https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice do ministra zdrowia: Nie chcemy powrotu śmieciowego jedzenia

Stowarzyszenie Zdrowe Żywienie Małych Wrocławian walczy o zdrowe jedzenie w szkołach
Stowarzyszenie Zdrowe Żywienie Małych Wrocławian walczy o zdrowe jedzenie w szkołach Pawel Relikowski / Polska Press
Ministerstwo zdrowia pracuje nad zmianami w rozporządzeniu o zdrowej żywności w szkołach. Wrocławscy rodzice uważają, że proponowane rozwiązania oznaczają powrót "śmieciowego jedzenia" do szkół i proponują ministerstwu własne rozwiązania.

- Czytamy w projekcie rozporządzenia, że głównym celem proponowanych rozwiązań jest poszerzenie oferty żywieniowej sklepików szkolnych. Według nas, celem nowego rozporządzenia powinno być zdrowie i ochrona dzieci - przekonuje Emilia Chmura, która działa w stowarzyszeniu Zdrowe Żywienie Małych Wrocławian.

Rodzice przekonują, że nowe rozporządzenie wprowadza zwiększoną ilość cukru w napojach mlecznych, jogurtach i deserach. - Na 100 ml może być nawet 15 gram cukru - mówi Emilia Chmura. Rodzice protestują także przeciwko smakowym napojom mlecznym z karagenem (to rakotwórcza substancja zagęszczająca), bezcukrowym gumom do żucia, w których również mogą być rakotwórcze substancje słodzące oraz przeciwko polepszaczom i konserwantom, których będzie można dodawać do jedzenia. - Wiadomo, że jeżeli coś nie jest zabronione, to będzie dozwolone, a tego nie chcemy - przekonuje Emilia Chmura. Rodziców niepokoi także to, że w projekcie rozporządzenia nie ma podanych minimalnych ilości spożycia owoców i warzyw.

Członkowie stowarzyszenie uważają również, że przez zapisy nowego rozporządzenia w zakresie zbiorowego żywienia, firmy cateringowe mogą serwować dzieciom niezdrowie posiłki. - Nie ma żadnych konkretnych norm. Trzy strony zastąpiono jednym zdaniem, które o niczym nie przesądza - uważają rodzice, walczący o zdrowie żywienie małych wrocławian.

O tym wszystkim napisali do ministra zdrowia, mając nadzieję, że ten projekt rozporządzenia nie wejdzie w życie. - Rozporządzenie, które obecnie obowiązuje wymaga zmian i korekt, ale jest świetną bazą do nanoszenia poprawek. Nowe przepisy mogą wylać dziecko z kąpielą i cofnąć nas do punktu wyjścia - przekonuje radna Katarzyna Obara-Kowalska, która od początku walczyła wspólnie z rodzicami o to, żeby dzieci jadły zdrowo w szkołach i przedszkolach.

Przypomnijmy, że po zmianach z 2015 roku uczniowie mogą kupić w sklepiku kanapki, ale tylko z pełnoziarnistego pieczywa. Wędlina musi zawierać minimum 70 procent mięsa i nie więcej niż 10 g tłuszczu w 100 g gotowego produktu. W kanapkach mogą być także ryby, jaja i ser, byle nie topiony. Uczniowie mogą zapomnieć o dodatkach do kanapek, takich jak majonez, sosy czy ketchup. Zamiast słodkich soków i gazowanych napojów uczniowie mogą kupić jogurty, kefiry i maślanki. Z półek zniknęły także słodkie batony i uwielbiane przez dzieci chipsy. Zastąpiły je owoce i warzywa. Do tej pory zamknięto we wrocławskich szkołach 15 sklepików i bufetów oraz zlikwidowano 12 automatów z napojami i jedzeniem.

Równolegle do przepisów ministerialnych, Wrocław stworzył swoją „księgę zdrowego żywienia”. Wspólnie ze specjalistami i rodzicami opracowano wskazówki dotyczące przygotowania jadłospisów czy ofert dla firm cateringowych. I tak, jadłospisy w szkołach są przygotowywane na każdą porę roku, uwzględniają produkty sezonowe oraz gramaturę poszczególnych składników posiłków. Jadłospisy zatwierdza dietetyk. Radna Katarzyna Obara-Kowalska bardzo dobrze ocenia zmiany we wrocławskich placówkach edukacyjnych. - To chyba jedyny taki przykład w Polsce, gdzie wspólnie nowe zasady opracowali urzędnicy z rodzicami. System się sprawdza, a dzieci mają w szkołach i przedszkolach zdrowe, ale także i smaczne jedzenie - mówi radna.

Komentarze 41

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
omnika
czy nie może ustalić zdrowego żywienia w szkole? czy porzebne są aż ustawy?
c
chłop
To jak masz dzieci z chłopem to je nakarm wyrodna matko a nie oglądaj się na stołówkę, że ktoś będzie karmił.
R
Rodzic
Zamknąć sklepiki i stołówki a będzie po sprawie. Chmura-potrafiłaś zrobić sobie dziecko -to go teraz nakarm. Rozumiesz babo co do ciebie mówię? Nakarm swego Franusia - gębę nienażartą :-)
...
Nikt nie pomyślał że zwykle przy szkołach, poza ich terenem, są inne sklepiki, warzywniaki itp. Tam młodzież zaopatruje sie w potrzebny cukier i konserwanty. Najemcy sklepików szkolnych wypisują się z interesu sprzedaży płyt wiórowych zwanych zdrowymi batonami. Nikt tego nie kupuje a warzywniaki korzystają.
Niech wezmą się za firmy kateringowe, te to dopiero smieci sprzedają - odpadki po weselach i imprezach. Dzieci tego nie chcą jeść a później jeszcze to sprzedają dalej.
G
GOŚĆ
Najlepiej uchwalic cos bezmyslnie pod presja grupy krzykaczy.Szkola to instytucja ktora ma sie zajmowac nauczaniem a nie kontrolowaniem co uczen jada.Ciekawe dlaczego wszystkie pojawiajace sie artykuly pokazuja przedszkola i podstawowki.Niech zrobi rozeznanie po szkolach srednich gdzie wiekszosc uczniow jest pelnoletnich i co tez maja sie tak samo zywic jak te maluchy co ledwo ich zza lady widac.Oczywiscie nikt o tym nie pomyslal bo myslenie nietorych chyba boli i jedna ustawa wszystkich jednakowo potraktowac i po temacie.
W
W-w
nie wierzę, że ktoś nieświadomie popełnia takie błędy jak w tamtym poście. Tak więc 777 pisał celowo z błędami więc i "skór" powinien napisać z błędem czyli przez "U"
W
W-w
nawyki żywieniowe dzieci nabierają w domu. Jak na co dzień nie piją coca-coli jako źródła chemii i cukru to nawet jak przemycą w szkole jakąś butelkę to im nie zaszkodzi
W
W-w
Jak Rada Rodziców ustali zasady to będą przestrzegane - oczywiście prawdopodobnie obiady "ekologiczne" będą trochę droższe od "śmieciowych'
p
przez
"u" - nie no gratulacje. Pouczasz innych a samemu popełniasz taki błąd... akurat skór jest napisane prawidłowo, choć fakt, że ciężko czyta się poprzednią wypowiedź.
K
K.
Mogą być nawet stowarzyszeniem z Twittera, ważne że coś działają w tak ważnej sprawie.
A
Ana
Gotujecie dzieciom zdrowo w domu nie pozwalajcie jeść słodyczy i chipsów a dopiero później wymagajcie od innych. W wyniku wprowadzenia w zeszłym roku restrykcyjnych przepisów dotyczących jedzenia w szkole 95% jedzenia ze stołówek wylądowało w śmieciach. I czyja to wina rodzice? Odpowiem -Wasza !!!!!!! Bo sami dajecie dzieciom co popadnie, może nie wszyscy ale znaczna większość.
m
matka
Moje dzieci nigdy nie kupowały chipsów i innych bzdetów. Nie kupowały niczego, bo śniadanie przygotowane przeze mnie i wodę mineralną zabierały z domu. O to chodzi, żeby samemu nauczyć dzieci, że sklepik szkolny nie jest atrakcją, ewentualnie koniecznością, gdy chce się pić, a woda już się skończyła. Stołówek trzeba pilnować, bo tam wyboru nie ma!!
>>>
Wszyscy z takim przejęciem mówią o "zdrowym żywieniu", a wokół mnie widzę coraz więcej grubasów i to nie o nadwadze 10-20%, ale o standardach amerykańskich, tj chorobowych.
Te wszystkie "działania" są tylko na pokaz , a w rzeczywistości wszyscy oni opychają się pokątnie.
F
Fifi
Nowe rozporządzenie nie mówi tylko o sklepikach szkolnych, ale też o żywieniu na stołówkach czy poprzez firmy cateringowe. Zgadzam się, że rodzice powinni uczyć dzieci co wybierać w sklepiku. Ale stołówka szkolna to nie restauracja z kartą dań więc jako rodzic wykupujący dziecku obiady chcę mieć pewność, że są one przygotowane ze zdrowych produktów i zbilansowane. Bo jak nie będzie odpowiednio rygorystycznych przepisów to wrócą ziemniaki z proszku, najtańsze kotlety rybne i zupy z koncentratu. Firmy cateringowe chcą zarobić jak najwięcej więc zaczną obtaniówkę byle jak najwięcej obiadów sprzedać. Nie czarujmy się, w Polsce na wszystko musi być precyzyjny przepis, bo inaczej zaczyna się kombinowanie!
k
kk
ogranicza się tutaj prawa obywatela, obywatel ma prawo jeść co mu się podoba. Przed 18 może pić kole i jeść chipsy - niech walczą z takimi co sprzedają używki młodzieży, niech ograniczą dostępność alkoholi bo to jest niezdrowe społecznie.
Od wieków wiadomo jak się uczysz to cukier ci jest potrzebny.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska