Dwa tajemnicze przypadki zagryzienia psów w jednym z gospodarstw na skraju lasu spowodowały, że w Machowej ludzie od kilku dni boją się wychodzić po zmroku z domów. Są przekonani, że w pobliżu wsi zadomowiły się wilki. Tych wprawdzie nikt do tej pory nie widział, ale nawet łowczy i myśliwi nie są w stanie na sto procent zapewnić, że miejscowość jest wolna od tych groźnych drapieżników.
Strach opanował wieś
Pierwszy pies - 7-miesięczny szczeniak został zagryziony w nocy 18 maja. Zostały po nim jedynie łeb i płuca porzucone ok. 10 m od ogrodzenia. 27 maja podobny los spotkał starszego i większego czworonoga, którego gospodarz zostawił na noc na łańcuchu, aby odstraszał dziki od upraw na polu za domem. Rano znalazł go wyrwanego z obroży, odwleczonego ok. 20 metrów od płotu, pozbawionego skóry i częściowo zjedzonego.
- Dziki na pewno w ten sposób nie obeszłyby się z nim. To musiały być wilki, bo co innego rzuciłoby się na dużego, ujadającego psa i zagryzło go? - mówi Jan Strzała, sołtys Machowej.
Jego zdanie podziela wielu mieszkańców tej położonej kilkanaście kilometrów na wschód od Tarnowa miejscowości, w której sporą część zajmują lasy.
- Temat wilków zdominował poniedziałkowe spotkanie z rodzicami. Wielu z nich, po tym co się stało, nie posyła już pieszo swoich dzieci do szkoły, ale odwozi je samochodami. Popularne wśród uczniów do niedawna miejsce do zabawy, pod lasem, w ostatnich dniach całkowicie opustoszało. Popołudniami i wieczorami nie zastanie się tam teraz nikogo. Wszyscy - młodzi i starsi - są mocno tym wszystkim wystraszeni - zauważa Krystyna Niemiec, dyrektorka zespołu szkół w Machowej.
Przywędrowały na chwilę
- O przypadkach zagryzienia psów słyszałem, ale nie sposób stwierdzić na sto procent, że zrobiły to wilki - mówi Krzysztof Łazowski, łowczy okręgowy w Tarnowie. Podobnie uważają myśliwi z podtarnowskich kół łowieckich, z którymi rozmawialiśmy na ten temat. - Może zabłąkał się tu jeden, góra kilka osobników z Bieszczadów, ale na dłużej raczej tutaj jednak nie zagoszczą, bo nasze lasy są dla nich za małe - mówi Łazowski.
Wcześniej wilki widywane były sporadycznie w południowych gminach powiatu tarnowskiego, m.in. w gminie Szerzyny oraz Ciężkowice.
- Słyszałem od ludzi, że się obawiają o swoje bezpieczeństwo, ale do nas żadne zawiadomienie w tej sprawie na razie nie wpłynęło - mówi Artur Kościelniak, komendant policji z Pilzna.
- Cóż z tego, gdybyśmy nawet taki wniosek złożyli, skoro wilki są pod ochroną i nic złego nie można im zrobić - mówią mieszkańcy Machowej.
Jenoty, szopy, norki i łosie
Wilki to niejedyne "egzotyczne" drapieżniki, które pojawiły się w ostatnim czasie w podtarnowskich lasach.
Myśliwi z każdym rokiem odstrzeliwują coraz więcej jenotów (pochodzą z Azji, podobne do lisów), norek amerykańskich (zjadają drobne ssaki, a także żaby, ryby, ptactwo wodne i jaja ptaków) oraz pochodzących z Ameryki Północnej szopów praczy.
W lasach na wschód od Tarnowa (okolice Jodłówki Wałek, Żdżar, Czarnej i Machowej) zadomowiły się na stałe łosie.Widziano przynajmniej kilka klemp z młodymi. Do tej pory łosie widywane były jedynie w Lasach Wierzchosławickich.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+