W całym swoim życiu zawodowym, zwłaszcza jako prezydent nie uczyniłem niczego co mogłoby być szkodliwe dla samorządu, miasta, mieszkańców - zapewniał w środę przed brzeskim sądem były prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała. Zapewnia, że jest niewinny.
Oskarżony jest nie tylko o przyjęcie 70 tys. zł łapówki, ale również o przekraczenie uprawnień. Do tych ostatnich miało dochodzić m.in. w kontekście przetargów na remonty ul. Głogowej, Rogoyskiego oraz na os. Westerplatte.
Zdaniem śledczych specyfikacje tych zamówień przygotowywano w taki sposób, by zwycięsko mogła z nich wyjść firma Wiesława Frysa, prywatnie dobrego znajomego byłego prezydenta.
WIDEO: Ścigała zaprzecza, by sterował przetargami
Autor: Andrzej Skórka, Gazeta Krakowska
Ryszard Ścigała nie zaprzeczał w środę zażyłości z biznesmenem. Opowiedział nawet jak Frys sprowadził dla niego z USA motocykl marki Harley-Davidson. Wątek ten pojawiał się w śledztwie, ale nie przerodził się w zarzuty. Były prezydent pokazywał przed sadem, że z przedsiębiorcą pisemnie uzgodnili sprowadzenie maszyny, a na poczet tej transakcji zapłacił mu 12 tys. zł. Po sprowadzeniu maszyny panowie zawarli umowę kupna-sprzedaży "po cenie rynkowej".
Zaprzecza stanowczo oskarżeniom o to, że pod jego naciskiem urzędnicy preferowali firmę Frysa. - Nie da się zarządzać samorządem poprzez ręczne sterowanie - mówił, tak długo tłumacząc się procedury zamówień publicznych i strukturę urzędu, że wypowiedź w końcu przerwał mu sąd.
Sposób prowadzenia postępowania przeciwko niemu były prezydent określił w środę mianem tendencyjnego. Wspomniał też o surowym traktowaniu w okresie tymczasowego aresztowania. Polegać ono miało na "wyjątkowo częstych kontrolach osobistych, kontrolach celi i przesłuchaniach współosadzonych".