Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Świercz: Jestem szczęśliwy, że w Krakowie mogę powiedzieć ostatnie słowo

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Przemysław Świercz
Przemysław Świercz Jacek Żukowski
Przemysław Świercz, zawodnik ampfutbolowej reprezentacji Polski i Wisły Kraków kończy karierę, po 12 latach.

Czy myśl o zakończeniu kariery wynika z tego, że akurat teraz kończy reprezentacyjną karierę Jakub Błaszczykowski?

Nie, to taki szczęśliwy zbieg okoliczności. Po środowej rozmowie z Kubą Błaszczykowskim uświadomiłem sobie, jaki to dla mnie zaszczyt, że możemy kończyć w tym samym czasie. Kubę bardzo sobie cenię jako zawodnika, ale też jako człowieka. Możliwość rozmowy z nim w cztery oczy uzmysłowiła mi, że to fajnie, że razem możemy kończyć pewien rozdział w sporcie. Nie jest tak, że obudziłem się któregoś dnia i powiedziałem, że kończę. Obiecałem sobie, że jak przyjdzie czas przekazania opaski kapitańskiej młodszemu zawodnikowi to będzie to dla mnie wyraźny sygnał, by tę karierę reprezentacyjną zakończyć. Nie można sobie wymarzyć lepszego zakończenia niż to w Krakowie, na boisku Prądniczanki, przy okazji Ligi Narodów. Kraków jest bliski mojemu sercu, reprezentuję barwy Wisły, poza tym Kraków jest ampfutbolową stolicą nie tylko Polski, ale i Europy. Chciałbym przy wspaniałych kibicach, mam nadzieję, że w niedzielę po meczu z Turcją będzie możliwość podziękowania im osobiście, wspólnie zaśpiewać „Mazurka Dąbrowskiego”. Dla mnie to jest spełnienie marzeń, czas, w którym mogę podziękować fanom. Najlepiej swoją grą, trzema zwycięstwami. Jestem szczęśliwy, że w Krakowie mogę powiedzieć ostatnie słowo i podziękować za te ostatnie wspaniałe 12 lat.

Co zmieniło się w reprezentacji Polski odkąd przejął ją trener Dmytro Kameko i co będzie ewentualnym kluczem do zwycięstw?

Trener wchodząc do reprezentacji wniósł wiele z futsalu. Można zobaczyć na moim przykładzie, że zawodnika, który 12 lat spędził w obronie przesunął mnie trochę wyżej na pozycję pivota. To rozwiązanie zaciągnięte z futsalu. Wprowadził więcej zmian w trakcie gry. Dany zawodnik częściej wchodzi, częściej schodzi. Chodzi o to, by wejść na boisko, dać z siebie sto procent, potem odpocząć, znowu wejść na boisko i pracować. Wyżej bronimy, od razu po stracie piłki jesteśmy nastawieni na obronę, by jak najszybciej przerwać akcję rywala, móc zaatakować i skończyć akcje bramką. Już dwa mecze z Włochami pokazały, że pomysł jest trochę inny niż dawniej. Jaki jest klucz do sukcesu? Czas pokaże. Trzy mecze – z Hiszpanią, Anglią, Turcją – to mecze z bardzo mocnymi przeciwnikami, niczego nie ujmując Włochom. Zobaczymy, jak na ich tle będziemy realizować pomysł na grę. Jest bardzo fajny, wszystko jest w naszych głowach i nogach, by wszystko to, co mówimy sobie na odprawach, wnieść na boisko.

Jakub Błaszczykowski dał panu inspirację?

Ampfutbol wziął się z tego, że wcześniej, przed amputacją zawsze w moim życiu była piłka nożna, jeszcze długo przed tym, jak Kuba Błaszczykowski pojawił się na boisku. Początki sięgają I, II klasy szkoły podstawowej. Zanim grałem w klubie – Narwi Ostrołęka, to z kolegami w czasie wolnym graliśmy. Miłość do piłki nożnej zaszczepił mi śp. tata, razem oglądaliśmy sukcesy drużyny Kazimierza Górskiego. Pamiętam te chwile, gdy Polacy strzelali bramkę, to tata brał mnie na ręce i podrzucał. Te emocje zaszczepiły u mnie miłość do sportu. Klubowa piłka się skończyła, był czas studiów, potem czas po nich, wtedy Kuba Błaszczykowski pojawił się na boisku. Był to czas, gdy śledziłem jego karierę i inspirowałem się jego wytrwałością, konsekwencją, ciężką pracą. Miał wiele wyzwań po drodze, kontuzje, w tym tę, która nie pozwoliła mu na występ podczas Euro 2008. Jest w historii wielu sportowców, którzy po takich wydarzeniach odpuszczają. A on zacisnął zęby, w 2012 zagrał na ME w Polsce. W sporcie nie zawsze liczą się wygrane turnieje, ważne, by po trudnościach podnosić się. Efektem tego były świetne ME w 2016 r. we Francji. Nie strzelił karnego w ćwierćfinale, ale zagrał świetny turniej. To pokazuje, że warto walczyć, ciężko pracować.

Jak patrzy pan na swoją karierę to osiągnął pan maksa, jest pan zadowolony w stu procentach?

Myślałem o tym. Można popatrzeć na to tak – jeśli mówimy tylko o wynikach, to czuję niedosyt, są brązowe medale, nie było medalu mistrzostw świata, nie było złotego medalu ME, ale odłóżmy to na bok. Popatrzmy na te 12 lat jako na fantastycznych ludzi, fantastyczny zespół, na 12 lat tworzenia czegoś od zera do momentu Ligi Narodów. Mamy Marcina Oleksego, który strzela wspaniałą bramkę, mamy wspaniałą młodzież, wspaniałe dzieciaki, świetną ekstraligę, reprezentację kobiet. To pokazuje, że ta dyscyplina fantastycznie się rozwinęła. Jestem szczęśliwy, że mogłem to tworzyć, być jednym z elementów tej ampfutbolowej układanki i trzymam kciuki za sukcesy. Jest jeszcze obszar do zdobywania tych medali.

Kończy się kariera reprezentacyjna, a klubowa trwa?

Tak, trwa. Na pewno do końca sezonu, a co potem, to zobaczymy, bo cele sportowe są. Nie mówię o obronie mistrzostwa Polski tylko o ataku i zdobyciu kolejnego mistrzostwa no i upragnionej Ligi Mistrzów, która odbędzie się w listopadzie. To, że kończy się etap reprezentacyjny nie zwalnia z tego, by grać w klubie.

Dla reprezentacji strzelił pan dziesięć bramek, pamięta je pan?

Większość strzeliłem ostatnio, gdy trener przestawił mnie na pozycję wyżej. Nie pamiętam wszystkich bramek, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, by zawsze wygrywać, a kto strzela bramki, to jest mniej istotne. Mam takie przeświadczenie, że zdobywa gola i traci gola zawsze cały zespół. By ktoś w ostatecznym rozrachunku dotknął piłkę, potrzebna jest praca całej drużyny, wszystkich formacji. Wygrywa i przegrywa cały zespół.

Ma pan już w domu miejsce na koszulkę z ostatniego meczu?
Na pewno będzie. Najważniejsze jest to, że na wspomnienia mam miejsce w sercu. Bo to co w szafie, to przemija, a tego co w sercu, nikt mi nie zabierze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska