Wprawdzie Polak wystąpił już na Majorce z końcem stycznia, ale były to tylko jednodniowe wyścigi (raz zajął 7. lokatę). W Emiratach obsada kolarzy jest bardzo dobra, bo to dogodny termin dla wielu zawodników. Majka, którego głównym celem jest w tym sezonie Tour de France, nie nastawia się na wynik w Abu Dhabi. Byłoby trudno o szczyt formy już teraz, skoro jest ona potrzebna na lipiec.
Nasz reprezentant, jak również Paweł Poljański, mają się przede wszystkim zgrać się z nową ekipą Bora-Hansgrohe. W ZEA muszą przyzwyczaić się do wysokich temperatur i wiatru, jak to miało miejsce na czwartkowym odcinku, który wiódł też przez pustynię. Czteroetapowy wyścig składa się tylko i wyłącznie z płaskich etapów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że na metę będzie wjeżdżał cały peleton. Tak było w czwartek, gdy doszło do rozgrywki sprinterów na etapie ze startem i metą w Madinat Zayed (189 km). Grupa jednak podzieliła się, bo na kilometr przed metą na zakręcie doszło do kraksy, w wyniku której upadł m.in. znakomity sprinter Niemiec Marcel Kittel. W kraksie, do której doszło nieco wcześniej leżał Hiszpan Alberto Contador.
Na finiszu formą zaimponował Brytyjczyk Mark Cavendish (Dimension Data), który wygrał w czasie 4:37.06 godz. i wyraźnie wyprzedził mistrza Niemiec Andre Greipela (Lotto Soudal) i Włocha Niccolo Bonifazio (Bahrain-Merida). Majka spokojnie dotarł do mety w grupie na 28. miejscu.