FLESZ - Astronauci amatorzy polecieli w kosmos

Krakowska spółka planuje budowę spopielarni zwłok pod Tarnowem
Zalesioną działkę w Nowych Żukowicach, na której miałaby stanąć spopielarnia, krakowska spółka Omega kupiła na licytacji komorniczej. To teren przy drodze, w pobliżu cmentarza parafialnego i autostrady. Niedaleko jest jeszcze szkoła, przedszkole, kościół, no i prywatne domy.
Dom Marty Miciniak stoi w bezpośrednim sąsiedztwie. Jak twierdzi kobieta, od instalacji do kremowania ludzkich zwłok dzielić ją będzie tylko ulica.
- Nie wyobrażam sobie mieszkać naprzeciwko trupiarni i widzieć to wszystko z okna. Jak słyszałam budynek ma być bardzo wysoki – podkreśla. O planach budowy krematorium dowiedziała się z ogłoszeń parafialnych odczytanych w kościele. - Dlaczego o wszystkim informowani jesteśmy w ostatniej chwili? Chodzi przecież o nasze zdrowie i bezpieczeństwo! - denerwuje się.
Wieść o przyszłej spalarni zbulwersowała nie tylko najbliższych sąsiadów, ale całą miejscowość. Takiej frekwencji, jak podczas zebrania wiejskiego w środowy (22 września) wieczór, dawno to nie widziano. Sala w remizie wypełniona była po brzegi.
- Mamy już autostradę, która biegnie przez wieś, a teraz truć nas jeszcze będzie spopieralnią? - kręci głową pan Wojciech, mieszkaniec Nowych Żukowic. - Boimy się zapachów, hałasu, przecież ta inwestycja planowana jest w centrum miejscowości. Niedaleko jest plac zabaw. Co będą wdychać dzieci bawiące się na nim?
Inni przewidują, że po uruchomieniu spalarni mieszkańcy zaczną chorować, a wartość działek spadnie. - Ludzie będą stad uciekać, a nie budować się – uważa Dariusz Kawa.
W Nowych Żukowicach i okolicznych wioskach nie chcą spopielarni
Zdeterminowani ludzie zapowiadają, że zrobią wszystko, by inwestycję zablokować. Liczą, że murem stanie za nimi Arkadiusz Mikuła, na biurko którego inwestor złożył już wniosek o wydanie warunków zabudowy. Samorządowiec deklaruje co prawda, że jest po stronie mieszkańców i także nie chce spopielarni, ale jako organ administracyjny zobligowany jest do wydania decyzji zgodnie z obowiązującymi przepisami.
- Ze wstępnych analiz wynika, że jeśli instytucje opiniujące wniosek (Wody Polskie i starostwo - przyp. red.) rozpatrzą go pozytywnie, ja nie będę miał wyjścia i będę musiał wydać warunki zabudowy dla spopielarni zwłok – przyznaje wójt. Dodaje, że w świetle przepisów jest to inwestycja, która nie oddziałuje negatywnie na środowisko.
- Tutaj przecież ludzie są najważniejsi, nie kawałek pola, lasu czy jakieś przepis. Wszyscy jesteśmy przeciwko tej inwestycji! – deklarował za to ks. Stanisław Łątka, proboszcz parafii w Nowej Jastrząbce, obejmującej Nowe Żukowice.
W trakcie zebrania, z inicjatywy pani sołtys przeczytano pismo z protestem przeciwko budowie spalarni, pod którym podpisywali się uczestnicy spotkania. Poruszone zostały w nim kwestie negatywnego oddziaływania krematorium na aspekty zdrowotne, ekonomiczne i gospodarcze wsi i okolicznych miejscowości. Małgorzata Tokarczyk-Kozioł przynaje, że już w połowie września na portalu społecznościowym poinformowała mieszkańców o planowanej inwestycji.
- Spotykamy się po to, by państwu powiedzieć jakie macie możliwości, prawa i jak możemy wam pomóc. Jeśli będziecie mieć jakieś obiekcje, to macie prawo do odwołania – zapewniał podczas zebrania Arkadiusz Mikuła.
Inwestor zapewnia, ze spopielarnia zwłok jest bezpieczna
Firma Omega Sp. z.o.o. na części działki planuje budowę spopielarni, a na drugiej - farmy fotowoltaicznej. Prezes Małgorzata Mękal przekonuje, że procesy technologiczne w instalacji są na bardzo zaawansowanym poziomie i nie będą zagrażały mieszkańcom. Jako przykład podaje krakowską spopielarnię, która działa na osiedlu domków jednorodzinnych
- Wszystko dokładnie sprawdziliśmy. To nie będzie uciążliwa działalność, powstanie ładny parterowy budynek, nie wystający poza korony drzew. Nie będzie żadnego hałasu. Spopielarnia nie emituje się żadnych substancji szkodliwych do środowiska - podkreśla.
Przekonuje, że drzewa na terenie lasu nie zostaną wycięte. Znikną tylko te, które rosną na rolnej części działki. Obiecuje, że na etapie przygotowywania inwestycji firma zorganizuje spotkanie z mieszkańcami, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Ale miejscowi zapowiadają, że nie odpuszczą.
- Będziemy walczyć do samego końca i protestować. Pójdziemy pod gminę, zablokujemy nawet autostradę – zapowiada Marta Misiniak.
- Jeśli to nie pomoże, przypniemy się łańcuchami i nie wpuścimy firmy na plac budowy – dodaje pan Piotr z Nowych Żukowic.
Bądź na bieżąco i obserwuj