- Czeka nas trudna przeprawa. Wiadomo, długa, męcząca podróż, do tego mocno zmotywowani gospodarze. Nic jednak nie ujmując drużynie z Gdańska, ale takie mecze, z zespołami niżej od nas notowanymi, musimy wygrywać - zapowiada Marek Rączka, od kilku dni ponownie drugi trener „Szarotek”, po tym jak rolę pierwszego szkoleniowca przejął Witalij Semenczenko.
Ukrainiec tuż po przyjeździe do Nowego Targu zdradził nieco kulisy tego, w jaki sposób został opiekunem Podhala. - Przyznam, że byłem mocno zaskoczony ofertą z Nowego Targu. Jeszcze kilka dni temu nie przyszłoby mi to do głowy. Przez ostatnie trzy miesiące byłem pochłonięty budową nowego klubu na __Ukrainie (Krywbas Krzywy Róg - przyp. mz). Gdyby Podhale odezwało się wcześniej, raczej definitywnie bym odmówił. Za dużo miałem spraw związanych z dotychczasowymi obowiązkami. Teraz jednak na tyle wszystko mi się poukładało, że mogłem przystać na propozycję z Podhala. Bardzo się cieszę, że po tylu latach wracam do Nowego Targu. Przyznam, że łezka w oku się zakręciła - mówił Semenczenko w trakcie pierwszej konferencji prasowej.
Pod jego wodzą nowotar-żanie rozegrali dwa mecze. Najpierw ulegli w Opolu Orlikowi 1:3, a następnie pokonali na swoim lodowisku 7:1 Nestę Toruń. Semenczenko podkreśla, że nie jest typem rewolucjonisty i nie będzie radykalnych zmian w grze zespołu. - Po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje? Znam wyniki, jakie w ostatnich latach osiągało Podhale. Mój poprzednik wykonał kawał dobrej roboty - podkreśla Ukrainiec. - Będę chciał podzielić się z zawodnikami swoim doświadczeniem i wiedzą, jaką zdobyłem przez wiele lat gry. Jedyne w czym będę stanowczy i nieugięty, to dyscyplina. Bez niej bowiem nic w życiu, a już na pewno w sporcie nie da się osiągnąć.