FLESZ - Co z komuniami i weselami po 26 kwietnia?
Przy ul. Mickiewicza w Andrychowie mieszkało trzech braci. Pod tym adresem przebywała też ich siostra z dziećmi i partnerka jednego z mężczyzn.
Najstarszy z braci 48-letni Mariusz był po udarze i dostawał zasiłek pielęgnacyjny, młodszy, 44-letni Andrzej to wykorzystywał i namawiał Mariusza, by fundował alkohol. Sam nie pracował i nie dokładał się do utrzymania mieszkania. Gdy był pijany wszczynał awantury, stawał się wulgarny i agresywny.
Taka sytuacja wkurzała najmłodszego z braci 40-letniego Krzysztofa. Zwracał starszemu Andrzejowi uwagę i na tym tle dochodziło do awantur. Tak się też stało, gdy Krzysztof K. wrócił z pracy 24 maja 2019 r. i zobaczył, że starsi bracia popijają alkohol. Doszło do scysji.
Gdy Krzysztof wyszedł po zakupy Andrzej K. zaczął robić wymówki jego partnerce, że kłótnie braci to wszystko jest jej wina i zagroził Natalii P., że wyrzuci ją przez okno. Kobieta poważnie potraktowała groźbę i zadzwoniła do Krzysztofa K., by natychmiast wracał do domu, bo się boi agresora. Faktycznie chwile później doszło do kłótni braci i szamotaniny. Sytuacja powtórzyła się wieczorem. Andrzej wykrzykiwał na głos swoje pretensje miał do brata i jego kobiety. W pewnej chwili Krzysztof nie wytrzymał i kazał bratu opuścić mieszkanie. Wypominał, że domownicy muszą go utrzymywać.
W pewnej chwili Andrzej K. wpadł do kuchni po 22-centymetrowy nóż i zaatakował nim brata w pokoju. Zadał mu 4-5 ciosów, ale mimo ran Krzysztof wytrącił mu nóż. Końcowy etap zajścia widziała Natalia P. i to ona pierwsza udzieliła pomocy partnerowi. Wezwała pogotowie i w szpitalu operacja uratowała życie Krzysztofowi K.

Gajewska o poparciu wyborców dla Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze
Nożownik uciekł z mieszkania przez okno, choć było na wysokości II piętra. Policjanci zatrzymali mężczyznę pół godziny później w okolicy andrychowskiego rynku. W jego krwi znajdowały się blisko trzy promile alkoholu. Mówił, że tamtego dnia z bratem Mariuszem wypił 7 piw i pół litra wódki. Ciosy nożem zadał bratu, bo wpadł w szał, gdy Krzysztof go pierwszy uderzył.
Przyznał się do próby zabójstwa brata, ale zaprzeczał, by groził śmiercią jego partnerce. Twierdził, że było mu obojętne że może pozbawić życia brata, ale gdy zobaczył krew przestraszył się i uciekł przez okno.
Sprawca był już wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Za usiłowanie zabójstwa groziło mu dożywocie. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że zasługuje na karę 12 lat więzienia.
- Krakowskie absurdy budowlane. Deweloper płakał, jak to wymyślał
- Najdroższe psy. Oto rasy, za które trzeba zapłacić najwięcej
- Drewniane domki do kupienia w Małopolsce do 200 tys.
- Miss Małopolski. One walczą o sławę i koronę miss!
- Centrum Krakowa czeka rewolucja. Planują ulice, ogrody i park kolejowy z rowerostradą
- Termy z basenem na stadionie Wisły są już gotowe. Byliśmy w środku