Orkanowi nie udało się wskoczyć na bezpieczne miejsce. Pytany o to czego zabrakło jego ekipie w wywalczeniu utrzymania trener Tajduś odpowiedział następująco. - Rundę zaczęliśmy z marszu, po kilku tygodniach praktycznie bez treningu. Na „dzień dobry” trafiliśmy na bardzo mocnych rywali jak Lubań Maniowy czy Unia Tarnów. Siłą rzeczy nie mogło się to dobrze skończyć. Po trzech porażkach podałem się do dymisji, ale nie została ona przyjęta przed drużynę ani zarząd klubu. Później przyszedł dobry okres gdzie wygraliśmy z Okocimskim i Popradem Rytro, wydawało się, że idziemy we właściwym kierunku... Kadra z różnych powodów kurczyła się z meczu na mecz, a co a tym idzie również frekwencja na treningach była daleka od ideału... Od kilku tygodni praktycznie nie możemy normalnie potrenować, bo trudno te kilka osób na zajęciach nazwać dobrym wynikiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska