Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pułapki na tarnowskich drogach. Gdzie trzeba uważać?

Andrzej Skórka
Ulice w mieście przypominają tor przeszkód - alarmują nas kierowcy. Nie przesadzają. W wielu miejscach trzeba bardzo ostrożnie lawirować między dziurami w jezdniach. Tak, by nie uszkodzić samochodu, a jednocześnie nie doprowadzić do kolizji. Drogowcy przekonują, że robią co w ich mocy, jednak efektom daleko do ideału.

- To skandal, że nikt poważnie nie zajmuje się dziurami na ul. Pułaskiego. Omijający je samochód omal nie zderzył się z moim - denerwuje się Sławomir Karaś. Potwierdzamy. W rejonie skrzyżowania z ul. Krakowską nawierzchnia jest w tragicznym stanie.

Nawet jadąc z minimalną prędkością trzeba uważać na ul. Koszyckiej, Kochanowskiego, Reymonta, Pracy czy Widok. Czytelnik Tomasz, który zdjęcia dziur z ul. Westerplatte wysłał na nasz portal tarnow.naszemiasto.pl zatytułował swoją fotorelację "Drogi w Tarnowie dziurawe jak szwajcarski ser". Na Facebook'u założył profil "Dziurawy Tarnów".

Jest przed czym ostrzegać. W lutym co dziesiątą notowaną przez policję kolizją w Tarnowie były właśnie zdarzenia na wybojach w jezdniach. Od początku roku było ich już 18. Szkody to pokrzywione felgi albo rozcięte opony. - Kwestie takich drobnych kolizji rozliczamy we własnym zakresie. Mamy likwidatora wyceniającego szkody - mówi Jacek Kułaga, dyrektor Centrum Usług Ogólnomiejskich w Urzędzie Miasta Tarnowa.

Od dwóch lat miasto na najbardziej sfatygowanych odcinkach ulic stawiało znaki ostrzegające przed przełomami. Jak kolizje w tych miejscach traktują policjanci? - Oznakowanie nie oznacza, że nawet ostrożny kierowca nie ma prawa nie zauważyć wszystkiego co znajduje się w jezdni - ocenia podinsp. Władysław Szydłowski z drogówki.

Drogowcy dziennie łatają dziury w kilkudziesięciu punktach Tarnowa. Dotąd wypełniali ubytki jedynie masą utwardzalną na zimno (czytaj - ubijaną nogami lub łopatami). W styczniu zlikwidowali w ten sposób ponad 300 metrów kwadratowych dziur, w lutym niemal pięć razy więcej. Co z tego, skoro "łaty" po deszczu albo roztopach są wypłukiwane.

- Teraz łatamy już na gorąco. Wyremontowaliśmy maszynę do takich prac przejętą od Tarnowskiego Zarządu Dróg Miejskich - mówi dyr. Kułaga. Pieniędzy nie zabraknie, a jezdnie naprawione w ten sposób mają przetrwać niejeden sezon bez poprawek. Pod koniec marca łataniem zajmie się także firma wyłoniona w przetargu.

Rozmowa z Wojciechem Nartowskim, adwokatem
Co robić, kiedy wpadniemy w dziurę i urwiemy zawieszenie?
Jest duże prawdopodobieństwo, że instytucja odpowiedzialna za dziurę w drodze nie będzie chciała zapłacić. Wszyscy wolą uniknąć odpowiedzialności.

Jak więc walczyć o swoje?
Ważne jest, by zdarzenie zostało udokumentowane. Można zrobić zdjęcia. Można wezwać policję lub straż miejską, która sporządzi notatkę. Albo poprosić kilku świadków, by podpisali oświadczenie. Pracownik pomocy drogowej też może zaświadczyć, że doszło do uszkodzenia auta.

I taki świadek wystarczy?
Zarządca drogi może kwestionować sam fakt wpadnięcia w dziurę, zakres uszkodzenia, albo może próbować udowodnić, że kierowca przyczynił się do szkody: wpadł w dziurę i urwał koło, bo nie zastosował się do przepisów o ruchu drogowym.

Jak udowodnić, że było inaczej?
To nie kierujący ma udowodnić, że jechał prawidłowo, ale zarządca drogi musi udowodnić mu ewentualne przewinienie. Jeśli nie ma fotoradaru, ani policja nie wystawiła mandatu, jest to niemożliwe. Powinien więc zapłacić.

Co robić dalej? Do kogo się zgłosić?
Musimy mieć faktury i rachunki na wszystkie naprawy, który poczyniliśmy. One bowiem są podstawą do wypłaty ubezpieczenia. Z nimi idziemy do zarządcy drogi.

Możemy żądać odszkodowania od naszego ubezpieczyciela?
W krytycznej sytuacji, tak. Ale zostanie ono wypłacone z AC. Stracimy więc zniżki. Nie wszyscy też mają to ubezpieczenie, bo przecież nie jest ono obowiązkowe.

Co, jeśli zarządca nie chce płacić?
Wtedy pozostaje nam już tylko droga sądowa.

Oto pułapki, jakie czyhają na kierowców w Tarnowie. Te dziury trzeba natychmiast załatać

  • Ul. Bitwy o Wał Pomorski - Stan ulicy jest adekwatny do jej nazwy. Nie można oprzeć się wrażeniu, jakby niedawno spadały tu artyleryjskie pociski.
  • Ul. Lwowska - Tę przeszkodę omijać szerokim łukiem muszą wyjeżdżający z parkingu przy szpitalu. - Od jesieni dziura powiększa się - alarmują kierowcy.
  • Ul. Pracy - Nie lada tor przeszkód do pokonania mają korzystający z tej drogi. Największa dziura ma prawie 10 cm głębokości i zajmuje połowę szerokości jezdni.
  • Ul. Kochanowskiego - Tak wygląda jezdnia w rejonie skrzyżowania z ul. Reymonta. Na odcinku aż do ul. Krakowskiej sytuacja jest bardzo podobna.
  • Ul. Pułaskiego - Największe dziury znajdują się na wysokości stacji paliw BP. Sporo ubytków napotkamy jadąc w kierunku skrzyżowania z ul. Mościckiego.
  • Ul. Reymonta - Taką "niespodziankę" sfotografowaliśmy w rejonie Szkoły Podstawowej nr 1. Na całej ulicy mnóstwo jednak większych i mniejszych wybojów.
  • Ul. Westerplatte - Czytelnik Tomasz czerwonymi strzałkami pozaznaczał ubytki w jezdni. Jak po czymś takim jeździć normalnym samochodem? - zastanawia się.
  • Ul. Goldhammera - Jezdnia obok Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej wygląda jak pobojowisko. - Tam jest jeszcze asfalt? - pytają czytelnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska