Magdalena K. mieszkała w bloku niedaleko centrum Krakowa. Sąsiedzi widzieli, że chodzi z wielkim brzuchem. Potem już go nie miała, ale nie było też dziecka.
Kiedy jeden z mieszkańców osiedla znalazł na śmietniku reklamówkę, a w niej krwawe resztki po domowym porodzie (m.in. odciętą pępowinę), sąsiedzi zawiadomili policję.
Policjanci przyjechali na miejsce. Poszli do Magdaleny K. Ta przyznała, że faktycznie, dziecko było martwe i zakopała je. Jednak we wskazanym przez nią miejscu nic nie znaleziono. Policja przeszukała więc jej dom. Zwłoki znajdowały się w szafie. Kobieta mówiła, że dziecko urodziło się już martwe.
Jak jednak ustalili biegli, chłopczyk został uduszony papierowym ręcznikiem 24 sierpnia 2014 roku.
Cały proces Magdaleny K. i uzasadnienie wyroku sąd utajnił ze względu na delikatność materii. Znamy tylko sentencję wyroku: winna. Nie wynika z niej, że kobieta miała w jakikolwiek sposób ograniczoną poczytalność w momencie popełnienia zarzucanego jej przestępstwa.
Wyrok jest nieprawomocny, kobieta lub prokurator może się od niego odwołać (prokurator żądał kary 25 lat więzienia).