11 października 2006 – kadra Leo Beenhakkera przystępowała do meczu z Portugalią w Chorzowie w nie najlepszych nastrojach. Biało-czerwoni rozpoczęli bowiem eliminacje od bolesnej porażki z Finlandią (1:3) w Bydgoszczy oraz remisu z Serbią (1:1) w Warszawie, a kilka dni przed starciem z portugalskim gwiazdozbiorem w kiepskim stylu wywalczyła wyjazdowe zwycięstwo z Kazachstanem (1:0).
Beenhakker, mimo słabego spotkania sprzed kilku dni, dał w Chorzowie szansę rehabilitacji dokładnie tym samym zawodnikom, którzy przeciwko sobie mieli takich zawodników jak Cristiano Ronaldo, Deco, Simao Sabrosa czy Nuno Gomes.
Wyjściowy skład biało-czerwonych wyglądał następująco: Kowalewski – Golański, Radomski, Bąk, Bronowicki – Błaszczykowski, Lewandowski, Sobolewski, Smolarek – Żurawski, Rasiak.
Od pierwszego gwizdka Niemca Wolfgang Stark, w obecności 40 tysięcy kibiców, na Stadionie Śląskim zaczęły się dziać rzeczy absolutnie niewiarygodne. W 9. minucie gry Maciej Żurawski dośrodkował z prawej strony boiska w pole karne, odwrócony tyłem do bramki Euzebiusz Smolarek wystawił piłkę przed szesnastkę do Mariusza Lewandowskiego. Defensywny pomocnik naszej kadry płasko uderzył z około 18 metrów, Ricardo odbił piłkę w bok, ale tam najszybszy okazał się Smolarek, który z ostrego kąta zmieścił piłkę pod poprzeczką portugalskiej bramki.
- Gol! Gol! A więc jednak! Ebi Smolarek, tak jak 20 lat temu jego ojciec! – krzyczał komentujący to spotkanie w TVP Dariusz Szpakowski, nawiązując do bramki Włodzimierza Smolarka przeciwko Portugalii (1:0) na mistrzostwach świata w Meksyku w 1986 roku.
Zobacz koniecznie: Wojciech Kowalczyk: Lewandowski i Milik to najsłabsze ogniwa naszej kadry
Polacy na tym nie poprzestali. Nie minęło 10 minut gry, a brak organizacji w portugalskiej defensywie wykorzystał Grzegorz Rasiak. Błąd w komunikacji popełnili Costinha i Ricardo Rocha, piłka spadła pod nogi Rasiaka, a ten świetną prostopadłą piłką uruchomił Smolarka. Ten wpadł w pole karne, spojrzał jeszcze na sędziego-asystenta, ale jego chorągiewka pozostała w dole, gdyż linię spalonego złamał Miguel, a Smolarek nie czekał – huknął po raz kolejny pod poprzeczkę, nie dając Ricardo absolutnie żadnych szans na skuteczną interwencję.
- Dwa, dwa, dwa zero! Ebi Smolarek! Ależ akcja, ależ dzień Ebiego! – to kolejne słowa redaktora Szpakowskiego, które zapadły w pamięć wielu kibicom oglądających to spotkanie. 18 minut gry, Polska prowadzi w Chorzowie z Portugalią 2:0.
Sytuacji na kolejne gole nie brakowało. Żurawski trafił z 16 metrów w słupek bramki Ricardo, a piłka niemal przetoczyła się niemal równolegle do linii bramkowej, ale ostatecznie nie wpadła do siatki. W drugiej części spotkania Polacy wyszli we trzech na jedynego bramkarza Ricardo, ale Rasiak zagrał na tyle niedokładnie, że Lewandowski nie zdołał wpakować piłki wślizgiem do bramki rywala.
Polacy dominowali w środku pola, a także zupełnie wyłączyli z gry wielką portugalską gwiazdę Cristiano Ronaldo. Paweł Golański i Grzegorz Bronowicki tego dnia wykonali w defensywie fantastyczną pracę, o której wspomina się do dziś, a w dodatku skutecznie potrafili włączać się też do akcji ofensywnych.
Takiej dominacji biało-czerwonych nad trzecią drużyną świata wtedy nie spodziewał się absolutnie nikt. Tego faktu nie zmienia nawet honorowy gol Nuno Gomesa w doliczonym czasie gry, bo choć mecz zakończył się wynikiem 2:1, to nawet Portugalczycy zdawali sobie sprawę z tego, że w Chorzowie przeżyli rozczarowanie, ale uniknęli prawdziwego pogromu.
To spotkanie na zawsze weszło do historii polskiej, a data 11 października stała się swego rodzaju datą magiczną, bo zaledwie dwa lata później tego dnia Polacy pokonali w Chorzowie faworyzowanych Czechów również 2:1 w meczu eliminacji mistrzostw świata, a w 2014 roku ograli na Stadionie Narodowym po raz pierwszy w historii mistrzów świata Niemców 2:0.
Zobacz koniecznie: Która fanka najpiękniejsza? Wybieramy Miss Euro 2016! [GŁOSUJ!]
Biało-czerwoni w tych eliminacjach nie dali się również pokonać Portugalczykom w Lizbonie, gdzie zremisowali 2:2 po efektownej bramce z dystansu Jacka Krzynówka w końcówce spotkania. Mecze z Portugalią walnie przyczyniły się do tego, że drużyna Leo Beenhakkera jako pierwsza reprezentacja Polski w historii awansowała do mistrzostw Europy.
Wraz z meczem towarzyskim na Stadionie Narodowym w 2012 roku (0:0), reprezentacja Polski nie przegrała z Portugalią trzech ostatnich rozegranych spotkań. Jeśli w czwartek w Marsylii podopieczni Adama Nawałki przedłużą tę serię i awansują do półfinału Euro 2016, z pewnością przyćmią magiczny mecz z Chorzowa sprzed niemal dekady.
Eliminacje do Euro 2008:
Stadion Śląski (Chorzów), 11 października 2006:
Polska – Portugalia 2:1 (2:0)
Bramki: Smolarek 9’, 18’ – Nuno Gomes 90’
Polska: Kowalewski – Golański, Radomski, Bąk, Bronowicki – Błaszczykowski (66’ Krzynówek), Lewandowski, Sobolewski, Smolarek – Rasiak (74’ Matusiak), Żurawski.
Portugalia: Ricardo – Miguel, Ricardo Carvalho, Ricardo Rocha, Nuno Valente – Simao, Costinha (46’ Tiago), Petit (68’ Nani), Deco (83’ Maniche), Cristiano Ronaldo – Nuno Gomes.
Żółte kartki: Kowalewski, Lewandowski – Rocha, Simao
Sędzia: Wolfgang Stark (Niemcy)
Widzów: 40 000
TVN24/x-news
Biało-czerwona "sektorówka" pojedzie na mecz Polska - Portugalia
