https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Salonik językowy poświęcony gwarze z okazji obchodów rocznicy lokacji miasta

Aleksander Gąciarz
Na pierwszym planie Zofia Olender
Na pierwszym planie Zofia Olender Aleksander Gąciarz
Obchody 660. rocznicy lokacji Proszowic zainaugurował “Salonik językowy” poświęcony gwarze, czyli godce proszowskiej.

Kto to jest “niemendrus”, czym były “stajonko” i “kuca”, dlaczego nie należy się “przetwirać”. Znaczenie tych i wielu innych słów można było sobie przypomnieć (starsi) albo poznać (młodsi) podczas spotkania w proszowickim Domu Kultury. To przykłady z bogatej gwary (godki) krakowskiej, a zatem również proszowskiej.

Zbigniew Grzyb, który na co dzień kieruje Oddziałem Terenowym Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, a jednocześnie od lat zajmuje się zgłębianiem “godki” przekonuje, że liczy ona około tysiąca wyrazów, które nie występują w języku literackim.

Jak się okazuje, mogą się one zaczynać nawet na literę “y”. - Jednym z wyrazów charakterystycznych dla Proszowic jest “yjs”. To słowo, wyrażające zaskoczenie, zdziwienie, w każdym razie mocno nasycone emocjami - przypomniał burmistrz Grzegorz Cichy, dodając jednocześnie, że nawet tak klasyczny wyraz jak “środa” w Proszowicach może nabierać specyficznego znaczenia. Wynika to z faktu, że w mieście w środy odbywają się tradycyjne jarmarki. A ponieważ w Słomnikach przez lata jarmarki były w czwartki (obecnie w soboty), dla każdego proszowianina było oczywiste, że w Słomnikach środa jest we czwartek...

Tak jak dla każdego mieszkańca podproszowickiej wsi jest jasne, że mieszkaniec Proszowic to po prostu “gulon”. Polonistka Danuta Michalik przypomina, że według językoznawców określenie to oznaczało indyka. - Oznaczało kogoś napuszonego, nieprzystępnego - mówi. Widocznie tak właśnie byli (a może ciągle są?) postrzegani proszowscy “obywatele” przez sąsiadów z okolicznych wiosek.

O języku i lokalnej historii mówili też historycy Maria Kieruzal i Henryk Pomykalski, a w części artystycznej można było usłyszeć Krystiana Bielawskiego, obejrzeć spektakl “Szkice z dzieciństwa moich przodków” (w wykonaniu grupy Aktonauci i Zespołu Pieśni i Tańca Proszowiacy) oraz wysłuchać monologu o tym jak koza stryjny wylazła na kuce w wykonaniu Zofii Olender. - Gwara to nie jest zepsuty język literacki. Gwara to jest nasze dziedzictwo, element naszej tożsamości - mówi autor monologu Zbigniew Grzyb.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
Tyjs !
E
EK
nie masz racji Polonisto, jak mo być gotka to proszosko a nie jakaś tam proszowicka
G
Gość
Kilka razy miałam okazję oglądać Aktonautów na scenie. Czy można prosić o więcej informacji o tych fantastycznych dzieciakach?
J
Jo
Yjs, sie gulon proszoski odezwoł w d... był g widzioł a nojwiecy mo do godanio. Mysloł by chto jaki ą ę sie znaloz:-).
n
niemędrus ;-)
@ Polonista: Nie ma błędu :-) jest "godka proszowska (proszoska)", tak jak "godka krakoska (krakowska)". Ale gwara proszowicka. Chociaż z drugiej strony: kiedyś był "powiat proszowski", a nie "proszowicki", chociaż obecnie jest "powiat proszowicki".
Pzdr
P
Polonista
Powinno być "godce proszowickiej" a nie " proszowskiej". Mamy Proszowice, a nie Proszowce :)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska