Wszystko po tym, jak Narodowy Fundusz Zdrowia w Krakowie zdecydował się wstrzymać z podpisaniem ze szpitalem umowy na jakikolwiek oddział, do momentu rozpatrzenia przez głównego prezesa NFZ zażalenia dyrekcji placówki na wcześniejszą decyzję krakowskiego NFZ o nieprzyznaniu kontraktu na izbę przyjęć.
Czytaj także: Szpital w Rabce ciągle walczy o przyszłość
Małgorzata Skwarek, prezes rabczańskiego szpitala, poczynania małopolskiego oddziału NFZ komentuje z irytacją. - Fundusz twierdzi, że jeżeli odwołaliśmy się od decyzji nie przyznającej nam kontraktu na izbę przyjęć, to automatycznie wstrzymuje się zawarcie jakiejkolwiek umowy na inne oddziały szpitalne - mówi oburzona Skwarek. - Mamy czekać na rozpatrzenie naszego odwołania przez prezesa NFZ.
Okazuje się, że zgodnie z przepisami ma to trwać 30 dni, ale z samej Małopolski do Warszawy odwołało się aż 1400 podmiotów. A to oznacza, że czas rozpatrzenia odwołania może się jeszcze wydłużyć.
Burmistrz Rabki Ewa Przybyło, której przyszło szukać w kasie miasta 400 tys. zł, nie zostawia suchej nitki na działaniach NFZ.
Więcej szczegółów w środowej "Gazecie Krakowskiej".
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
