Przedstawiciele mieszkańców i radnych najpierw dyskutowali m.in. nad sposobem odbierania śmieci. Ci pierwsi proponowali m.in., żeby gmina zorganizowała odbiór z mieszkań nietypowych odpadów (meble, lekarstwa). Radny Wojciech Wojtowicz (PO) apelował zaś o to, by gmina odbierała śmieci częściej, bo w wielu miejscach w mieście dzieje się to zbyt rzadko.
Potem dyskusja skoncentrowała się wokół problemu obniżki stawek. Według radnych PO przykładowe stawki powinny wynosić - za zbiórkę selektywną w zabudowie jednorodzinnej 29 zł od gospodarstwa 1-osobowego, 40 zł 2-osobowego i kolejno 49 zł, 56 zł, 63 zł i 69 zł za kolejne osoby. W takiej zabudowie, ale bez selekcji odpadów, opłaty wynosiłyby kolejno 44 zł (60, 74, 84, 94 zł). Dla ludzi mieszkających w blokach (zabudowa wielorodzinna) proponowane stawki - za selekcjonowane odpady - 15 zł (jedna osoba), 29 zł (dwie osoby) i kolejno 41, 50, 56 zł. Za odpady niewyselekcjonowane - 22 zł (1 os.), 41 zł, 60, 73 i 82 zł (5 os.). Obniżki te są możliwe, bo gmina przeszacowała koszty przetargu na obsługę "śmieciową" i zaoszczędziła 28 mln zł. Radni PO chcieli, by obniżki weszły w życie jak najszybciej, nawet w październiku. To na razie niemożliwe - według przepisów, obniżone stawki mogą obowiązywać pod warunkiem, że mieszkańcy wypełnią nowe deklaracje śmieciowe, to kolejne trudności i tygodnie oczekiwania.Przedstawiciele prezydenta jako możliwy termin wprowadzenia obniżonych stawek podają początek przyszłego roku. Czy radni przegłosują do tego czasu propozycje kolegów z PO? To możliwe, choć wczoraj mieli mnóstwo wątpliwości.
- 3,50 zł miesięcznie, co to za obniżka? Niedługo ludziom nie będzie się opłacało segregować i będą wrzucać wszystko do jednego worka - mówił Edward Porębski z PiS (3,50 zł to różnica jednej ze stawek - między obecną a proponowaną przez PO).
- Dlaczego obniżka ma wynieść średnio 16, a nie 50 procent? To powinien wyliczyć prezydent - mówił Stanisław Rachwał (PiS). Odpowiadał im Grzegorz Stawowy, wiceprzewodniczący PO w Krakowie. Tłumaczył, że oszczędność gminy to ok. 28 mln zł i proponowane przez jego klub obniżki pochłoną większość tej sumy. A dalsze ich obniżanie mogłoby spowodować dokładanie pieniędzy z budżetu. Autor projektu uchwały Dominik Jaśkowiec (PO) tłumaczył, że jego propozycje obniżek były z prezydentem konsultowane. Nie przekonał przedstawicieli opozycji.
- Segregacja powinna się opłacać. Może powinny być prowadzone punkty skupu? - pytała Barbara Nowak (PiS). Radni z jej klubu zaznaczali, że nie mają danych, o których mówi Stawowy. Dlatego oczekują na wyliczenia i dane prezydenta, żeby ocenić, jaka obniżka jest możliwa.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+