https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Reporterzy "GK" kupili becherovkę, choć nie wolno jej sprzedawać

Katarzyna Janiszewska
Nie ma zatruć metanolem w Małopolsce. Tak przynajmniej było jeszcze wczoraj. Ale sytuacja zmienia się z dnia na dzień, cały czas pojawiają się nowe przypadki zachorowań. Zaś źródła skażenia nadal nie odnaleziono. Lekarze, policja, sanepid apelują, by nie pić alkoholu z nieznanych źródeł.

Od niedzieli w całej Polsce obowiązuje zakaz sprzedaży wysokoprocentowego alkoholu pochodzącego z Czech (powyżej 20 proc.). Decyzję podjął główny inspektor sanitarny po serii zatruć, do jakich doszło w Czechach. Zakaz obowiązywać będzie przez miesiąc. W tym czasie alkohol z Czech ma zostać przebadany, co wykaże, czy jest szkodliwy dla zdrowia i życia. Jeśli testy wyjdą pomyślnie, wróci na półki. Na razie można pić czeskie piwa i wina.

W Krakowie część sklepów już wycofała alkohol pochodzący z Czech. - Mieliśmy tylko jeden taki produkt - becherovkę - mówi Michał Sikora, rzecznik sieci Tesco. - Już jej nie mamy na półkach, choć akurat ta nazwa nie była łączona z aferą - dodaje.
Nie do wszystkich przedsiębiorców decyzja GIS zdążyła jednak dotrzeć. Jeszcze wczoraj czeską becherovkę udało się nam kupić w "Kefirku" przy ul. Szpitalnej w Krakowie, była też w klubie Ministerstwo przy tej samej ulicy.

- Nic nie wiem o zakazie - tłumaczyła barmanka. - Ta butelka została kupiona dużo wcześniej, stoi na półce od 2010 r. Nie ma zbyt wielu chętnych na alkohol z Czech - dodała.

Sanepid rozpoczął kontrolę sklepów spożywczych, alkoholowych, stacji benzynowych, restauracji, pubów i miejsc, w których może być podawany alkohol. Jeszcze w niedzielę w Krakowie skontrolowano 28 takich punktów, zaś wczoraj kolejne 63. Znaleziono 538 butelek z czeskimi trunkami wysokoprocentowymi. Przedsiębiorcom zostały wręczone pisemne decyzje o zakazie ich sprzedaży.

- Zaczęliśmy od hurtowni i największych hipermarketów - mówi Adam Jędrzejczyk, powiatowy inspektor sanitarny z Krakowa. - Ustalamy listy dystrybucyjne, dzięki nim trafimy do punktów, które kupowały czeski alkohol. Na szczęście nie jest on zbyt popularny, największe hurtownie mają maksymalnie po 100 butelek - dodaje.

Z sanepidem ściśle współpracuje policja i straż miejska, która kontroluje place targowe, często punkty nielegalnej sprzedaży.

Choć w Małopolsce jest spokojnie, to zatrucia pojawiają się już w reszcie kraju. Na oddział toksykologii Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera w Łodzi w ciągu ostatnich dwóch tygodni trafiły aż trzy osoby, które zatruły się metanolem. Zwykle na oddział trafia jeden albo dwóch takich pacjentów w ciągu miesiąca. Nie wiadomo, gdzie kupiły alkohol, ponieważ są nieprzytomne.

Jak informuje TVN24, w Polsce po spożyciu alkoholu metylowego zmarły dotychczas cztery osoby. Prokuratura Okręgowa z Sieradza sprawdza, czy zmarła w weekend 39-letnia mieszkanka Wieruszowa piła alkohol metylowy sprowadzony z Czech. Na początku września z tego powodu zmarł jej mąż. Dziś ma się odbyć sekcja zwłok kobiety, która najpewniej piła alkohol z butelki z napisem "Helsinki". Był produkowany w Czechach, ale nie wiadomo, czy jest źródłem zatrucia.

Jak podkreśla dr Barbara Groszek, ordynator oddziału toksykologii w krakowskim Szpitalu im. L. Rydygiera, podstawowy problem polega na tym, że w momencie konsumpcji nie da się odróżnić metanolu od alkoholu spożywczego. Oba są bezbarwne, mają podobny zapach i smakują tak samo. Nawet pierwsze objawy po wypiciu nie wzbudzają podejrzeń.

- Mogą wystąpić nudności, wymioty, bóle brzucha - mówi dr Groszek. - Dopiero po kilku godzinach pojawiają się zaburzenia widzenia. Najczęściej jednak objawy te nie są zauważone i do szpitala trafiają pacjenci głęboko nieprzytomni, z zaburzeniami oddychania i ciężką kwasicą metaboliczną. To zaś w konsekwencji, mimo intensywnego leczenia, prowadzi do śmierci. Jeśli pacjentowi uda się uratować życie, to następstwem zatrucia może być całkowita ślepota.

Tylko szybka interwencja lekarzy (maksymalnie do kilku godzin po wypiciu zatrutego alkoholu) może uratować życie. Poprzez podanie etanolu - i to chyba jedyny przypadek w medycynie, kiedy alkohol pomaga - blokuje się metabolizm metanolu. A usuwa się go z organizmu poprzez zabieg hemodializy.

W Czechach w ciągu kilku dni po wypiciu metanolu zmarło już 20 osób, a kilkadziesiąt innych przebywa w szpitalach. Powołano komisję, która ma ustalić, gdzie produkowana jest śmiertelna mieszanka wódki i trującego alkoholu. Czeska policja skontrolowała już ponad 6 tys. restauracji, barów i sklepów. W całym kraju wprowadzono częściową prohibicję - nie można kupić alkoholi powyżej 20 procent. A mimo wszystko do szpitali wciąż zgłaszają się kolejne osoby z objawami zatrucia.

Zatruci pochodzą z różnych środowisk społecznych. W szpitalach znaleźli się zarówno bezdomni, jak i nauczyciele, biznesmeni i sami lekarze. Alkohol, który zbiera tak tragiczne żniwa, może być więc nie tylko rozprowadzany spod lady, ale także w legalnej sprzedaży. Czeskie Ministerstwo Zdrowia sprowadziło z Norwegii 85 opakowań fomepizolu - leku, który blokuje toksyczne przemiany w organizmie. Leczenie jednego pacjenta jest drogie i wynosi 6000 euro.

Współpraca: Karolina Gawlik, Agnieszka Jasińska, Weronika Konieczna, Justyna Słowińska, Alicja Zboińska

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
janek
do dna !
?
??
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska