Historia błogosławionego księdza Bronisława Markiewicza początkowo wygląda jak historia wielu z nas. Bardzo dobry przykład wiary wyniesionej z domu i późniejsze jej załamanie, które akurat jemu udało się przezwyciężyć. Jakie wskazówki dla nas dzisiaj możemy z tego odczytać?
Markiewicz dostał od rodziców solidne wychowanie, również religijne. W zderzeniu z opiniami, które były przeciwne wyniesionym z domu wartościom, przyszedł kryzys wiary. Historia wielu z nas. Również moja. Był uczciwy w dochodzeniu do prawdy, pytał, czytał, modlił się. Łatwo macha się ręką i poprzestaje na opinii innych, trudno jest z uczciwością intelektualną podjąć wyzwanie szukania odpowiedzi. Szukania wszędzie. Uczciwość intelektualna, to jest lekarstwo. Sięgać w różnych kierunkach.
Skoro już wiemy, że odnalazł to powołanie poprzez ciężką pracę, to gdzie dalej szukał swoich dróg duchowych i jakie trudności na nich napotykał?
Kiedy odpowiedział sobie na podstawowe pytania wstąpił do seminarium i został księdzem w Diecezji Przemyskiej. Jednak czuł, że chciałby sięgać głębiej. Postanowił szukać życia zakonnego. Kiedy wyjechał do Włoch miał plan i oko na konkretny zakon. Jednak spotkał Jana Bosko i uznał, że to jest to. Został salezjaninem. Zapoznała się z metodą pracy salezjan i uznał, że w swojej prostocie jest genialna. Fundament to metoda uprzedzająca. Przeżywać życie obok wychowanka by szybko reagować oraz stawiać na potencjał dobra i rozumu, jakie wychowanek nosi w sobie. Kiedy wrócił do Polski i wprowadzał w czyn ideę Jana Bosko miał mocno pod górkę. Jednak jako człowiek głębokiej wiary i nadziei wiedział, że da radę. I dał.
"Chciałbym zebrać miliony dzieci i młodzieży z wszystkich krajów i narodów, żywić ich za darmo i przyodziewać ich na duszy i na ciele" - słowa błogosławionego księdza Bronisława Markiewicza wyrażają wielką nadzieję, lecz czy w dzisiejszych czasach są możliwe do realizacji? Czy w jego czasach był to wielki trud by je realizować?
W czasach Markiewicza sporo młodych ludzi błąkało się nie mając miejsca na świecie. On ich przygarniał, uczył zawodu, etosu pracy. Żywił, ubierał i przyciągał jak magnes ludzi, którzy też chcieliby służyć młodym ludziom. Tak powstały trwałe struktury, które mogły być przeszczepiane w inne miejsca. Było trudno, biednie, ale z sercem na dłoni. Wielu wychowanków zostało księżmi, dobrymi rzemieślnikami, naukowcami. Tłumacz Koranu na język polski to michalicki wychowanek. Jeden z marszałków Związku Radzieckiego również (nie ma się czym chwalić, ale wstydzić też nie). Gdyby nie trafili do miejsc stworzonych przez księdza Markiewicza i jego następców pewnie by nie mogli osiągnąć tak wiele. Dzisiaj też spadkobiercy ks. Markiewicza tworzą szkoły, oratoria. Robią to samo.
Co najważniejszego powinniśmy odczytywać z życia bł. Markiewicza i jak to realizować w dzisiejszych czasach?
Ks. Bronisław Markiewicz miał wielkie zaufanie do Boga. To ważna lekcja. Wiedział ile może zrobić i tyle robił, resztę zostawiał Bogu. Wierzył w młodych ludzi. Kiedyś rozmawiał z kimś zamożnym, kto podjechał bryczką. Podbiegł wychowanek. Brudny, bez butów prosto od pracy w polu. Markiewicz powiedział, że ten młody niepiśmienny człowiek zostanie księdzem. I tak się stało. Wierzył w ludzi i potrafił pomóc im wydobyć to co najlepsze.
W jakich słowach możemy podsumować "fenomen" osoby bł. ks. Markiewicza?
Powściągliwy i pracowity. Tyle wystarczy, bo to bardzo dużo.
Dlaczego pory roku wpływają na nasz nastrój?
