Prawie dwa lata temu Filip zaczął studiować wychowanie fizyczne. Swoją drogą jego „konikiem” od dziecka był sport. Uwielbiał pływanie, regularne ćwiczenia na siłowni czy jazdę na desce snowboardowej. Grał na klawiszach, akordeonie, flecie, ale po muzycznych eksperymentach stanęło w końcu na perkusji.
Wolne chwile lubił spędzać wspólnie ze znajomymi na wypadach motocyklowych, bowiem od niespełna roku był szczęśliwym posiadaczem własnego jednośladu. Wybierał głównie krótkie trasy po regionie, bo tak naprawdę dopiero zaczynał swoją przygodę z jazdą na dwóch kółkach.
- Kiedy wsiadałem na motocykl zapominałem o codziennych problemach - uśmiecha się nieśmiało 20-latek. - Tego co się wtedy czuje się da się opisać słowami. Po prostu trzeba to przeżyć - dodaje.
Jego marzenia i plany na przyszłość przerwał nieszczęśliwy wypadek, w wyniku którego został sparaliżowany od pasa w dół. Teraz walczy o to, żeby odzyskać sprawność w nogach i chodzić.
- Ten wypadek chyba do końca życia pozostanie dla nas jedną wielką tajemnicą - mówi Maria Pociecha, mama chłopaka.
Ostatnia przejażdżka
Była Niedziela Wielkanocna. Filip przy rodzinnym stole zjadł świąteczne śniadanie i postanowił, że przejedzie się na chwilę po wsi na swoim motocyklu. Od tego momentu jakby film mu się urwał. Nie pamięta gdzie pojechał, ani jak doszło do wypadku niedaleko domu. - Pełną świadomość odzyskałem dopiero po ośmiu dniach śpiączki. Motor został tylko lekko zarysowany - załamuje głos.
Z licznymi obrażeniami ciała trafił najpierw do tarnowskiego szpitala, a później został przetransportowany helikopterem do Krakowa. - Początkowo lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie. Miał czterocentymetrowe pęknięcie aorty i cały czas był krwotok - opowiada Monika Pociecha-Bajorek, siostra Filipa. Jej brat miał też złamaną prawą łopatkę, stłuczone płuca, uszkodzone nerki, mnogie złamania trzonów kręgosłupa piersiowego z uszkodzeniem rdzenia kręgowego oraz złamanie kręgów odcinka piersiowego kręgosłupa. Cały czas przy łóżku czuwała najbliższa rodzina.
- Razem ze znajomymi modliliśmy się się o jego życie. Lekarze dokonali cudu, a niezwykła siła Filipa uchroniła go przed całkowitym kalectwem - podkreśla Maria Pociecha. Niestety chłopak po wypadku nie może chodzić .
Liczy się każda złotówka
20-latek spędził w szpitalu ponad miesiąc, a później trafił do ośrodka rehabilitacyjnego pod Nowym Sączem. Niedawno wrócił do domu i próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Codziennie jest rehabilitowany. Jednak to nie wystarczy, żeby Filip mógł stanąć na nogi. Szansą dla niego jest kosztowna rehabilitacja i pobyt w krakowskim ośrodku, na którą trzeba wydać w ciągu 6 miesięcy 120 tys. zł .
Siostra Filipa wpadła na pomysł zorganizowania zbiórki na portalu zrzutka.pl. - Liczy się każda złotówka. Marzę o tym, żeby stanąć na nogi, skończyć studia i znaleźć pracę związaną ze sportem - mówi 20-latek.
Filip Pociecha ma armię wsparcia
Znajomi i bliscy wspólnie ze Stowarzyszeniem Bez Barier prowadzą zbiórki pieniędzy do puszek uczestnicząc w różnych imprezach w regionie. Pomogła też parafia Siemiechów i mieszkający tam ludzie.
W powrocie do sprawności Filipowi można pomóc, wpłacając pieniądze za pośrednictwem portalu zrzutka.pl.
- Tarnów w latach 90. Aż trudno uwierzyć, że tak wyglądał!
- Gdzie w Tarnowie kursanci najczęściej oblewają egzaminy na prawo jazdy [TOP 10 LOKALIZACJI]
- Wiktoria swą urodą czaruje nie tylko fanów żużla [ZDJĘCIA]
- Wysyp grzybów w lasach regionu tarnowskiego trwa [ZDJECIA]
- Tarnów. Znani absolwenci naszych liceów [GALERIA]
