CZYTAJ RÓWNIEŻ: Próbowali zablokować protest studentów na Rynku w Krakowie
„Sprzeciwiamy się obecnej sytuacji i nastrojom panującym w Polsce, sposobowi prowadzenia debaty publicznej oraz działaniom nieopartym na merytorycznej wiedzy naukowej i faktach” - czytamy w komunikacie organizatorów protestu. Dodają oni, że studentów niepokoi obecna sytuacja w Polsce i chcą rozmawiać m.in. o łamaniu konstytucji oraz osłabieniu pozycji państwa na arenie międzynarodowej. Protest ma mieć charakter apolityczny i pokojowy.
Dzisiejszego wiecu nie poparły oficjalnie największe organizacje studenckie, czyli Niezależne Zrzeszenie Studentów i Zrzeszenie Studentów Polskich. A wręcz odcięło się od niego m.in. krakowskie Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej, kojarzone z PiS (działa w nim m.in. Paweł Kurtyka, syn prezesa IPN Janusza Kurtyki, który zginął pod Smoleńskiem).
„Ciamajdan się nie udał - sięgnięto po studentów” - napisał w specjalnym oświadczeniu prezes tej organizacji Maciej Skotnicki, nawiązując do działań Komitetu Obrony Demokracji i blokowania przez opozycję Sejmu. Wielkiego sukcesu wystąpieniom braci akademickiej nie wróżył kilka dni temu wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Wsparcie dla studentów wyraził natomiast prof. Jan Hartman, filozof z UJ. „Przecież studenci nie pamiętają PRL, nie czują zagrożenia dla demokracji, nie wiedzą, czym pachną nowe, pisowskie porządki; nie przyłączają się tłumnie do demonstracji KOD. A tu taka niespodzianka!” - napisał prof. Hartman na swoim blogu.
Dotychczas na temat obecnej sytuacji w Polsce wypowiedział się oficjalnie Senat UJ, nawołując wszystkie strony sporu politycznego do „przywrócenie w Polsce cywilizowanej debaty”. Uchwałę poparło Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa, choć wyłamał się z tego m.in. rektor Politechniki Krakowskiej prof. Jan Kazior.