Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobójczyni wskazała miejsce, w którym pożegna się z życiem

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
KM PSP Nowy Sącz
W Boże Ciało 28-letnia sądeczanka wsiadła do swojej toyoty i pojechała do lasu pod Tyliczem, by się zabić. Zostawiła list, w którym napisała, gdzie należy jej szukać. Czy liczyła, że ktoś ją ocali?

28-latka dokładnie zaplanowała swoją śmierć. Nie działała pod wpływem impulsu. Napisała list, wskazując w nim miejsce, w którym postanowiła odebrać sobie życie. A potem jechała prawie 40 km, by doprowadzić swój plan do końca.
Dramat rozegrał się w Boże Ciało przed południem. Bliscy kobiety znaleźli jej list i natychmiast powiadomili o tym służby ratownicze. Sami nie czekali z założonymi rękami. Szwagier pojechał we wskazane miejsce, licząc, że zdąży dotrzeć do kobiety, zanim zarzuci sobie ona pętlę na szyję. Spóźnił się. Gdy zauważył jej auto na leśnej drodze, kobieta była już martwa.
Naczelnik OSP w Tyliczu Piotr Królikowski nigdy nie zapomni tamtych dramatycznych chwil. Jechał wozem strażackim, gdy zauważył przy głównej drodze machającego rękami mężczyznę.
- Wybiegł z lasu, szukając zasięgu, bo w miejscu, w którym stał samochód zmarłej, jego telefon komórkowy nie zadziałał - opowiada Piotr Królikowski. - To właśnie ów krewny wybił szybę w aucie, a widząc, że dziewczyna nie daje znaków życia, desperacko szukał dla niej pomocy.
Na ratunek było jednak już za późno. Przybyły na miejsce lekarz mógł tylko stwierdzić zgon.
Akcja poszukiwawcza, w której brali udział strażacy z Krynicy-Zdroju i Tylicza, a także ratownicy GOPR-u i policjanci, nie umknęła uwadze okolicznych mieszkańców. Nie chcieli jednak rozmawiać z nami o sprawie.
O tragedii kobiety, która targnęła się na życie i osierociła trzyletniego synka, nie chcą też rozmawiać ani krewni, do których zapukaliśmy, ani jej sąsiedzi z osiedla Westerplatte w Nowym Sączu, gdzie mieszkała.
Jeszcze niedawno widzieli ją przed blokiem. A gdy w piątek przeczytali w "Gazecie Krakowskiej" krótką wzmiankę o samobójstwie 28-latki, nie skojarzyli jej z miłą blondynką z sąsiedztwa. - Komentowaliśmy tę prasową notkę i zastanawialiśmy się, co mogło pchnąć tak młodą osobę do samobójstwa - mówi starsze małżeństwo. - Do głowy nam jednak nie przyszło, że może chodzić o kogoś, kogo znaliśmy. Dopiero w ciągu dnia po osiedlu rozeszła się straszna wiadomość, że to nasza sąsiadka. Szkoda dziewczyny. Pochodzi z takiej spokojnej i porządnej rodziny...
Jacek Romański, psycholog z Sądeckiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej podkreśla, że osoba decydująca się na samobójstwo jest przekonana, że problemy, z którymi się boryka, ją przerastają.
- Nawet jeśli targnięcie się na życie nie jest efektem impulsu, ale działaniem zaplanowanym, wymyka się logice - tłumaczy psycholog. - Człowiek działa wtedy tak, jakby jego pole widzenia było zawężone, jakby miał przysłowiowe klapki na oczach. W odebraniu sobie życia widzi jedyną szansę "rozwiązania" problemów. Taki krok jest często dramatycznym wołaniem o pomoc, podobnie jak pozostawiony list. Jednak nawet prawdopodobieństwo nadejścia pomocy nie jest wystarczającym hamulcem, bo człowiek działa już wtedy nieracjonalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska