Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni w Księdze Guinnessa?

Tadeusz Pieronek
archiwum
Wydaje się, że tym razem Rada Miasta Krakowa ma szansę trafić do Księgi Guinnessa, a trzeba wiedzieć, że wpisuje ona na swe karty tylko szczególne rekordy. Często są to wspaniałe osiągnięcia w przydatnych człowiekowi dziedzinach życia, ale Księga nie stroni także od rekordowych pomyłek i absurdalnych pomysłów.

Wydaje się, że Rada królewskiego grodu, jakim jest Kraków, tym razem otrzyma wyróżnienie za karkołomny pomysł przyznawania mieszkańcom miasta prawa parkowania samochodów osobowych według taryfikatora rodem z Księżyca.

Jak dotąd na Księżycu parkuje zaledwie kilka kosmicznych łazików, których właściciele za parking nie płacą, za to musieli wydać astronomiczne sumy, by je tam dostarczyć. Możliwe, że stąd wzięło się określenie księżycowych taryf. Krakowianie nie tylko dojeżdżają na parkingi własnym kosztem, ale także muszą płacić za postój pod swoimi domami poważne sumy. Pomysł radnych można zakwalifikować jako niezrozumiały, ale za to skuteczny sposób zniechęcania mieszkańców Krakowa do korzystania z samochodów.

Kiedyś, przed wielu laty, mówiono, a była to informacja trudna do zrozumienia, że na Zachodzie najczęstszym przekroczeniem, za które kierowcy muszą płacić mandaty, są przypadki niewłaściwego parkowania. U nas miejsc do parkowania było wówczas mnóstwo, bo chociaż parkingów było jak na lekarstwo, to jednak praktycznie można było parkować wszędzie. O parkingi nie dbano, bo i po co, skoro brakowało aut. Nie przewidywano, że sytuacja może się zmienić i nie zabezpieczono miejsc na parkowanie ani pod blokami mieszkalnymi, ani w ich pobliżu, ani tym bardziej w centrum miasta.

Nadszedł jednak czas, kiedy liczba samochodów w Polsce - o ich jakości lepiej nie wspominać - gwałtownie wzrosła i zatłoczyły one ulice, z których trzeba było usunąć parkujące na nich i blokujące przejazd auta.

To prawda, że te zmiany nadeszły nagle, wraz z przemianami politycznymi i gospodarczymi, a budowa parkingów nie była sprawą priorytetową, bo właściwie wszystko trzeba było budować na nowo, ale też - widząc, że powstaje problem, który na Zachodzie od dawna jest rozwiązywany - należało wziąć się za niego na serio. Radni Krakowa nie zrobili zbyt wiele, by ten problem rozwiązać.

Owszem, zbudowano pod Wawelem (ale kiedy?) parking na 600 aut, przeznaczony głównie dla turystów, ale co zrobiono dla mieszkańców miasta? No właśnie! Uchwalono, że w okolicy swojego mieszkania krakowianin może otrzymać zezwolenie na płatny (dlaczego?) parking jednego samochodu (jeżeli jest zameldowany na stałe), za umiarkowaną opłatą, natomiast inni członkowie rodziny, jeżeli chcą mieć samochód koło domu, muszą płacić haracz wielokrotnie wyższy. Skąd ten pomysł, odmawiający mieszkańcom prawa do posiadania kilku samochodów, w sytuacji niesprawności publicznych, miejskich środków komunikacji?

Taki pomysł, co najmniej śmieszny, można uzasadnić jedynie chęcią zdobycia funduszy na korzyść miasta, za usługę, która mieszkańcom przysługuje z natury rzeczy. Czy Rada miała świadomość, że jej decyzje głęboko ingerują w codzienne życie mieszkańców? Jest jedna, zasadnicza racja obywatelskiego sprzeciwu wobec takich uchwał. Mieszkańcy miasta i ich interesy powinny być priorytetem Rady, zaś analiza jej uchwał wskazuje na to, że traktuje ona mieszkańców miasta jedynie jako przedmiot przetargu ekonomicznego, jako podatników, a nie jako podmiot praw, których Rada powinna bronić. To nie mieszkańcy są dla Rady, ale Rada dla mieszkańców.

Jest prawdą, że Kraków, jako miejsce pielgrzymek narodowych i jako niewątpliwy fenomen kultury narodowej, ma obowiązek zaoferować najpierw mieszkańcom, a następnie ludziom przybywającym do miasta, zwłaszcza turystom, możliwość dojazdu w pobliże, czy nawet do centrum miasta. To jest poważna sprawa, bo dziś nikt nie podejmie się przejść pieszo kilku kilometrów, by dotrzeć do interesujących go zabytków miasta. To nie jest jakieś widzimisię, ale są to standardy europejskie i światowe, a przede wszystkim prestiżowy i ekonomiczny interes samego miasta.

Jak rozwiązać ten trudny problem? Nie wiem. Od tego są fachowcy. Kiedyś proponowałem budowę parkingów pod korytem Wisły. Technicznie możliwe, ale drogie. Czy przynajmniej na jakiś czas nie złagodziłoby problemu stworzenie przynajmniej kilku parkingów podobnych do tego, na jakie zdobył się Poczdam, budując w centrum miasta, w siedem miesięcy "Stadtspalais Potsdam" na przestrzeni 90 m długości, 33 m szerokości i 14 m wysokości parking na 500 miejsc z betonowych prefabrykatów?

Kilka miejsc na takie parkingi Kraków ma. Możliwe, że i to rozwiązanie jest zbyt kosztowne dla miasta, ale kiedyś trzeba się będzie zdobyć na rozwiązania tej sprawy przyjazne dla mieszkańców.

Jeżeli z tego powodu Rada Miasta nie znajdzie się w Księdze Guinnessa, to nic się nie stanie.

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska