Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Stanisław Żerko: Gdańsk był dla Hitlera jedynie pretekstem

Kamil Kusier
Kamil Kusier
Krzysztof Miłosz (Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni)
Gdańsk był dla Hitlera jedynie pretekstem. Wolne Miasto było wówczas zamieszkiwane w ponad 90 proc. przez Niemców, którzy w zdecydowanej większości marzyli o powrocie do Rzeszy. Zresztą od maja 1933 r. władzę w Gdańsku sprawowała miejscowa NSDAP, wykonująca polecenia z Berlina. Ale Gdańsk był dla Hitlera jedynie pionkiem, Hitler już od dawna kontrolował Wolne Miasto. Chodziło o coś innego: Polska w 1939 r. zdecydowanie odmówiła podporządkowania się Rzeszy, odrzuciła propozycję wejścia do niemieckiego systemu sojuszy jako wasal - mówi w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim profesor Stanisław Żerko z Katedry Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Symbolem początku II wojny światowej i agresji niemieckiej na Polskę stało się Westerplatte, stał się Gdańsk. Ale chyba przecież nie chodziło o Gdańsk?

Ma Pan rację. Nie chodziło o Gdańsk, Gdańsk był dla Hitlera jedynie pretekstem. Wolne Miasto było wówczas zamieszkiwane w ponad 90 proc. przez Niemców, którzy w zdecydowanej większości marzyli o powrocie do Rzeszy. Zresztą od maja 1933 r. władzę w Gdańsku sprawowała miejscowa NSDAP, wykonująca polecenia z Berlina. Ale Gdańsk był dla Hitlera jedynie pionkiem, Hitler już od dawna kontrolował Wolne Miasto. Chodziło o coś innego: Polska w 1939 r. zdecydowanie odmówiła podporządkowania się Rzeszy, odrzuciła propozycję wejścia do niemieckiego systemu sojuszy jako wasal. Minister Beck zaznaczał w swych wspomnieniach, że ugięcie się w sprawach tak dla Niemiec drugorzędnych, jak Gdańsk i eksterytorialna autostrada przez Pomorze Gdańskie, oznaczałoby wejście na równię pochyłą, na której końcu była utrata suwerenności i przekształcenie Polski w satelitę Rzeszy.

Kiedy na początku roku 1933 Adolf Hitler doszedł do władzy w III Rzeszy informacje o potencjalnym konflikcie zbrojnym z Polską pojawiały się dosyć regularnie. Tymczasem rok później, 26 stycznia 1934, podpisany został polsko-niemiecki układ o nieagresji. Musiało to wywołać spore zdziwienie i zaskoczenie w opinii publicznej?

To było zaskoczenie dla wszystkich. Pamiętajmy, że stosunki między Polską a republiką weimarską były bardzo złe. Niemcy uprawiały zakrojoną na dużą skalę antypolską propagandę rewizjonistyczną, kwestionowały wytyczone w traktacie wersalskim zachodnie granice Polski. Od wielu lat trwała polsko-niemiecka wojna gospodarcza. Gdy w 1933 r. kanclerzem Rzeszy został przywódca najbardziej agresywnego ugrupowania, powszechnie spodziewano się, że może dojść do poważnego kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich. Tak się jednak nie stało. Przeciwnie, doszło do odprężenia i unormowania wzajemnych relacji, czego dowodem był wspomniany przez pana układ, czyli deklaracja o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 r. Obie strony wyniosły z tego układu korzyści. Polska na kilka lat przestała być celem niemieckich kampanii rewizjonistycznych i wzmocniła na jakiś czas swą pozycję na arenie międzynarodowej. Hitler zaś mógł kreować się na polityka pokojowego, który nawet z Polską chce się ułożyć.

Nie byłoby tego układu , gdyby nie zmiana ministra spraw zagranicznych z Augusta Zaleskiego na Józefa Becka?

To była z polskiej strony rozgrywka samego Józefa Piłsudskiego. To marszałek zdecydował o zastąpieniu trochę mało energicznego Zaleskiego na dynamicznego, młodego Becka, który był wiernym i zdolnym realizatorem wytycznych Piłsudskiego. Beck Piłsudskiego uwielbiał, a po jego śmierci uważał się za realizatora „testamentu Marszałka” w zakresie polityki zagranicznej. Miał na tym polu pozycję autonomiczną.

Co przez kolejne lata szczególnie wpłynęło na zmianę stosunków polsko-niemieckich? Wiemy, że strona polska nie chciała podporządkować się Rzeszy.

Hitler zawarł w 1934 r. układ z Polską ze względów wybitnie taktycznych. Chciał zyskać czas, by umocnić swą władzę i rozbudować siły zbrojne, nawet łamiąc traktat wersalski. Ale doszedł też do wniosku, że być może Polska stanie się jego sojusznikiem w realizacji celu, który wytyczył już na kartach „Mein Kampf” 10 lat wcześniej. Celem tym było rozbicie ZSRR i budowa na jego gruzach wielkiego imperium niemieckiego. Oczywiście ze względów geograficznych niemiecka wyprawa na ZSRR była niemożliwa bez „rozwiązania” problemu Polski. Hitler podjął próbę zwerbowania Rzeczypospolitej do obozu niemieckiego. Polska miała zerwać z Francją i wejść w sojusz z Rzeszą, by następnie wspólnie z Niemcami pomaszerować na wschód. W początkach 1935 r. Hermann Göring w imieniu Führera namawiał do tego Piłsudskiego. Marszałek jednak z miejsca uciął rozmowę, uznając ten projekt za awanturnictwo. Te próby pozyskania Polski trwały jeszcze cztery lata, do wiosny 1939 r. Ale w drugiej połowie marca Hitler usłyszał ostateczne polskie „nie”, a pod koniec tego miesiąca Polska przyjęła gwarancje bezpieczeństwa, których udzieliła jej Wielka Brytania. Były to, jak się miało okazać, gwarancje bez pokrycia, ale dla Polski oznaczały wówczas wzmocnienie jej pozycji.

28 kwietnia 1939 roku Adolf Hitler, przemawiając w Reichstagu, wypowiedział podpisaną polsko-niemiecką deklaracją o niestosowaniu przemocy z 1934 r., choć ta jak początkowo zakładano miała obowiązywać dziesięć lat. W swoim wystąpieniu kanclerz Rzeszy tłumaczył swoją decyzję zobowiązaniem gwarancyjnym, które chwilę wcześniej Polska zawarła z Francją i Wielką Brytanią. Wspomniany dokument był dla III Rzeszy jedynie pretekstem, czy może jednak lontem, który zbyt wcześnie został odpalony?

Hitler przekonał się, że Polska nie stanie się jego wasalem, że polskie dywizje nie będą wykrwawiać się na froncie wschodnim u boku Wehrmachtu, by pomagać Niemcom budować ich nazistowską, „tysiącletnią Rzeszę”. Uznał więc, że należy „rozwiązać” problem Polski inaczej - likwidując to państwo.

Na słowa kanclerza Niemiec odpowiedział Józef Beck, który w swoim wystąpieniu 5 maja 1939 roku w Sejmie mówił, że Polska nie da się odizolować Niemcom od Bałtyku, mówił, że „my w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę” dodając przy tym, że „jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor”. Ceną dalszego pokoju był honor?

Nie jestem entuzjastą polityki Becka, zwłaszcza w roku 1938, gdy współdziałając z Niemcami Polska zachowała się wobec Czechosłowacji w sposób, który z honorem miał niewiele wspólnego. Beck wówczas był kompletnie zdezorientowany, dał się zredukować do roli cichego pomocnika Berlina. Ale w 1939 decyzja polskiego kierownictwa, by odrzucić żądania niemieckie, mogła wydawać się racjonalna. A słynne przemówienie Becka nie było wcale wyrazem tromtadracji, jak niekiedy dzisiaj twierdzą niektórzy publicyści. Miało być nie tylko mową, mobilizująca morale polskiego społeczeństwa. Było jednak skierowane też do Niemiec, a także do mocarstw zachodnich, że Polska nie ugnie się, jak Czechosłowacja, że drugiej konferencji monachijskiej nie będzie. Był to oczywiście bluff. Beck zakładał, że i w Berlinie, i w obu stolicach zachodnich przywódcy zachowają się racjonalnie. Tymczasem Rzeszą rządził szaleniec, opętany swymi wizjami hazardzista, ryzykujący w imię tych wizji nawet istnieniem swego narodu.

***
Profesor Stanisław Żerko jest wykładowcą w Katedrze Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i pracownikiem Instytutu Zachodniego w Poznaniu. W Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych wydał cztery obszerne tomy w serii Polskie Dokumenty Dyplomatyczne, obejmujące lata 1934-1939. Ostatnio ukazało się wznowienie jego książki Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska