Region. Samorządowcy powiatu ostrożnie mówią o funduszu autobusowym

Choć samorządy mogą liczyć na pomoc rządu w przygotowaniu wniosków związanych z realizacją projektów przeciwdziałania wykluczeniom komunikacyjnym, to limanowscy włodarze nie kwapią się, aby wnioski składać. Dlaczego?

Okazuje się, że tylko w nielicznych gminach mieszkańcy mają problem z dojazdem do centrów gmin czy miast.

Przewoźnik zrezygnował

W czerwcu prywatny przewoźnik, kursujący na trasie z Mszany Dolnej do Szczyrzyca, zrezygnował z tej usługi. Po prostu jednoosobową firmę postanowił zamknąć, bo odszedł na emeryturę. Gdyby jednak kursy przynosiły zysk, to na pewno nadal świadczyłby usługi.

Na zamknięciu linii stracili przede wszystkim mieszkańcy Kasiny Wielkiej, bo bus jeździł przez mało uczęszczaną drogę gminną. Pasażerów było jak na lekarstwo, ale ci którzy korzystali z usług Stanisława Dudzika, bardzo sobie chwalili jego dobroduszność i uczynność. Mogli bez przeszkód dojechać do pobliskiego ośrodka zdrowia, a część z nich nawet jeździła do szpitala w Szczyrzycu.

- Nie dziwię się, że pan Staszek zrezygnował, ale mieszkańcy tak bardzo się przyzwyczaili do tych kursów, że teraz cały czas mnie pytają, kiedy bus będzie znów regularnie kursował - mówi Rafał Kubowicz, radny gminy Mszana Dolna.

To właśnie z jego inicjatywy została uruchomiona komunikacja zastępcza, bo właściciel firmy Mega-Star, kursującej na trasie z Mszany Dolnej do Limanowej, a także przewożących pasażerów na terenie gminy, uruchomił cztery przejazdy przez Kasinę Wielką.

- Zgodziłem się, choć niechętnie, bo i tak do tych przejazdów dokładam z własnej kieszeni. Gdyby nie zysk z przejazdów międzynarodowych i sklepu motoryzacyjnego, to bym na swoje nie wyszedł - tłumaczy Mirosław Żak, właściciel firmy przewozowej.

Władze gminy Mszana Dolna znają problem, ale na terenie gminy jest więcej linii, gdzie przydałyby się regularne kursy busów.

- O takie kursy prosili nas mieszkańcy Glisnego, miejscowości oddalonej od centrum Mszany Dolnej o kilka kilometrów. Być może będziemy aplikować do starostwa o przywrócenie takich kursów - wyjaśnia Bolesław Żaba, wójt gminy Mszana Dolna.

W Dobrej też mają problem

Na terenie powiatu limanowskiego za komunikację odpowiada starostwo powiatowe. Wójtowie zdają sobie sprawę, że o ile komunikacja między gminami nie jest już tak dobra, to gorzej sytuacja wygląda na terenie poszczególnych samorządów.

- Nasza gmina chętnie skorzysta z tej propozycji rządu. Chcielibyśmy, aby busy jeździły zwłaszcza z Wilczyc i Połrzeczek oraz Chyszówek do centrum gminy. Taki wniosek już złożyliśmy - zaznacza Benedykt Węgrzyn, wójt Dobrej.

Gmina też chce uruchomić kursy z Limanowej przez Skrzydlną do Krakowa. To ukłon w kierunku uczących się w stolicy Małopolski studentów. Nie ma też regularnego połączenia ze Szczyrzycem, gdzie mieści się szpital.

Roczny budżet funduszu autobusowego ma wynosić co najmniej 800 mln zł - rządowa dopłata dla samorządów została ustalona na kwotę nie wyższą niż do 1 zł dla 1 kilometra przejechanego przez autobus.

Komentarze:
Wiesław Janczyk, poseł PiS

Mieszkańcy niejednokrotnie zgłaszali ten problem w moim biurze poselskim. Myślę, że propozycja rządu zaspokoi potrzeby społeczeństwa w tym względzie. Zachęcam również naszych wójtów i burmistrzów, aby zgłaszali swoje wnioski do wojewody. Będzie to z korzyścią i dla nich, i dla mieszkańców. Wiem, że gminy muszą dopłacić do przewozów te wymagane 10 proc., ale to nie są aż takie duże pieniądze.

Adam Sołtys, wójt słopnic

Na terenie naszej gminy nie mamy takich problemów z komunikacją. Podobnie pewnie myślą i inni wojtowie gmin. W większości nasze gminy leżą wzdłuż DK 28. Tam komunikacja działa bez zarzutu. Myślę, że są i takie zakątki gmin, gdzie komunikacja dodatkowa by się przydała, ale pytanie czy znalazłby się przewoźnik chętny na wożenie tylko kilku pasażerów?