- 10 października kolejny oddział robót przygotowawczych, który liczy 62 górników, oddelegowany zostanie do KWK Piast w Bieruniu - mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. - Zachęcamy też wszystkie osoby, które mają przywileje emerytalne, aby rezygnowały z pracy - apeluje. Twierdzi, że oddelegowania nie były przymusowe, lecz dobrowolne.
Związki zawodowe kopalni w Brzeszczach nie zgadzały się na tzw. alokację pracowników, czyli przeniesienie na stałe na inny oddział i dlatego zarząd Kompanii "obszedł" to i pracowników oddelegował. Tu nie było potrzebne porozumienie ze związkami, jeżeli trwa to nie dłużej niż trzy miesiące w roku. Tym sposobem górnicy przeniesieni do śląskich kopalni będą tam aż do marca 2014 r. (trzy miesiące w tym i trzy miesiące w przyszłym roku). Co dalej? Nie wiadomo.
- Żaden z oddelegowanych górników nie jest zadowolony - przekonuje Stanisław Kłysz, przewodniczący związków zawodowych w KWK Brzeszcze.- Zostali postawieni przed faktem dokonanym, a pracodawca w bezczelny sposób skorzystał z przysługującego mu przywileju - tłumaczy związkowiec.
Kopalnia w Brzeszczach od kilku lat przynosi straty. Pogorszyło się jeszcze po pożarze jednej ze ścian, gdzie wydobywany był węgiel najlepszego gatunku. - Badania wskazują na to, że można tam już fedrować, ale tego nie robią - twierdzi Kłysz. - Kopalnia może przynosić ogromne zyski, wystarczy nam na to pozwolić - mówi.
W kopalni Brzeszcze pracuje około trzech tysięcy ludzi: górnicy, administracja i robotnicy, którzy nie schodzą pod ziemię. Na razie restrukturyzacja kopalni zatrzymuje się na 164 osobach. - W najbliższym czasie nie przewidujemy innych delegacji - wyjaśnia Zbigniew Madej. Górnicy nie są jednak spokojni i pewni swojej przyszłości. Wielu z nich martwi się, że stracą pracę, a kopalnia zostanie zamknięta na cztery spusty.
- Nikt tego głośno nie powie, ale boimy się każdego dnia o swoje miejsca pracy - mówi Kazimierz z KWK Brzeszcze. - Oddelegowania to początek końca. Kto się załapie, niech się cieszy, bo reszta pewnie dostanie odprawy i tyle - twierdzi górnik.
Wielu pracowników kopalni już zaczęło rozglądać się za inną pracą. - Mój syn już trzy tygodnie temu załapał się na kierowcę w Pszczynie - mówi Jan, górnik mieszkający w Oświęcimiu.- Kto mądrzejszy, ten ucieka, póki jeszcze coś w zamian oferują. Ja tylko czekam aż podpiszę papiery, by iść na emeryturę i poszukam dorywczego zajęcia - zdradza pan Jan.
Wczoraj górnicy, którzy zdecydowali się na rozmowę z "Gazetą Krakowską", dzwonili do kolegów z Ziemowita. - Mówią, że nie jest źle, a przynajmniej mają pewną pracę na pół roku - opowiada Marek, górnik KWK Brzeszcze, mieszkaniec Kęt. - Co prawda mają tam dalej, dojechać trzeba i wódeczki po pracy się nie napiją, ale przecież praca jest najważniejsza - mówi. Sam też oczywiście zastanawia się, czy nie zmienić kopalni.
Po co zmiany
Plan restrukturyzacji wg zarządu Kompanii Węglowej jest potrzebny,bo KWK Brzeszcze jest nierentowna. Wydobywa węgiel słabej jakości,który nadaje się jedynie do celów przemysłowych. Obecnie na hałdach zalega 600 tys. ton urobku, na który nie ma kupców. Wg planów, restrukturyzacja ma potrwać do 2015 roku. Pracownicy i maszyny z Brzeszcz będą przenoszeni tam, gdzie będą potrzebni. Górnicy obawiają się, że w efekcie może to doprowadzić do całkowitej likwidacji kopalni.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
