18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchar Świata w Zakopanem. Było szaleństwo na Wielkiej Krokwi [ZDJĘCIA]

Przemysław Franczak,Łukasz Madej
Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Jan Ziobro i Dawid Kubacki - to nasza reprezentacja skoczków na igrzyska w Soczi. Skład wyklarował się podczas ekstremalnego weekendu PŚ w Zakopanem.

Nie było okrzyków zdziwienia i zaskoczonych spojrzeń, kiedy Łukasz Kruczek recytował wczoraj wieczorem nazwiska tych, którzy w Soczi będą walczyć o medale. Trener kadry bierze na igrzyska najbardziej doświadczonych, otrzaskanych na dużych imprezach zawodników oraz Jana Ziobrę, który ostatnio w polskiej reprezentacji dorobił się statusu drugiego po Stochu. Pod uwagę był brany jeszcze Klemens Murańka, ale w Zakopanem słabszymi skokami w konkursie drużynowym ułatwił Kruczkowi selekcję.

Inna sprawa, że narady trenera reprezentacji ze współpracownikami trwały wczoraj długo. Nie było zgody co do piątego nazwiska. Głosy czy powinien jechać Kubacki, czy Murańka. rozkładały się pół na pół. Napięcie utrzymywało się jak w uszach dźwięki zakopiańskich wuwuzeli. W końcu po godzinie 19 Kruczek zjawił się na zwołanej naprędce konferencji prasowej.

- Decyzja była łatwa, jeśli chodzi o trzon zespołu, czyli czterech zawodników. Kłopot pojawiał przy piątym nazwisku. Ostatecznie zdecydowaliśmy postawić na to, czego wytrenować nie można, czyli doświadczenie Kubackiego - wyjaśniał Kruczek.

Dylemat był tym większy, że w skokach nic nie jest oczywiste i łatwe do przewidzenia, zwłaszcza 18 dni przed igrzyskami. Przecież, jak na ironię, wczoraj w zawodach indywidualnych Murańka zajął 13. pozycję, był lepszy nawet od Stocha (17. miejsce). Tyle tylko, że nie był to raczej efekt nieoczekiwanej eksplozji formy tuż przed olimpijskim rozdaniem, lecz warunków, w jakich konkurs rozegrano.

- Wiedzieliśmy, że pogoda może być zła, ale nie myśleliśmy, że aż tak - przyznawał Ziobro. - To nie sport, to loteria - opisywał Kubacki, który szczęścia w losowaniu nie miał i w ogóle nie zdobył punktów PŚ. To zapewne spowodowało, że nad jego kandydaturą znów zaczął pojawiać się znak zapytania.

Organizatorzy zakopiańskiego PŚ od początku mieli z tegorocznymi zawodami ostro pod górkę. Przygotowań nie ułatwiała wiosenna aura, wczoraj musieli jeszcze walczyć z deszczem, wiatrem i topniejącym rozbiegiem, zamrażając tory ciekłym azotem. Nadludzkim wysiłkiem udało się konkurs przeprowadzić, choć nie brakowało kontrowersji.

Pal sześć pogodę i przypadkowe wyniki, ale w pewnym momencie ataku szału dostał trener Austriaków Alexander Pointner. Rzucał się wściekle po trenerskiej wieży, mając pretensje o to, że Thomas Diethart skakał w skrajnie niekorzystnych warunkach. Jury nieoczekiwanie zgodziło się, by austriacki skoczek, jak również startujący po nim Niemiec Andreas Wellinger, powtórzyli swoje próby.

- To była słuszna decyzja, bo oni dwaj rzeczywiście skakali w znacznie gorszych niż inni warunkach - komentował Kruczek. - Ale żartobliwie powiem, że baliśmy się na wieży o zdrowie co poniektórych znajdujących się tam osób. Na pewno był to jeden z najbardziej szalonych konkursów w ostatnim czasie.

Zakończone po 1. serii zawody wygrał Norweg Anders Bardal. Najwyżej z Polaków wylądował Maciej Kot (10.). Stoch poleciał nawet daleko, ale lądował z problemami. Niewiele brakowało, a skok zakończyłby upadkiem. - Trudno powiedzieć, że to było lądowanie. On awaryjnie wyciągnął podwozie - uśmiechał się Kruczek. Problemy miał też ścigający Polaka w klasyfikacji generalnej PŚ Austriak Gregor Schlierenzauer (12. lokata), więc Stoch nadal jest liderem.

Skład olimpijskiej kadry wyklarował się więc tak naprawdę już w sobotnim konkursie drużynowym. Polacy zajęli w nim 4. miejsce, ale skakali w eksperymentalnym zestawieniu (Murańka, Kubacki, Ziobro i Stoch). - Chcieliśmy zobaczyć, jak niektórzy zawodnicy zachowają się w takich zawodach - tłumaczył Kruczek.

Test oblał Murańka. Na ostatniej prostej w wyścigu do samolotu do Soczi wyprzedził go Kubacki, który do tych eliminacji podszedł przygotowany jak klasowy prymus do najważniejszego w roku szkolnym sprawdzianu. Był najlepszym zawodnikiem nie tylko polskiej drużyny, ale całego konkursu. - Wyeliminowałem błędy, które pojawiały się w ostatnich tygodniach, pomogły rozmowy z trenerem. To były skoki, które mnie cieszyły - przyznał zawodnik z Nowego Targu.

Walter Hofer: Polska publiczność znowu nie zawiodła. Atmosfera była wspaniała

Nawet on jednak czuł niedosyt, bo miejsce na podium było w zasięgu. Bezpośrednią walkę o 3. miejsce stoczyli w ostatniej serii Stoch i Schlierenzauer. Górą był Austriak. Lider polskiej kadry skoczył 126 metrów. - Schlierenzauer skakał w bardzo dobrych warunkach, a jak Kamil wszedł na belkę to można powiedzieć, że było chu… - nie owijał w bawełnę Ziobro, wyszeptując ostatnie słowo. - Ale czwarte miejsce też nie jest złe - dodawał.

Następny konkurs drużynowy zostanie przeprowadzony już na igrzyskach. Polacy, choć poza podium, pokazali, że będą wśród faworytów olimpijskich zmagań. Poza nimi w kolejce do medali ustawiają się najlepsi w Zakopanem Słoweńcy, Niemcy i Austriacy. Trochę z tyłu zostali Norwegowie, niewiadomą są teraz Japończycy, którzy pod Tatrami się nie pojawili.

Swój sukces, mimo wszystko, świętowali organizatorzy zawodów. Po raz pierwszy od bodaj pięciu lat sprzedano niemal wszystkie bilety, do łask wróciła nawet instytucja "konika". Każdy z konkursów oglądały z trybun 22 tysiące widzów, tłumy gromadziły się też pod skocznią. Zupełnie jak za nie tak dawnych, najlepszych lat.

- Polska publiczność jak zwykle nie zawiodła. Atmosfera bardzo przypominała czasy, gdy skakał jeszcze Adam Małysz. Teraz macie coraz więcej dobrych zawodników i widać to po frekwencji - oceniał dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer.

W nadchodzący weekend PŚ przenosi się do Sapporo, ale nasi olimpijczycy do Japonii się nie wybierają. Będą trenować i dopasowywać sprzęt, który zabiorą do Soczi. Ostatnim sprawdzianem przed igrzyskami będą więc dla nich konkursy w Willingen (1-2 lutego).

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska