Rozpoczęło się od pięknego, zegarmistrzowskiego wręcz zagrania Marcina Szymczaka na lewą stronę, a Mateusz Stankiewicz odważnie wpadł w pole karne i miejscowemu bramkarzowi pozostało wyjęcie piłki z siatki.
Później Arkadiusz Czapla dopadł piłki rzuconej za plecy obrońców. Najpierw trafił w słupek, ale poszedł do końca za akcją, więc dokończył dzieła. Trzeba przyznać, że rywale nie bardzo mu w tym przeszkadzali. - Wyszliśmy na boisko dziwnie przestraszeni – tłumaczył Łukasz Szczepaniak, grający trener Hejnału.
Oświęcimianie grali na dużym luzie, co nie przeszkodziło im w konstruowaniu pięknych akcji. Po zagraniu Pawła Cygnara szansę podwyższenia wyniku miał Dominik Gaudyn. Jednak Łukasz Szymański zdołał obronić. Okazję miał też Czapla (trafił w bramkarza).
Gospodarze zagrażali oświęcimianom głównie po stałych fragmentach gry. Po strzale z rzutu wolnego Mateusza Kowalskiego, Kacper Mioduszewski z trudem odbił piłkę.
Jednak po zmianie stron kibice oglądali inne oblicze Hejnału. Po dograniu z prawej strony przez Łukasza Ryłkę, w polu karnym odnalazł się Mateusz Pietraszewski, który z bliska trafił do siatki.
Kęczanie szukali wyrównującego trafiania. Damian Flisek uderzył z 16 m. Potem podobnie zachował się Jakub Januszyk. Jednak Mioduszewski był na posterunku. Potem oświęcimski bramkarz obronił trudny strzał Seweryna Jaromina.
Oświęcimianie nie potrafili zdobyć trzeciego gola, który pewnie definitywnie rozstrzygnąłby o losach meczu. Jakub Januszyk w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy szykującego się do strzału Jakuba Snadnego, któremu z boku zagrał Krzysztof Hałgas. Po rzucie rożnym szczęścia zabrakło Konradowi Kasolikowi, a Marcin Szymczak uderzył ponad poprzeczką.
W ostatniej minucie, po zagraniu Adriana Nguyena, z linii pola karnego główkował Pietraszewski. Piłka poszła lobem i o centymetry minęła słupek. Gdyby stojący w pobliżu Przemysław Oczkowski zdołał jej dotknąć, kibice byliby świadkami nadprogramowych emocji, bo po tej akcji sędzia nie wznowił już gry.
- Byliśmy blisko realizacji planu na ten mecz, czyli doprowadzenia do rzutów karnych, a w nich przecież wszystko mogłoby się zdarzyć – żałował Łukasz Szczepaniak, trener kęczan.
Hejnał Kęty – Soła Oświęcim 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Stankiewicz 4, 0:2 Czapla 12, 1:2 Pietraszewski 50.
Hejnał: Szymański – Kałdubicki, J. Januszyk, Korzonkiewicz, Ngyuen – Grzybek (46 Pietraszewski), Cepiga (10 Kliś), Sitarz (74 Gasidło), Oczkowski, Ryłko (60 Flisek) – Kowalski (46 Jaromin).
Soła: Mioduszewski – Gaudyn, Szewczyk (46 Dynarek), Drzymont (46 Kasolik), Wawoczny (46 Hałgas) – Snadny, Szymczak, bała, Stankiewicz (70 Knapik) – Czapla, Cygar (46 Gleń).
Sędziował: Michał Matyjaszek (Kęty). Żółta kartka: Gaudyn. Widzów: 100.
W drugim półfinale, rozegranym tydzień wcześniej, Rajsko (klasa A) pokonało czwartoligową Unię Oświęcim 5:2.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU