To miały być kolejne piękne święta Bożego Narodzenia 32-latka, głowy rodziny i opiekuna dzieci, bo tak zdecydowali z żoną. Kamil Karkos pod choinką z żoną Ewą, 11-letnim synem Filipem i 7-letnią Olą, kolejnym dzieckiem „w drodze”, cieszył się świętami i życiem. Nagle źle się poczuł. Uskarżał się na bóle głowy, wymiotował.
- O godz. 11 zadzwonił telefon, dzwoniła synowa. Zdenerwowana wykrzyczała, że nie ma żadnego kontaktu z Kamilem, stracił przytomność
- mówi Beata Stachowiak, mama pana Kamila. - Jeszcze zdążyła poprosić, bym dzwoniła na pogotowie - dodaje.
Klika chwil później ratownicy medyczni byli już na miejscu. Kamil Karkosa został przetransportowany do szpitala. Trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
- Godziny oczekiwania, żeby dowiedzieć się co z moim synem – mówi pani Beata. - W końcu lekarz z SOR zaprosił nas na rozmowę i wtedy z synową usłyszałyśmy - drogie panie, niestety nie mam dobrych wiadomości, pan Kamil miał rozległy udar mózgu. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć co będzie dalej, zostaje przewieziony na oddział neurologiczny z pododdziałem udarowym – dodaje.
Ciągła troska, niekończące się pytania o rokowania, aktualny stan zdrowia. Wreszcie lekarze zakomunikowali.
- Stan jest krytyczny, nie jestem w stanie powiedzieć czy w ogóle przeżyje
- mówi zatroskana matka. - Prawie dwa miesiące od feralnego dnia Kamil żyje, to jest najważniejsze - dodaje.
Mama z żoną i najbliższą rodziną każdego dnia są przy łóżku Kamila. Które niestety wkrótce musi opuścić, mimo że ma niedowład lewostronny, nie widzi, nie mówi. Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej nie odzyskał pełnej świadomości.
- Zaproponowano nam pobyt w ośrodku, bo szpital nie jest „przechowalnią”, ale w tych refundowanych nie ma miejsca, a w prywatnych, to koszt rzędu 20 tys. zł miesięcznie - mówi Damian Zawada, szwagier pana Kamila. - Przed nami trudna i kosztowna droga powrotu Kamila do zdrowia, żeby wrócił do nas świadomy i pełen życia, dlatego zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy - dodaje.
Rodzina ma nadzieję, że znajdą się możliwości pobytu w ramach z NFZ, albo i wpłat, które pozwolą na umieszczenie chorego w specjalistycznym ośrodku lub w domu, pod opieką specjalistów. Niestety nie ma środków.
- Pieniążki zbieramy przede wszystkim na rehabilitację, na środki higieny osobistej, lekarstwa, ale także na to żeby dzieci mogły widzieć tatę kilka razy w miesiącu. Nie tylko przez video kamerkę, ale mogli jechać do niego powiedzieć jak go kochają i żeby wracał szybko do nich do domu - mówi mama pana Kamila.
Na leczenie i rehabilitacjęTrwa zbiórka na leczenie i rehabilitację.
- Lidl odbudowany po pożarze. W czwartek wielkie otwarcie!
- Oto wasze Mruczki, Lolusie, Franusie i wiele innych [ZDJĘCIA]
- Pierwsza w Olkuszu msza święta Kościoła Polsko-Katolickiego
- Oświęcim. Pamiętacie te budynki i miejsca? Nie ma już po nich śladu
- Miss karnawału. Najpiękniejsze klubowiczki bawiące się w Energy2000 [ZDJĘCIA]
- Oświęcim. Zamiast żłobka Fair Play teraz będzie Pluszowy Miś
FLESZ - Duże zmiany w służbie zdrowia. Pacjentom ma być łatwiej
