Na początku czerwca tego roku krakowska prokuratura poinformowała o prowadzeniu śledztwa przeciwko 39-letniej Justynie P. i 39-letniemu Rafałowi P., podejrzanym o szereg oszustw oraz przeciwko 42-letniej Paulinie K., podejrzanej o współudział i utrudnianie śledztwa. Przestępczy proceder polegał na wskazywaniu zawyżonej liczby dzieci uczęszczających do placówek sieci przedszkoli w Krakowie i Katowicach posługując się nieprawdziwymi, w tym fikcyjnymi danymi. Następnie takie dane były podstawą uzyskania dotacji oświatowej z budżetów gminnych. Podejrzani na przestrzeni kilku lat doprowadziły Gminę Miejską Kraków oraz Katowice do strat na kwotę 5 mln zł. Zatrzymani przyznali się do winy.
W Krakowie chodzi o 9 przedszkoli – na os. 2 Pułku Lotniczego, Avia i Bohaterów Września, ul. Lipskiej, Puszkarskiej, Czerwone Maki, Wieniawskiego, Jana Pawła II i Czyżyńskiej.
Awaria czy odcięcie prądu?
Nasza dziennikarka w środę udała się do tej placówki przy ul. Czyżyńskiej. Po przyjściu zastaliśmy opiekunki, z dziećmi, które właśnie przygotowywały się do wyjścia na spacer. Pomimo, że atmosfera panująca w przedszkolu sprawiała wrażenie zupełnie normalnej, w rozmowie z paniami, które spotkaliśmy na miejscu potwierdziły się informacje na temat zaniepokojonych rodziców oraz rezygnujących z pracy opiekunek.
Na miejscu, poinformowano nas, że trwający problem, związany z brakiem prądu to wynik "awarii", która aktualnie jest w tracie naprawy. Co do opiekunek, które zdecydowały się na rezygnację z pracy, ponoć trwają rozmowy, żeby nie odchodziły. Według informacji jakie otrzymaliśmy okazało się, że jako powód swoich zwolnień pracownicy podają śledztwo, które dotyczy firmy i jej właścicieli. Panie, z którymi mieliśmy okazje rozmawiać stwierdziły, że o wszystkich postępujących zmianach, o których same wiedzą, informują rodziców na bieżąco.
Agnieszka Drabik, matka jednego z dzieci, które chodzą do przedszkola „Pod Magnolią” twierdzi jednak, że informacje podawane przez pracowników przedszkola są niewiarygodne.
- W przedszkolu dzieją się niepokojące rzeczy. Od poniedziałku do środy nie było tam prądu, a panie z obsługi administracyjnej zapewniają nas, że to awaria. To tłumaczenie wydaje się być mało wiarygodne, prąd był w całym budynku, brakowało go tylko w przedszkolu. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że to nie awaria tylko odcięcie prądu z powodu zaległości z płatnościami. Po drugie, przedszkole już wcześniej miało problemy z rotacją pracowników, a teraz doszły do tego kolejne wypowiedzenia, za chwilę przedszkole może przestać funkcjonować, bo kto chciałby się podjąć zatrudnienia przy tak niepewnych warunkach pracy – mówi Agnieszka Drabik.
Rodzice mają zastrzeżenia do miasta
Z powodu braku wiarygodnych komunikatów ze strony przedszkola, rodzice utworzyli własną grupę, na której wymieniają się informacjami. Część z nich, mająca starsze dzieci w przedszkolu, twierdzi, że sprawa ciągnie się dłuższy czas i byli wcześniej przesłuchiwani. Rodzice mają zastrzeżenia, że miasto, które dotowało przedszkole, w żaden sposób nie informowało o problemach przedszkola. Placówka normalnie prowadziła nabór oraz przedłużała umowy na kolejny rok.