Sandecja Nowy Sącz - Stal Mielec 1:0
Bramka: 1:0 Baran 66.
Sandecja: Radliński - Kuban, Szufryn, Piter-Bućko, Słaby - Dudzic (77 Wdowiak), Baran, Gałecki, Trochim (83 Trafford), Małkowski - Korzym (63 Piszczek).
Stal: Kozioł - Zalepa, Kiercz, Sulewski, Milekić- Lech, Głowacki (86 Urbaniak) , Drzazga, Panajotow, Radulj (61 Marciniec) - Buczek (70 Sadzawicki).
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Żółte kartki: Kuban, Słaby, Piszczek - Milekić, Zalepa. Widzów: 2900.
Piłkarze nowosądeckiego pierwszoligowca wygrali szósty mecz z rzędu na własnym stadionie. Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego zmierzają do ekstraklasy
Zaległe spotkanie 18. kolejki pierwszej ligi odbywało się przy silnie wiejącym wietrze. Tę dosyć niekorzystną aurę starali się uatrakcyjnić nie tylko piłkarze, ale i kibice obu drużyn. Jak na mecz przyjaźni przystało, chcieli pokazać, że potrafią się dobrze bawić. Na trybunach nie zabrakło więc głośnego dopingu i ciekawej oprawy: kilkudziesięciu flag w biało-czarnych i biało-niebieskich barwach.
Na murawie w pierwszych minutach działo się niewiele. Podania lub próby dośrodkowań sądeczan, były przerywane przez graczy przeciwnika. Po 10 minutach gospodarze przeprowadzili wreszcie składną akcję, zakończoną strzałem na bramkę. Maciej Małkowski zagrał piłkę na jedenasty metr, tam dopadł do niej Maciej Korzym, niezbyt mocno główkując, a futbolówkę pewnie wyłapał były bramkarz Sandecji Marek Kozioł.
W 14 min ładną indywidualną akcją popisał się Krzysztof Drzazga. Napastnik wypożyczony z Wisły Kraków, zwiódł kilku graczy biało-czarnych, wpadł w pole karne, ale tuż przed bramką stracił piłkę. Po chwili z narożnika szesnastki uderzał Piotr Głowacki, ale Łukasz Radliński był na posterunku. W 22 min Trochim dośrodkował w pole karne, tam główkował Dawid Szufryn, ale nad poprzeczkę.
Po pół godzinie gry Sandecja stworzyła najgroźniejszą sytuację w tym meczu. Małkowski świetnie zagrał do Korzyma, ale ten, będąc kilka metrów od bramki, nie trafił czysto w piłkę. W 54 min aktywny Trochim zwiódł dwóch obrońców gości, przymierzył z 16 metrów w dalszy róg, ale Kozioł jeszcze lepiej interweniował.
W 66 min stadion Sandecji eksplodował w szale radości! Po kolejnym dośrodkowaniu w pole karne przez dynamicznego Małkowskiego, tym razem z rzutu wolnego po faulu na Trochimie w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Grzegorz Baran i z odległości kilku metrów wpakował piłkę do siatki.
Po bramce gospodarzy rywalizacja nabrała jeszcze rumieńców. Sporo było agresji, co skończyło się żółtymi kartonikami dla Filipa Piszczka czy Kamila Słabego. Na piętnaście minut przed końcem Maciej Małkowski, najlepszy strzelec zespołu z Kilińskiego w tym sezonie, próbował szczęścia kąśliwym strzałem, ale Kozioł zdołał wybronić jego uderzenie.
Po kilku minutach sędzia wstrzymał zawody ze względu na słabą widoczność. Powodem były środki pirotechniczne odpalone przez kibiców. Gdy arbiter doliczył pięć minut do regulaminowego czasu gry, Sandecja starała się „kraść” każdą sekundę, zaś Stal atakować. Wygraną udało się jednak dowieźć do końca! Stadion oszalał z radości.