https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sam jest po sześćdziesiątce, ale jego serce jest młodsze o ponad połowę

Halina Gajda
Choć diagnoza nie dawała złudzeń: pogrypowe zapalenie mięśnia sercowego zakończone poważną niewydolnością, Bogdan Sztaba dostał szansę na drugie życie. Dostał nowe serce.

Kilka dni wystarczyło, żebym przestał być macho. Przestałem być nawet samodzielny - opowiada Bogdan Sztaba, gorliczanin, który 12 lat temu przeszedł przeszczep serca.

5 listopada to dla niego szczególnie ważna data. Można powiedzieć - znamienna, bo 30 lat temu w Zabrzu prof. Zbigniew Religa przeprowadził pierwszą w Polsce udaną transplantację serca. Operacja odbyła się w Śląskim Centrum Chorób Serca ­ wówczas Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii - w Zabrzu. Te trzy dekady temu panu Bogdanowi nawet przez myśl nie przeszło, że w pewnym sensie będzie ważnym elementem w historii polskiej transplantologii. Jego przeszczep się udał i dzisiaj prowadzi aktywne, normalne życie. Ale okres buntu też ma za sobą.

- Ja zależny od rurek, wężyków, szpitalnej aparatury. Jak to?! Przecież byłem wiertnikiem, poszukiwaczem ropy naftowej, któremu ani monsunowe deszcze ani tropikalne upały nie były straszne. Gdy złapałem przeziębienie czy grypę, nie przejmowałem się - herbata z cytryną, miód miały mi pomóc. Przecież to nie pierwszy, nie ostatni raz. Tak mi się wtedy wydawało - opowiada gorliczanin.

Od początku tego roku w Polsce wykonanych zostało tysiąc dwieście transplantacji, najwięcej - ponad 250 to przeszczepy wątroby. - W tej chwili na aktywnej liście oczekujących na przeszczep serca jest 366 osób - informuje nas Jolanta Przygoda z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant w Warszawie. Lista aktywna oznacza, że to pacjent jest gotowy do przeszczepu. Po prostu czekają. W sumie na różne organy czeka blisko tysiąc sześćset osób.

Bogdan Sztaba doskonale pamięta czas, gdy było już po wszystkim. Ktoś zginął, ktoś inny dzięki temu żył. - Miałem w sobie kawałek innego człowieka. Ktoś podarował mi życie. Byłem tym zawstydzony. Unikałem ludzi. Ci którzy wiedzieli - zbyt badawczo przyglądali mi się. Nie wiem, co było gorsze - cierpienie fizyczne przed przeszczepem czy cierpienie psychiczne po zabiegu, takie poczucie izolacji - wspomina.

Kontakt biorca-rodzina dawcy jest prawnie zabroniony. Od szpitalnego psychologa wie tylko tyle, że dostał serce po młodym mężczyźnie po wypadku. - Moja wdzięczność nie ma granic, każdego roku wspominam tę nieznaną mi osobę i w dniu Wszystkich Świętych zapalam dla niej symboliczny znicz - mówi.

Zamierza pobić rekord w długości życia po przeszczepie. Dzisiaj to trzydzieści lat. - Jestem bardziej niż inni narażony na choroby nowotworowe, muszę unikać tłumów w okresie wzmożonej zachorowalności na grypę - wylicza. - Ale to drobiazgi wobec faktu że żyję i zamierzam żyć - śmieje się serdecznie.

Jest na jak najlepszej drodze do tego. Ma za sobą uczestnictwo w międzynarodowych zawodach sportowych dla osób po przeszczepie. Przywiózł z nich kilka medali. - Przecież mam dopiero dwanaście lat, to sił mi nie brakuje - dowcipkuje.

Działa na rzecz propagowania idei przeszczepów, choć wie że temat jest trudny i bolesny. - Ktoś traci życie i to zawsze jest wielka tragedia - podkreśla. - Czasem jednak ten ktoś w jakiejś części może żyć w kimś innym - tłumaczy.

Stowarzyszenie Osób po Przeszczepie Serca działające przy krakowskiej klinice chorób serca, naczyń i transplantologii zrzesza około czterdziestu osób. Nie tylko z Małopolski. - Jeździmy do szkół, jesteśmy zapraszani na spotkania. Opowiadamy o tym, czym jest przeszczep, co oznacza dla chorego. O ile jesteśmy przyjmowani z poważaniem, zrozumieniem, to niestety nie przekłada się to na liczbę dawców - opowiada Franciszek Kowalski, wiceprezes stowarzyszenia.

Podkreśla, że świadomość ludzi wprawdzie rośnie, ale nie ma to przełożenia na statystykę. - Jestem 23 lata po przeszczepie, pracuję, żyję dzięki temu, że ktoś podarował mi życie - podkreśla. W całej historii gorlickiego szpitala był tylko jeden przypadek pobrania organów od zmarłej osoby do przeszczep.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska