Skład finału jest identyczny jak przed rokiem. Trzebinianie nie musieli walczyć w półfinale, bo rywal z ligowego podwórka, Garbarz Zembrzyce, oddał mecz walkowerem, stawiając na walkę o utrzymanie z gronie czwartoligowców.
Z kolei Soła w półfinale odniosła wyjazdowe zwycięstwo nad Sosnowianką Stanisław Dolny 3:0.
- To, że nie graliśmy meczu pucharowego ma dwa oblicza _– uważa Robert Moskal, trener trzebinian. - _Chciałem w pucharze dać od początku pograć Gasparowi Repie, czy Krzysztofowi Kaiserowi, żeby sprawdzić ich w perspektywie ligowej wyprawy do Skawiny. Skoro mieliśmy jednak wolne, dostaliśmy czas na „wylizanie ran” po ostatniej bitwie, bo w takich kategoriach rozpatrywałbym naszą wygraną nad liderem, Wiślanami Jaśkowice 3:2.
Jak udało nam się ustalić w wadowickim PPN, termin finału jest niemal pewny. Odpowiada też trzebinianom.
Działacze podokręgu też nie chcą odkładać finału na dalszą przyszłość, bo w pierwszy majowy weekend będą zaangażowani przy turniejach młodzieżowych.
Z kolei wiosenny kalendarz trzecioligowców jest napięty, więc lepiej wykorzystać pierwszy wolny termin. Z pogodą bywa różnie, więc gdyby jakaś kolejka ligowa została odwołana, ciężko byłoby się potem zmieścić z pucharem.
Rozegranie finału pucharowego 27 kwietnia oznaczałoby, że Soła miałaby w kwietniu zajętą każdą środę. Na szczęście jej kadra jest szeroka.