Zdarzenie miało miejsce w kwietniu 2008 r. Mąż pani Marii trafił na oddział urologiczny sądeckiego szpitala na operację usunięcia lewej nerki, którą zaatakował nowotwór. Lekarze wycięli mu jednak prawą nerkę. Kiedy na sali operacyjnej zorientowano się, co się stało, poszerzony skład medyczny przystąpił do wszczepienia zdrowej nerki. W konsekwencji drugiego zabiegu odstąpiono od usunięcia chorego organu. Na domiar złego wszczepiona nerka nie działała tak jak poprzednio. Pacjent został poddany dializom, najpierw w Nowym Sączu, a potem w Krakowie.
O tragicznym zdarzeniu dyrekcja szpitala powiadomiła prokuraturę. - Zgłaszając sprawę do prokuratury postąpiłem w oczywisty sposób, takich spraw nie zamiatamy pod dywan - mówi dyrektor Artur Puszko.
Obu lekarzom wytoczono proces karny, oskarżając ich o nieumyślne narażenie chorego na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i wywołanie ciężkiej, nieuleczalnej choroby. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu, bazując na ekspertyzie medycznej sporządzonej we Wrocławiu, uznał ich winę, warunkowo umarzając karę na rok i zasądzając po 1500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Penitencjarnej.
- Niestety, nikt nie zwrócił się wówczas do sądu o uzasadnienie wyroku - przyznaje mecenas Marcin Zdrzałka, prowadzący sprawę cywilną. - Dla mnie jednak uznanie winy lekarzy stanowiło podstawę do wystąpienia w imieniu pani Marii o odszkodowanie.
Sądeczanka twierdzi, że w wyniku tragedii znalazła się w bardzo trudnej sytuacji życiowej i materialnej. Dlatego chce odszkodowania od szpitala w Nowym Sączu. Nie ma wątpliwości, że nasilenie się choroby nowotworowej, zawał serca i śmierć męża w sierpniu 2008 roku w krakowskim szpitalu były skutkiem tego, co zrobili sądeccy lekarze.
Na sali sądowej w procesie cywilnym spotkała się z przedstawicielami szpitala i PZU, który jest ubezpieczycielem sądeckiej placówki. W piśmie skierowanym do sądu szpital zawnioskował o oddalenie pozwu, choć przyznał, że "doszło do nieprawidłowości w procedurze operacyjnej", których wynikiem było wycięcie zdrowej nerki. Stało się tak z powodu "zbiegu kilku okoliczności". Te okoliczności to m.in. brak zdjęć rentgenowskich na sali operacyjnej z powodu przegrywania ich na płytę CD.
"Faktem jest, że przeszczepiona nerka w okresie pooperacyjnym podjęła funkcję, jednak niewystarczającą, co spowodowało, że pacjent wymagał dializoterapii" - czytamy w odmowie wypłaty odszkodowania. - "Natomiast nie można się zgodzić ze stwierdzeniem, że następstwem tego zdarzenia była śmierć Tadeusza Filipa, która nastąpiła kilka miesięcy później, tj. 13.08.2008 r. w Szpitalu im. Rydygiera w Krakowie".
Pełnomocnik sądeckiego szpitala przypomina, że pacjent został wypisany 6 maja 2008 r., a 26 maja po konsultacji został przyjęty na oddział urologii krakowskiego Rydygiera. Tam usunięto mu nerkę z guzem, przeszedł zawał serca, był jeszcze dwukrotnie operowany z powodu powikłań i zmarł.
Sądecki szpital i jego ubezpieczyciel złożyli wniosek o niezależną ekspertyzę medyczną. Sąd zlecił i czeka.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
