Niespodzianka Comarch Cracovii
- Nikt się nie spodziewał, że będziemy trzymać kibiców w napięciu – mówi napastnik Comarch Cracovii. - Na szczęście wszystko skończyło się dla nas pozytywnie, ale nie ma co rozpamiętywać tego, bo już w czwartek czeka nas spotkanie w Oświęcimiu.
Dogrywka to zawsze spore nerwy, gra się trzech na trzech, o błąd nie jest trudno.
- Tak naprawdę liczy się to, która drużyna zachowa więcej sił – analizuje Brynkus. - Można powiedzieć, że trochę szczęścia też jest potrzebne, „guma” się gdzieś odbije i tak było – odbiła się, a my wyjechaliśmy z kontrą i cieszymy się. W końcówce meczu wkradł się mały błąd, a tych błędów się wystrzegaliśmy. Jedna pomyłka i Unia wróciła do meczu. Hokej to też szczęście, które nam dopisało w dogrywce. Lepiej było zakończyć to spotkanie po 60 minutach, ale Unia też miała okazje, szczególnie w I tercji. Gdyby nie Matthew Robson w bramce, mogło być różnie.
Robson robi różnicę
Krakowski bramkarz bardzo pomaga zespołowi, nie tylko broni, ale też stara się rozgrywać krążek.
- Szczerze mówiąc, to nie pamiętam, by którykolwiek bramkarz tak grał kijem jak on – mówi o nim kolega z drużyny. - To jest ułatwienie, obrońcy czują się bezpiecznie, jest dodatkowym zawodnikiem w polu.
W czwartek w Oświęcimiu (początek meczu o godz. 18) zapowiadają się niemałe emocje.
- Trzeba sobie udowodnić, że jesteśmy lepszą drużyną – mówi Łukasz Krzemień z Re-Plast Unii Oświęcim. - Cracovia jest dobrze ustawiona w obronie, ma bardzo dobrego bramkarza który widać, że bardzo jej pomaga. Broni wiele strzałów.
Gdyby Unia, która zajęła 2. miejsce po sezonie zasadniczym wybrała zgodnie z tabelą – 7. zespół, to rywalizowałaby z Podhalem. Wzięła jednak 6. Comarch Cracovię...
- Żeby zdobyć mistrzostwo, trzeba wygrać z każdym – mówi Krzemień. - Niezależnie czy to jest Zagłębie Sosnowiec, Tychy, Katowice, czy Jastrzębie. Taka była decyzja, a my musimy wygrać. W sezonie regularnym dobrze nam szło z Cracovią, ale widać, że zmieniła swój system gry i trochę nas zaskoczyła. Ten bramkarz z nami nie bronił w sezonie regularnym.
U siebie Unia powinna czuć się pewniej.
- Nie da się ukryć, że jest to naprawdę bardzo ciężki teren – mówi Brynkus. - Unia ma świetnych kibiców, ale my mamy jasny swój cel. Chcemy tam wygrać, pokazaliśmy, że da się tam wygrać, jeśli zagramy tak, jak sobie założymy przed meczem – dobrze taktycznie, odpowiedzialnie, ofiarnie tak jak we wtorek. Myślę, że jesteśmy w stanie spokojnie tam zwyciężyć. Umiejętności mamy i myślę, że będziemy się cieszyć grą w półfinale.
- Jaki to będzie mecz? - zastanawia się Krzemień. -Podobny jak ostatnie sześć meczów – kto pierwszy strzeli bramkę, będzie miał przewagę, trzeba walczyć.
