Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd obniżył wyroki za śmierć policjanta

Artur Drożdżak
Oskarżeni Virgil C. (z lewej) i Mateusz K. idą do sądu.
Oskarżeni Virgil C. (z lewej) i Mateusz K. idą do sądu. fot. Artur Drożdżak
Z 25 lat więzienia do 15 lat obniżył Sąd Apelacyjny w Krakowie wyrok 25-letniego Mateusza K. ps. "Młody" za zabójstwo emerytowanego policjanta. Współsprawca zbrodni, 39-letni Virgil C. ps. "Dżulian" na mocy tego wyroku też ma niższą karę. Nie spędzi za kratkami 15 lat, a tylko 12. Orzeczenie jest prawomocne.

Obaj mężczyżni pobili emerytowanego stróża prawa, kopali go po ciele, bili pasem i siekierą. Skatowanego wrzucili do rzeki. Włodzimierz Ż. się utopił.

Całą winę za dokonanie zbrodni brał na siebie Mateusz K. Mówił, że zabił, ale twierdził, że działał sam, bez wspólnika. W tę wersję nie wierzył jednak ani prokurator, ani sąd, bo nie było możliwe, by nietrzeźwy Mateusz K. sam przeniósł lub przeciągnął po ziemi i wrzucił do rzeki pobitego pokrzywdzonego. Podczas wizji lokalnej "Młody" nie był w stanie przetransportować manekina o wadze 50 kg, a co dopiero dużo większego i cięższego emeryta.

Sąd przyjął, że głównym motywem zbrodni była kłótnia o pieniądze za korzystanie z altany na działkach w centrum Krakowa. Nie dał wiary relacji Mateusza K., który mówił, że to z zemsty pobił Włodzimiarza Ż. Wszystko dlatego, że emeryt podczas wspólnego picia wódki przy ognisku przyznał się, że przed laty, jeszcze jako funkcjonariusz policji, zatrzymał i poturbował ojca Mateusza K.

W ustaleniu prawdy o zbrodni pomógł Franciszek O., główny świadek oskarżenia, który 20 marca 2011 r. widział moment katowania Włodzimierza Ż. I to on pierwszy pochwalił się znajomym o dwóch sprawcach brutalnego zajścia. Jednak policję o sprawie zawiadomiła dopiero córka pokrzywdzonego, która przypadkowo dowiedziała się, kto może być zabójcą jej ojca. Ona też pierwsza wskazała na osobę Franciszka O., jako głównego świadka tragedii na terenie ogródków działkowych.

Na rozprawie wyszło faktycznie na jaw, że pokrzywdzony Włodzimierz Ż. nie był postacią kryształową. W przeszłości znęcał się nad rodziną, ale także prześladował osoby, które przed laty zatrzymywał jako funkcjonariusz w ramach czynności służbowych. Miał pecha, że przypadkowo w czasie picia alkoholu ze znajomymi opowiedział, że przed laty pobił ojca Mateusza K.

Oskarżony w ostatnim słowie całą winę wziął na siebie, wyrażał żal i skruchę za to, co się stało. Z kolei Virgil C. wnosił o uniewinnienie. Potwierdził, że miał przy sobie siekierę, ale nosił ją dla samoobrony, bo bywał ofiarą agresji ze strony Polaków.

Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska