To obszar z najstarszymi zabudowaniami Krakowa. We wpisanej do rejestru zabytków kamienicy prowadzono bardzo ciężkie prace budowlane, między innymi w piwnicach był rozbierany zabytkowy kanał śródblokowy z białego wapienia, ostrołukowy (to dawna kanalizacja). Wojewódzka konserwator zabytków weszła na teren nieruchomości, bo zauważyła, że coś się tam dzieje, pojawił się gruz. Gdy poprosiła o dziennik budowy i pozwolenia, okazało się, że ich nie ma.
- Nie było żadnych pozwoleń na prowadzenie prac w tym budynku: ani konserwatorskich, ani budowlanych, ani na badania odkrywkowe. Nakazałam wstrzymanie prac i zawiadomiliśmy prokuraturę, nadzór budowlany i właściciela - mówi małopolska konserwator Monika Bogdanowska.
Jednak gdy trzy tygodnie później konserwator przechodziła obok budynku, znów usłyszała dobiegające z niego hałasy związane z budową, odgłosy młotów pneumatycznych itp. Do kamienicy został wysłany inspektor, który potwierdził, że prace trwają.
Wtedy (24 września) kilku pracowników Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w asyście policji udało się na miejsce. Robotnicy byli zabarykadowani, ale ostatecznie udało się wejść do środka. Tam zastano dalsze dewastacje: kolejne pomieszczenie zdemolowane, kanał śródblokowy już nie istnieje, został rozebrany, pojawiły się nowe przekucia w murach w kolejnej piwnicy. - Prace trwały, w zamkniętych pomieszczeniach, mimo że roboty w budynku zostały wstrzymane. Dlatego znowu zawiadomiliśmy prokuraturę i nadzór budowlany - relacjonuje Monika Bogdanowska.
Policja dokonała oględzin, wykonała zdjęcia dokumentujące stan budynku, po czym lokal zabezpieczono plombami. Policjanci wylegitymowali budowlańców i przesłuchali ich. - Pięciu robotników zostało zwolnionych, są świadkami w sprawie, bo ktoś im te prace zlecił i wykonywali zlecenie. Natomiast szósta osoba z tej ekipy, jak się okazało, to mężczyzna poszukiwany listem gończym do "odsiadki" 120 dni, dlatego trafił teraz za kratki - mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Ta szósta osoba z kamienicy została wyprowadzona w kajdankach. - Warto zaznaczyć ku przestrodze, że gdy ktoś uszkadza czy niszczy zabytek świadomie, z premedytacją, popełnia przestępstwo, za które grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności - dodaje Sebastian Gleń.
Wojewódzka konserwator podkreśla z kolei, że doszło w tym przypadku do naruszenia kilku artykułów ustawy o ochronie zabytków, przede wszystkim prace były prowadzone bez pozwolenia, za co grozi nawet pół miliona złotych grzywny.
- Ranga naruszenia prawa jest tutaj nieprawdopodobnie wysoka. To nie jest mały domek na przedmieściu, tylko obiekt w obrębie najstarszej zabudowy miasta, wpisany do rejestru zabytków, kamienica znajdująca się w Parku Kulturowym, na obszarze chronionym poprzez wpis na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Tymczasem właściciel prowadził prace bez pozwolenia, a gdy mu je wstrzymano - prowadził je nadal i dochodziło do bardzo poważnych dewastacji! - wymienia wojewódzka konserwator Monika Bogdanowska.
Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko, w Prokuraturze Rejonowej Kraków - Śródmieście Zachód zarejestrowano postępowanie z zawiadomienia Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie o podejrzeniu popełnienia przy ulicy Szpitalnej 4 w Krakowie. - Wszczęto śledztwo w sprawie o przestępstwo z art. 108 ustawy z dnia 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków - przekazuje rzecznik. Artykuł ten mówi, że kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Natomiast sprawcy, który działa nieumyślnie, grozi grzywna lub nawet do 2 lat więzienia.
- Tak oszukują mechanicy. Kierowcy – miejcie się na baczności!
- Nowy odcinek ekspresowej zakopianki gotowy! Zobacz jak wygląda!
- Parkowanie w Krakowie. Nowe zasady, większa strefa
- Najbardziej ekskluzywne osiedla w Krakowie [TOP 10]
- Cracovia. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]
- Wisła Kraków. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]
WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU
