Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Sobolewski. Oto trener ze szkoły Nawałki

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Tak wyglądała oprawa kibiców Wisły Kraków, którą w 2013 r. podziękowali Radosławowi Sobolewskiemu za 8,5 roku gry dla „Białej Gwiazdy”
Tak wyglądała oprawa kibiców Wisły Kraków, którą w 2013 r. podziękowali Radosławowi Sobolewskiemu za 8,5 roku gry dla „Białej Gwiazdy” fot. wojciech matusik
Radosław Sobolewski na boisku był charyzmatycznym piłkarzem, który wiele razy wiódł Wisłę Kraków do zwycięstw. Teraz poprowadzi „Białą Gwiazdę” z trenerskiej ławki, a ludzie, którzy go znają, twierdzą, że może zostać bardzo dobrym szkoleniowcem.

19 lipca 2013 roku był wyjątkowym dniem dla Radosława Sobolewskiego. Debiutował w barwach Górnika Zabrze, a los tak sprawił, że ten premierowy występ przypadł na spotkanie z Wisłą w Krakowie. „Sobola” przywitała na stadionie przy ul. Reymonta oprawa przygotowana specjalnie dla niego. Wielka postać piłkarza, do tego transparent „Sobol nie zapomnij” były podziękowaniem od kibiców dla piłkarza, który przez osiem i pół roku reprezentował barwy krakowskiego klubu, a z którego odchodził ledwie kilka tygodni wcześniej ze łzami w oczach. Jak się miało okazać, „Sobol” nie zapomniał i wrócił do Krakowa, do Wisły, choć już w zupełnie innej roli.

Sobolewski jest wychowankiem Jagiellonii Białystok, ale w ekstraklasie debiutował w wieku 21 lat w Petrochemii Płock. Z okresu gry w barwach „Nafciarzy” doskonale pamięta go Dariusz Romuzga.

-__ Radek był wtedy młodym zawodnikiem - mówi Romuzga. - Przebijał się do składu i jeśli ten jego słynny później mocny charakter w czymś się przejawiał, to przede wszystkim na boisku, bo w szatni rządzili inni. Dopiero odejście z Płocka, zresztą w nie najlepszej atmosferze, pchnęło go na __szersze ligowe wody.

Ta nie najlepsza atmosfera, o której wspomina Romuzga, związana była z kontuzją Sobolewskiego, odniesioną w grudniu 2001 roku, a konkretniej tym, co przy jej okazji się wydarzyło. Klub uznał, że nie wypłaci piłkarzowi wszystkich pieniędzy w związku z urazem. Zawodnik jednak walczył o swoje. Również w mediach. Konsekwencje jednego z wywiadów okazały się dla Sobolewskiego na tyle przykre, że właśnie wtedy podjął decyzję, że z dziennikarzami rozmawiać nie będzie. I pozostał w tej kwestii konsekwentny - z małymi wyjątkami - do końca piłkarskiej kariery.

O jego konflikcie z płockimi działaczami nie chce szerzej wypowiadać się Romuzga, choć mówi: - Słyszałem o tym, ale to były sprawy Radka. Postawił się, walczył o swoje, o rodzinę, a chyba po latach nie żałuje, bo trafił później do klubów, w których odnosił swoje największe sukcesy.

To fakt, bo po odejściu z Płocka Sobolewski zakotwiczył najpierw w Groclinie Grodzisk Wlkp., a stamtąd przed rundą wiosenną 2005 roku trafił już do Wisły. Sezon 2004/2005 okazał się zresztą dla niego wyjątkowy. Za jednym zamachem zdobył bowiem srebrny i złoty medal. Groclin został bowiem wicemistrzem Polski, a Wisła sięgnęła po swoją jubileuszową, dziesiątą koronę.

Przenosząc się do Krakowa Sobolewski nie przypuszczał chyba, że aż tak mocno zwiąże się z klubem z ul. Reymonta. Szybko zaczął budować swoją pozycję w Wiśle, choć jak wspomina Tomasz Frankowski, początkowo nie wiódł prymu w wypełnionej gwiazdami szatni.

- Graliśmy razem przez pół roku i wtedy Radek dopiero wchodził do szatni Wisły. I raczej wtedy słuchał niż mówił. Ale później, z tego co wiem, przejął pałeczkę i był jednym z głównodowodzących w tej drużynie - wspomina „Franek”.

Rzeczywiście, Sobolewski szybko stał się jedną z czołowych postaci zespołu. Po nieco słabszych sezonach 2005/2006 i 2006/2007 do swojego dorobku dorzucił w 2008 i 2009 roku dwa kolejne mistrzowskie tytuły, później jeszcze jeden w 2011 roku, już w roli kapitana drużyny. Co ciekawe, już w tamtych czasach zaczynało objawiać się jego zainteresowanie szkoleniowymi aspektami.

- Miał bardzo interesujące spojrzenie na trening - wspomina Maciej Skorża, który poprowadził „Białą Gwiazdę” do mistrzowskich tytułów w 2008 i 2009 r. - Jemu nie było wszystko jedno, co robiliśmy na zajęciach. Zawsze dociekał, dlaczego coś robimy w taki sposób, a nie inny. Analizował dokładnie, a szczególnie był dociekliwy w okresach przygotowawczych. Widać było, że to jest chłopak z __dużą samoświadomością.

W drużynie też miał coraz więcej do powiedzenia, choć powiedzieć o nim, że mówił dużo, to mocne nadużycie.

- Radek nie zabierał może zbyt często głosu, ale jak już coś powiedział, to wszyscy go słuchali. Miał duży respekt u kolegów z __drużyny - wspomina Marek Konieczny, ówczesny kierownik drużyny.

Jego wpływ na grę Wisły też był bardzo duży. Skorża podkreśla, że Sobolewski był piłkarzem, który nigdy nie uciekał od odpowiedzialności. -__ Był ostoją drużyny - mówi szkoleniowiec. - Potrafił dbać o dobrą atmosferę. Zawsze będę mu pamiętał jeden mecz. W piłce już tak jest, że często najtrudniej jest postawić kropkę nad „i”, wygrać ten ostatni mecz, który wieńczy całe dzieło. I my w 2009 roku graliśmy taki mecz ze Śląskiem Wrocław, który miał przypieczętować mistrzostwo. I to właśnie „Sobol” strzelił pierwszą bramkę w tym spotkaniu, potrafił udźwignąć odpowiedzialność.

Negatywne strony? Skorża długo się zastanawia, ale w końcu mówi: - Zdarzało mu się, że zbyt często mając już żółtą kartkę, łapał czerwoną. I to w bardzo ważnych meczach, jak choćby na mistrzostwach świata w Niemczech. Ale to wynikało z tego, że on grał całym sercem. Nie potrafił ot tak zmienić standardów, jakie sam sobie wyznaczał wychodząc na __boisko.

Gdy rozmawia się z osobami dobrze znającymi Sobolewskiego, niemal wszyscy podkreślają, że jest człowiekiem, mającym swój styl i to na wielu płaszczyznach. Objawiało się to na różny sposób. O awersji do dziennikarzy już była mowa. W 2007 roku zaskoczył natomiast wszystkich, gdy po awansie reprezentacji Polski na Euro 2008 zrezygnował z gry w kadrze. Tak postanowił i nikt nie był w stanie zmienić jego zdania. W Wiśle pewnie zakończyłby karierę, ale gdy w 2013 roku na ul. Reymonta trafił Franciszek Smuda doszło do rozstania. Bolesnego, bo znaczonego łzami na pożegnalnej konferencji prasowej, gdy piłkarz nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Smutna dla Wisły prawda była później taka, że bardziej na tym odejściu skorzystał Sobolewski. Znakomicie odnalazł się w Górniku Zabrze, a przy ul. Reymonta pozostało niektórym wzdychać, gdy w przetrzebionej kontuzjami drużynie nia miał kto momentmi grać. „Sobol” przydałby się wtedy na pewno.

Okres spędzony w Górniku Zabrze przyniósł Sobolewskiemu, prócz przedłużenia kariery, jeszcze jedną korzyść. Ponownie trafił na Adama Nawałkę, z którym współpracował już wcześniej w Wiśle. Jak się okazuje, to odcisnęło na nim pewnego rodzaju piętno, bo dzisiaj, gdy został jednym z trenerów „Białej Gwiazdy”, jego kolega z boiska, a dzisiaj podopieczny Paweł Brożek mówi: - Widać po „Sobolu” szkołę trenera Nawałki. W czym się to objawia? Choćby w dbałości o szczegóły, na co selekcjoner zwraca ogromną uwagę, a obserwuję po naszych treningach, odprawach, że Radek też idzie w __tym kierunku.

Brożek podkreśla również, że nie ma problemu z relacjami między trenerem, a tymi zawodnikami, z którymi przez lata grał dla Wisły.

- Jesteśmy dorosłymi ludźmi i z __takimi sytuacjami już się stykaliśmy - podkreśla „Brozio”. - Kolegami będziemy zawsze, ale w szatni zasady są jasne. Radek jest szefem i __to on decyduje.

Sobolewski na razie raczkuje w zawodzie trenera, choć został rzucony na głęboką wodę. Póki co, powoli kończy kurs trenerski. W grudniu w Szkole Trenerów PZPN w Białej Podlasce będzie bronił pracę dyplomową i zdawał egzamin na licencję UEFA A. Dyrektor szkoły, Stefan Majewski nie może nachwalić się podopiecznego.

- To generalnie jest wyjątkowa grupa, a Radek jest w niej jedną z bardziej aktywnych osób - mówi Majewski. - Zadaje mnóstwo pytań. Obserwujemy też, że oni również między sobą wymieniają dużo uwag. Podchodzą bardzo poważnie do tego, co u __nas robią.

Mimo wszystko dla niektórych osób decyzja Sobolewskiego, żeby zostać trenerem była zaskoczeniem. Tomasz Frankowski zauważa: - Znałem go jako spokojnego chłopaka, a żeby być trenerem trzeba być gadatliwym. Radek piłkarz i Radek trener to zupełnie inne osoby. Zaobserwowałem, jeszcze gdy był asystentem trenera Wdowczyka, że w czasie jednego meczu tyle się nakrzyczał, że ja z jego ust nie słyszałem tyle słów przez pół roku wspólnej gry w Wiśle. Ale widocznie „Sobol” odkrył w sobie drugie ja.

Wszyscy są natomiast zgodni, co do tego, że Sobolewski nie będzie musiał budować w wyszukany sposób autorytetu w szatni Wisły. Skorża podkreśla: - To odróżnia Radka np. ode mnie, gdy wchodziłem do szatni Wisły. Ja musiałem się nieźle napocić, żeby przekonać do siebie tę grupę gwiazdorów, którą tam zastałem. „Sobol” od razu ma wszystkich kupionych. W tym względzie Radek ma w swoich rękach ogromny atut.

Debiut Radosława Sobolewskiego w roli trenera Wisły już w sobotę w Szczecinie. A choć klub oficjalnie ogłosił, że „Sobol” prowadzi drużynę razem z trenerem Kazimierzem Kmiecikiem, to nawet ten ostatni przyznaje z rozbrajającą szczerością: - Wiadomo, że Radek jest bardziej energiczny ode mnie, on tym wszystkim żyje, jest szefem na treningach, podbudowuje zawodników. Ja za to przyglądam się spokojnie. A co do __składu, to ustalany jest on wspólnie, przez cały nasz sztab.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Radosław Sobolewski. Oto trener ze szkoły Nawałki - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska