https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy z gminy Dębno tracą plony przez dziki

Paulina Korbut
Zniszczone przez dziki pola ziemniaków, zryte łąki - taki widok można zobaczyć w każdej wsi na terenie gminy Dębno. Rolnicy liczą straty i boją się, że zwierzęta wrócą, żeby zniszczyć to, co udało się ocalić.

- Kiedy zobaczyłam, co zrobiły na moim polu, to się po prostu rozpłakałam. Próbowałam coś ratować, zakopać nienadgryzione bulwy, ale już wiem, że nic to nie da. A taką smaczną miałam uprawę, bo w tym roku posadziliśmy irgę - mówi zrozpaczona Ksawera Wołek. Razem z mężem ma w Maszkienicach hektar pola, z czego 25 arów to ziemniaki.

Wiesław Cebula w nocy z niedzieli na poniedziałek stracił około 15 arów tych warzyw.
- Kto by się tego spodziewał? Nigdy nas dziki nie atakowały! Czekam teraz, aż myśliwi wycenią mi szkody - mówi rolnik z Woli Dębińskiej.

Rolnicy winę za szkody dzików zrzucają na myśliwych. Twierdzą, że powinni odstrzelić więcej sztuk.
- Rozumiem ból rolników, ale proszę mi wierzyć, myśliwi robią teraz co mogą - co noc ktoś dyżuruje na ambonach. A mamy teraz związane ręce. Do połowy sierpnia trwa okres ochronny dla loch, bo chowają młode. Możemy pozyskiwać więc tylko odyńce i przelatki, czyli 2-letnie dziki - tłumaczy Stanisław Pierzga, przewodniczący rady gminy Dębno i prezes Koła Łowieckiego Darz Bór Biadoliny.

A jak zauważają myśliwi - to właśnie lochy z młodymi są sprawcami największych szkód. Średnio w jednym miocie jest ok. pięciu warchlaków, ale zdarza się, że locha urodzi nawet tuzin.

- A kiedy taka wataha przejdzie przez małe pole, to niestety nie zostanie z niego wiele - potwierdza Pierzga.
Prezes koła łowieckiego Darz Bór Biadoliny broni jednak zwierząt, mówiąc, że to wycinka drzew wygnała je z ich naturalnych siedlisk.

Jak więc ustrzec się przed dzikami? Pierzga radzi, aby ogradzać swoje pola.
- Warto też zamontować tam jakieś przedmioty, które będą robić hałas i odstraszać zwierzynę. To mogą być kawałki blachy, stare butelki - mówi Pierzga.

Skontaktowaliśmy się z brzeskim nadleśnictwem w sprawie dzików. Jak się dowiedzieliśmy, wydano o 17 proc. więcej niż w zeszłym roku zezwoleń na odstrzał tych zwierząt.

- Monitorujemy sprawę na bieżąco i jeśli będzie trzeba, to zwiększymy limit - mówi Zdzisław Kamiński, brzeski nadleśniczy.

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

5 czerwca z Gazetą Krakowską kupisz "Euro 2012 Niezbędnik Kibica"

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
taka jest prawda
Żeby mieli do czego strzelać. Dają karmę nie występującą w naturze, potem zwierzęta szukają jej w pobliżu ludzkich siedzib. Przez myśliwych zakłócona jest równowaga biologiczna w lasach, czas ukrócić ten proceder. Za dużo ich jest a wielu to zwykli popaprańcy, co strzelają do wszystkiego co się rusza. Koła łowieckie powinny płacić dużo większe odszkodowania za szkody dzikich zwierząt - bo sami są temu winni.
p
poszkodowany
To się porobiło.Myśliwi listy piszą zamiast strzelać. Zwierzyna panoszy się na drogach i polach.Dziki podchodzą pod okna domów i nic sobie nie robią ze strachów "na wróble". Sarny, jelenie i (!)łosie już są uprzywilejowanymi uczestnikami ruchu drogowego. Firmy ubezpieczeniowe , administracja drogowa (i nie tylko )nic nie może. Każdemu myśliwemu życzę żeby mu zwierzyna zrujnowała uprawy lub rozbiła wypasioną furę- to dopiero cos się może zmieni.
D
Dziennikarzo-mysliwy
Jestem dziennikarzo-myśliwym.To taka zbitka,kalka z chłoporobotnika w czasie komuny.Doradzanie chłopom jak odstraszac dziki to próba przeniesienia na nich odpowiedzialnosci.Znam doskonale sytuację z Wielkiego Pola( pryzsiółek Pogórskiej Woli).Swego czasu mieszkańcy wynajmowlai tam Styarfa Augustynke:ta odważna kobieta chodziła nocą po polach z dwoma garnkami i tłukła sie nimi niemiłosiernie niemal do rana.I co, pomogło?Skadże!Kieddy ta Tancząca z Dzikami była na jdnym krancu pola, dziki ryły na drugim,kiedy i ona tam sie znalazła z tym hałasem,dziki przenosiły sie na inny kraniec.To znowu sasiad-elektryk zamontował na srodku ziemniaczyska lampe na wysokim drągu.Zryły pole pod ta lampe,smialismy sie,ze skorzystały z tego,iż miały widno...Żadne sposoby nie pomagaja.Jedynie skuteczne sa dwa: budowa poletek zaporowych,zeby nie wychodziły na chłopskie pola(zapomniałem dodac,że jestem dziennikarzo-mysliwo-chłopem,bo tez tu posiadam kawąłek pola i też mi dziki dokuczyły nieraz), oraz systematyczna redukcja pogłowia dzików.I raz jeszcze dodam: mówienie,że wychodza na pola,bo wycieto drzewa w lesie to zwykłe bajdurzenie.Onegdaj nad Lasami Wierzchosławickimi przeszedł huragan "Cyryl" znad Francji,łamiąc ok. 200 tysiecy(!!!-dane od tamtejszych leśników)I co,wyszły dziki na chłopskie pola?Nie,schowały się przed ta katastrofą w młodnikach,które nie ugięły sie przed wiatrem.Głód i nadmierna ilośc dzików w łowisku to jedyne powody,dla których wychodza z lasu i niszczą chłopskie pola.
S
Swięte słowa!
Trafił Pan w samo sedno,niezaleznie od tego,kim Pan jest.Także jesli idzie o maniery współczesnych mysloiwych-szpanerów, a nie pasjonatów.Osobiscie nie mam nic przeciwko temu,ze jezdża vanami,choć to samochód na Syberie,a nie na nasze warunki.Ale cóz taka moda.Nic tez nie ma przeciwko modnemu strojowi i dreogiej strzelbie.Myslistwo zawsze było zajeciem dla bogatych.Nic w tym złwego,że jednego stac na mercedesa,a inny zadowoli sie samochodem sredniej klasy.Rzecz w tym jednak,że wśród braci łowieckoej dramatycznie ubywa pasjonatów.I ci szpanerzy nadaja ton.Na iogół to biznesmeni,któryz "nie maja głowy",cyzli czasu i checi na zajmowanie sie gospodarfka łowiecka,o której zreszta maja na ogół blade pojecie.To oni w kole nadaja ton, i prezes czy łowczy im nie podskoczy.Taka jest,niestety,smutna prawda.
O
Odyniec
Objasnienie prezesa Pierzgi,że to wycinka drzew wygoniła dziki z lasu jest zwyczajnie bałamutna.Dzikow z lasy wypedza głód.I jest on silniejsyz od wszelkich,proponowanych przez P.Pierzge metod odstraszania dzików.Znam przypadki,gdy np. chłop,zwany za komuny rolnikiem,umocował radio na srodku pola.Grało cała noc,a dziki i tak pryzszły.Nie pomaga grodzenie,stare butelki,hałas itp.Dziki szybko sie z tym oswajaja.A czy mysłiwi buduja tw. poletka zaporowe z topinamburem,ulubionym przysmakiem dzików?Takie poletka najskuteczniej zatrzymuja dziki na granicy lasu i pól.I zapewne P.Pierzga dobrze o tym wie...Poza tym myśliwi nie wykonuja ploanów odstrzału,który zakłada,że powinno sie odstrzelić jedna trzecia populacji.Inaczej ilośc dzików rosnie w postepie geometrycznym,brakuje im karmy w lesie,wiec szukają jej na polach.Tłumaczenie,że jest do połowy sierpnia okrfes ochronny na lochy,bo karmią młode to zaledwie niewielka część prawdy.Bo trzeba było apanowac nad ilościa loch poza sezonem ochronnym.Gdyby było ich mniej,mniej byłoby pryzchówku i kłopot zostałby zredukowany.Wina lezy po stronie mysliwych,a proponowanie chłopom ustawianie starych butelek to zwyczajny cynizm.Jedno pytanie:dokonaliście rzetelnej inwentaryzacji dzików w łowisku,znacie strukture populacji(tj.ilośc loch?)Tzw. pojemnośc łowiska zakłada taka, a nie inną dopuszczalną ilośc dzików na określonym obszarze.Jest ich za wiele,bo nie panujecie nad sytuacją.Gdybyscie zredukowali ilośc loch poza sezonem ochronnym,nie byłoby takich kłopotów.Ale współczesny mysliwy to czesto bogaty snob,nie mający pojecia o racjonalnej gospodarce łowieckiej.Ot,pryzjechac na polowanie najnowsyzm vanem,wieksyzm od tego jaki ma kolega,włożyć na siebie modny strój,pochwsalic sie droga strzelba,pokażac sie przy ognisku po polowaniu.Czasami coś tam strzelić.A ze dzików za duzo?No to co z tego?Niech se chłopy radzą po swojemu...Nie twierdze,ze tak jest w kole łowieckim u P.Pierzgi,ale prze3cież sam jestem myśliwym i widzę,jak jest.Pisałem o tym niejednokrotnie,takze na łamach branzowych pism,takich jak np."Brac łpowiecka".Ofiucjalnie koledyz-mysliwi racji mi nie przyznaja.Nieoficjalnie zgadzają sie ze mna. I P.ierzga też.Ale jako prezes koła musi bronić racji mysliwych.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska