Nie, nie chodzi o samego prezydenta, który - założyć trzeba ufnie, bo też na czym, jak nie na zaufaniu można budować ową wspólnotę - wierzy we własne słowa, a nie traktuje ich instrumentalnie jak poukładanych przez speców od politycznego marketingu puzzli. Szkopuł w tym, że jego przemówienie ma siłę niedzielnego kazania, które ksiądz kończy stwierdzeniem "idźcie i nie grzeszcie". A ludzie idą i grzeszą na potęgę - z perspektywy kościoła to nawet korzystnie, bo ruch w interesie jest nieustanny - wszak człowiek to istota ułomna. Bardziej ułomna od niego jest jedynie, ano właśnie, polska polityka.
"Polityczne spory, które są częścią demokratycznej debaty, nie mogą wzmacniać istniejących podziałów społecznych, osłabiać naszej wspólnoty ani działać destrukcyjnie na instytucje państwa" - napisał prezydent w liście do "Gazety Wyborczej", jako reprezentanta(?) środowiska, które prawicy stoi od dawien dawna kołkiem w gardle.
Mądre słowa, nie ma się do czego przyczepić. Schody zaczynają się wtedy, gdy trzeba ustalić, kto dzielił, kto osłabiał, kto działał destrukcyjnie. Tego, niestety, wymaga osiągnięcie kompromisu, a sprawa jest o tyle skomplikowana, że polityka grubej kreski - odcinamy, zapominamy i się kochamy - nie przejdzie, grubych kresek z przyczyn historycznych u nas się nie lubi. Ba, tu nawet drugi okrągły stół by nie pomógł, bo zamiast chrześcijańskiego wyznania win, jest zrzucanie całej winy na drugą stronę. Wy antagonizujecie, my działamy w interesie Polski. Przemysł pogardy to wy, bo my jak obrażamy to robimy to dla dobra ojczyzny. Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Koniec dyskusji. Gdzie więc zacząć wylewać fundament wspólnoty, gdzie przerzucać mosty? Kwestie światopoglądowe? Z osobami, które ustawę o in vitro nazywają ludobójczą, a w związkach partnerskich widzą śmiertelne zagrożenie dla rodziny, nie ma nawet od czego rozpocząć rozmowy. Smoleńsk? Głupie pytanie. To może prościej, odbudowa zaufania do instytucji publicznych? Ani chybi uda się uruchomić ten proces już w nadchodzącej kampanii wyborczej.
Także, panie prezydencie wszystkich Polaków, piękna jest ta wizja wspólnoty, tyle że już w pierwszym, no, drugim, dniu kadencji, proszę ją wpisać na listę rzeczy, których przez pięć lat nie udało się zrealizować. Bo nie pozwoli na to również pańskie partyjne zaplecze.